czwartek, 10 września 2015

Chleb


Zacznę od narzekania, nie lubię marnotrawstwa, a zwłaszcza jedzenia. Nic mnie bardziej nie denerwuje niż wyrzucanie żywności na śmietnik. Prawie 30% Polaków przyznaje się do marnowania jedzenia, chociaż wydaje mi się, że jest jeszcze gorzej, część osób nie przyznaje się lub nie zauważa problemu, Polska zajmuje jedno z czołowych miejsce w UE wśród państw marnujących jedzenie, w USA nawet 50% żywności jest wyrzucana na śmietnik. Powody są różne, najczęściej jest to przegapienie terminu przydatności do spożycia, zbyt duże porcje posiłków, zbyt duże zakupy, niewłaściwe przechowywanie, zakup złego jakościowo produktu, brak pomysłów na wykorzystanie. Według danych ONZ na świecie z głodu cierpi około miliard ludzi, a co 6 sekund z powodu niedożywienia umiera dziecko, może warto o tym pomyśleć, kiedy będziemy wyrzucać do kosza kolejną kromkę chleba? Nie szanuje jedzenie, nie mam szacunku do pracy ludzkich rąk jak i innych ludzi. Żyjemy w społeczeństwie dostatku, ale nie wszyscy, pamiętajmy o tym.

Jemy na co dzień coś, co nawet z wyglądu trudno nazwa chlebem. Nie mamy czasu by piec własny chleb, zadowalamy się tym, co kupimy. Podczas wędrówek raczej nikt z nas nie piecze w ognisku chleba, już podpłomyki są rarytasem. Tylko raz na zlocie forum piekliśmy chleb, by ktoś to robił w trakcie wędrówki nigdy się osobiście nie spotkałem. Tłumaczymy to brakiem czasu, sprzętu, niepotrzebnym dźwiganiem składników, umiejętności itd. A wystarczy zabrać ze sobą mąkę. Jeżeli obozujemy w jednym miejscu przez kilka dni warto piec chleb. Nawet nie wiecie jak wspaniały jest zapach takiego chleba w obozowisku, a jak smakuje :)
 Ciągle wspominam smak żytniego chleba z warsztatów w Żmijowiskach. Najpierw mielenie żyta na żarnach rotacyjnych, przesiewanie, wyrabianie ciasta, dojrzewanie, układanie na liściach chrzanu w żarze i w końcu wypiek pod glinianym kloszem. I to oczekiwanie, kiedy będzie można oderwać gorący jeszcze skrawek chleba...

Przepisów jest mnóstwo, w zależności od rodzajów mąki i stosowanych do niej dodatków. Dla leniwych w sklepach są gotowe mieszanki do wypieku chleba. Ale nie ma to jak chleb wypieczony z przygotowanego przez nas samych zakwasu. Nie będę opisywał procesu, nie czuje się w tym doby, jest mnóstwo literatury na ten temat i tam szukajmy fachowych informacji.

Z chlebem mam jeszcze jedną ciekawą historię. Wędrując pewnego razu po Bieszczadach przyszło mi spędzić noc w pustelni, takiej prawdziwej, jakiej już trudno spotkać. W rogu chaty stała drewniana skrzynia wypełniona wysuszonymi kromkami chleba. Tego widoku nigdy nie zapomnę.

Wracając na koniec jeszcze raz do marnotrawstwa żywności (to tylko jeden aspekt), gdy tak obserwuję to, co się do koła mnie dzieje, to mam wrażenie, niestety bardzo smutne, że już nie mieszkam w Polsce.


Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie...[...]  C.K.Norwid

6 komentarzy:

  1. Koszyk rozrostowy pierwsza klasa ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się Twój wpis. Nie cierpię wręcz marnowania żywności. Cytat mojego ulubionego poety, trafia w serce. Chleb pieczony przez siebie na zakwasie, pycha. Wcale nie trzeba być mistrzem piekarnictwa, wystarczy spróbować :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno takiego chleba nie jedliśmy. Oczywiście również nie jestem za marnowaniem żywności. Zdrowe to jest ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Z tym NIEPIECZENIEM to nie tak. Ja asystowałem w dzieciństwie w domowym pieczeniu chleba (nie policzę, ale wiele razy). Wiem ile to czasu zajmuje! Ale chałupa (kryta strzechą) stała, piec chlebowy wymurowany stał, wszystkie "przydasie" były na miejscu. Zaczynało się dzień wcześniej, etc. W terenie chałupy nie budujesz, ale piec TAK. Studni choćby brak etc. Wszystkie rzeczy które nam "same nie spadły z nieba" a są konieczne by w efekcie degustować udany (!) wypiek, zabierają czas. Jeśli jest to jedyny cel wyjazdu i pogoda ok. to proszę bardzo. Nawet jak gdzieś zatrzymam się na chwilę, to teren jest ważniejszy od "charówki" z efektem który za kilka złotych kupię w wiejskim GS-ie. Przyroda, czas spędzony w plenerze jest cenniejszy od "zmarnowanego" na coś co kupujemy w 1 minutę (bez kolejki), bo nie po to przynajmniej ja i wszyscy których znam jeżdżą. Styknie. Natomiast rozumiem sentyment (I, tu parafraza:) "... ale czasu, czasu SZKODA!". Bo są "bardziej atrakcyjniejsze" cele. I to one biorą górę, życie. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Też nie potrafię przejść obojętnie obok walającego się pod nogami pieczywa. Mieszkam w mieście, tu nie ma inwentarza i (stare?) pieczywo rzucają gdzie popadnie gołębiom (najczęściej osoby starsze). Wyrzucając śmieci, zawsze napotykam wyrzucone na śmietnik pieczywo (spleśniałe lub nie) dużo tego.
    Myślę że są 3 zasadnicze powody: 1. Chleb na zakwasie jest trwalszy i wolniej się starzeje (czyli skład), 2. Ludzie wbrew pozorom są zamożniejsi i żądają luksusu, tu co dzień świeżego pieczywa (patrz punkt 1), 3. Nikt nie uczył większości (propaganda/wychowanie) gospodarności oraz sposobów przechowywania. Dodam jeszcze o złym doborze gatunkowym, ale nie każdy ma możliwości wyboru (czasem cena ogranicza) w sklepie.
    Jak się czyta/słucha o sybirakach, zawsze można natknąć się na informację o suszonych kromkach chleba (jak w cytowanej pustelni). Żyjemy w Polsce ze skazą po komunizmie, gdzie bylejakość i marnotrawstwo było SYSTEMOWE. I tak przetrwało to do obecnych czasów. Na wsi jest inwentarz, który pochłonie wszelkie resztki żywności, ale w mieście, które wcześniej będzie (od wsi) głodować, niegospodarności nie da się opisać bez dosadnych słów. Pies

    OdpowiedzUsuń