Dawne to czasy, gdy na pańskie stoły podawano bukiew. Czasu nie cofnę, ale do lasu po bukiew wybrać się można.
Buk zwyczajny (Fagus silvatica) jest pospolitym i bardzo charakterystycznym drzewem, raczej nie możliwości pomyłki z innymi roślinami.
Trójgraniaste, do 2 cm długości, brązowe orzeszki, nazywane bukwią, umieszone są po dwa w miękko owłosionej, zdrewniałej okrywie. Owoce buka dojrzewają od września do października, okrywa pęka na cztery części i orzeszki wypadają. Zbieramy je z ziemi pod drzewami, sprawdzamy czy nie są puste lub nadpsute. Nie każde drzewo i nie co roku owocuje, dobre urodzaje trafiają się średnio co 7-10 lat. W sprzyjających warunkach zbieranie jest bardzo opłacalne, w ciągu godziny do kilku kilogramów bukwi, o ile mieszkańcy lasu nasz nie uprzedzą.
Bukiew jest jadalna na surowo i po uprażeniu, zawiera 30-40% tłuszczów, 20-23% białek, skrobię, cukry, sole mineralne, bogate w magnez, żelazo i wapń. Orzeszki buka są wysokoenergetyczne, 100 g prażonej bukwi to 576 kcal/100g.
Świeża bukiew ma ok. 16-20% wody, dość łatwo ulegają zepsuciu, jeśli chcemy dłużej przechowywać to należy je wysuszyć.
W bukwi zawarta jest też trująca fagina, alkaloid o oszałamiający działaniu podobnym do alkoholu. Notowano już zatrucia po spożyciu dużych ilości bukwi, objawy to ból głowy, brzucha, wymioty, biegunka. Na pytanie, jak dużo można zjeść by się nie zatruć nie jest łatwo odpowiedzieć, zależy to od wielu czynników. Na szczęście fagina łatwo ulega całkowitemu rozkładowi w wysokiej temperaturze, wystarczy bukiew lekko uprażyć w menażce, kubku lub na patelni. Poza tym faginy w bukwi jest bardzo niewiele i zjedzenie kilku orzeszków nie grozi zatruciem. Ja po zjedzeniu 3 garści świeżej bukwi nie odczuwam żadnych dolegliwości.
Obłupanie bukwi z łupiny jest bardzo pracochłonne, przygotowanie porcji 0,5 kg to kilka godzin, dlatego już z tego względu zatrucia buczyną są bardzo rzadkie. Gdy jesienią wędruję i uda mi się zebrać troszkę bukwi to nie zaprzątam sobie głowy prażeniem, napycham do kieszeni i po drodze podgryzam na surowo. Jeśli jednak nazbieram więcej to prażę, zyskują na smaku i mam pewność, że mi nie zaszkodzą. Prażę bukiew również wówczas gdy chcę ją przechować na później oraz zamierzam nimi częstować innych. Bukiew można wykorzystywać tak jak inne orzechy, dodawać do różnych potraw (placuszki, kasze, sałatki), zrobić z nich batoniki itd. Bukiew traktuję jako sezonowy smakołyk, zdrowy i pożywny, nie tylko dla dzików ale i ludzi.
No tak czasu się nie cofnie, niestety. Mgliście przypominam sobie, że tato zabierał mnie ze sobą do lasu ( mała jeszcze byłam i nie pamiętam gdzie to było) gryzłam orzeszki bukowe... Tu w pobliżu domu są buczki jeszcze za młode na orzeszki. Na pogórzu jest ich więcej, tu na pewno też są ale trzeba wiedzieć gdzie. A dziczki ponieważ nie mają buczków zjadły mi żołędzie . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzik jest dziki, dzik jest zły. Dlaczego ?
OdpowiedzUsuńBo zjadł żołędzie :)
Pozdrawiam.
Witam jak dobrze że ten blog tętni zyciem, chodzę sobie po "górkach" a tu buki wielkie i bukwi dużo na nich. Pomyślałem sprawdzę blog u pana Artura co z tą bukwia i jest strzał w dychę. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńUrodzaj na bukiew jest co kilka lat. Czasem, gdy dobrze się "wstrzelę", zbiorę trochę bukwi, ale nigdy nie docierają do domu. Zjadam po drodze.
OdpowiedzUsuńŁupanie zawsze jest upierdliwe, opanowałem (przyspieszyłem) przy pomocy scyzoryka. Pies
Tak przy okazji, z braku nowości, przeglądam wcześniejsze tematy i doczytuję to co przekazuje Wilson.
OdpowiedzUsuńPrzy nadmiernym spożyciu surowej bukwi, zatrucie jest zależne od masy ciała osoby spożywającej. Tak to jest z truciznami (tu fagina), że działają w mg/ kg masy ciała*.
*nie dotyczy osób uczulonych na daną substancję.
Oczywiście kobiety i osoby małoletnie są wrażliwsze, co warto podkreślić.
Tylko bez przesady! Po kilkanaście bukwi, każdy może zjeść z apetytem, a uprażone (jak pisze Wilson) to naprawdę nie stanowią problemu.
Gdyby JEDNAK, to warto pamiętać co się jadało i bez histerii. Pies