środa, 19 grudnia 2012

Łuk ogniowy trochę inaczej



Słysząc hasło - łuk ogniowy, myślimy o lesie i naturalnych materiałach na jego elementy, wiemy jakich gatunków drewno najlepiej się do tego celu nadaje. A z czego można zrobić łuk ogniowy w warunkach gdzie nie mamy dostępu do naturalnego drewna ?
W domu czy pracy takich materiałów znajdziemy dużo, chociażby popularne płyty wiórowe, z których zrobione jest nasze np. biurko, meble, łóżko. Płyta wiórowa to sprasowane odpady drzewne z dodatkiem kleju, nic więc nie stoi na przeszkodzie byśmy je mogli wykorzystać.
Tym razem zestaw zrobiłem z materiałów śmietnikowo/opałowych - podstawka i świder z płyty wiórowej 16 mm grubości, łuk z kawałka zardzewiałego metalowego pręta zbrojeniowego Φ 8 mm, linka do łuku z taśmy polipropylenowej do spinania ładunków a docisk z metalowej puszki po świeczce zapachowej.
Próby robiłem na śniegu, większy kawałek płyty wiórowej był izolacją od mokrego śniegu i posłużył mi za podkładkę na której zbierał się żar. Mały i wąski kawałek przerobiłem nożem na świder, końce zaokrągliłem a boczne krawędzie ściąłem. Taśma jest podwójnie skręcona dla większej wytrzymałości. Docisk mało wygody ale lepszego nie znalazłem, musiałem trzymać w rękawiczce gdyż cienka blacha szybko pod wpływem tarcia się nagrzewała. Reszta to już tylko doświadczenie i fizyka.

Czy techniki opisywane na tym blogu mają sens ?
Myślę, że tak, nie jesteśmy w stanie wszystkiego z góry przewidzieć, co nas w życiu może spotkać.
Założenie, ze zawsze będziemy mieli przy sobie coś do rozpalania ognia jest równie błędne, jak przekonanie o tym że np. jadząc samochodem nigdy nie będziemy mieli wypadku lub nasz samochód będzie bezawaryjny.

6 komentarzy:

  1. Genialny wniosek, przekonałeś mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżbyś chciał ''pobić'' samego pana wersalkę ?! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. https://www.youtube.com/watch?v=ZEl-Y1NvBVI

    OdpowiedzUsuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=3HQIjZS-dd4

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie skomentowałbym tego wpisu gdyby nie wniosek końcowy.

    Do łuku ogniowego nie dam się przekonać (na dzień DZISIEJSZY) bo znam i mam szybsze i mniej upierdliwe sposoby uzyskania ognia.

    To co opisałeś w ostatniej linijce Wilsonie, właśnie "zabiera radość życia" (mi).
    Dawniej człowiek nieświadom zagrożeń i komplikacji, jechał sobie w teren jak "radosny idiota" i takiż wracał cały i zdrowy (Boża Opieka?). Teraz już nawet "zapaszek" nie pozostał po tamtych "różowych okularach". Nie ma szans aby zabezpieczyć się na 100% i przed wszystkim. Jak mi ktoś zaczyna TAK bredzić to gaszę: "A kieszonkowy schron atomowy, nosisz też zawsze ze sobą?" !!!
    No wszystkiego się nie da, ale na te realne ewentualności to już nawet trzeba, żeby później nie żałować.
    Ja więc mam EDC, a w teren (SPRAWDZAM) potrójne źródło ognia + podpałka + moje patenty. Czy to wystarczy? Trudno aby bez czyjegoś sabotażu wszystko miało nagle zawieść. Istotne jest nawet rozmieszczenie i schowki.

    Swego czasu dyskutowałem z kolegą w temacie : "Co by było gdyby"?
    ZIRYTOWANY kolega, próbował mi "udowodnić", że gdybym zapomniał zapałek ... . Na każdą jego "kłodę pod nogi" miałem odpowiedź. Zbijałem argument po argumencie ... . Wyszło na to, że trudno "mi dokopać", bo po prostu wcześniej wszystko przemyślałem i świadomie zabezpieczyłem się "na zapas".
    A potem zwrot akcji: Palacz, używający co godzinkę jedynej zapalniczki, nie miał nic w zapasie! Pytam: ile jest tam gazu? A zapalniczka była bez możliwości sprawdzenia poziomu napełnienia! Palaczowi każdy użyczy ognia (w mieście) a w krzakach? Tak mu "dokopałem" że zaczął wozić zapalniczkę benzynową + pojemniczek z benzyną. Ale drugiej (w zapasie) dalej nie woził. Ciasne myślenie i wiara w to co wciskają nam w reklama, bo TO niezawodne ... ! :-(
    Zawsze podziwiałem "patenciarzy' i ich pomysły. Sam zacząłem stopniowo też kombinować i "poprawiać fabrykę". Pojawiły się więc przedmioty podwójnego zastosowania i inne zabezpieczenia "jakby co ... ". Wzrosła masa plecaka :-( !
    Przyszła "era odciążania" i nowe wyzwania. Jak więc interpretować mądrość: "lepiej nosić niż się prosić"? Zdroworozsądkowo!
    Do dziś spotykam "odciążających się" cudzym kosztem. Staram się trzymać od nich na dystans, zwłaszcza gdy już dobrze poznam.* Pies
    *Są osoby ściągające kłopoty jak magnes!

    OdpowiedzUsuń