sobota, 3 sierpnia 2013
Ogień mnie jara
Ogień mnie jara, kiedyś, dziś i pewnie za 30 lat będzie tak samo, to zainteresowanie wcale nie
słabnie. Ogniem zajmuję się od dawna i ciągle mnie to bawi, widać to po tym, co robię i piszę. Ogień jest najważniejszy, to podstawa bytu, tak jak kilka tysięcy lat temu tak i obecnie, rzecz ponadczasowa.
Dzień słoneczny, gorący, by odrobinę się schłodzić kupiłem loda, nawet smaczny tyle, że bardzo mały. Nauka wymaga poświęceń, kupiłem więc jeszcze jednego, większego, co sobie będę żałował :)
Normalny człowiek nic niezwykłego w takim lodzie nie zobaczy, ale że ja jestem świrem i mam obsesję w temacie ognia od razu dostrzegłem ukryte możliwości - oczywiście związane z uzyskania ognia.
Firma produkuje lody w plastikowych opakowaniach, w których wieczko ma paraboliczny kształt. Wystarczy nalać do wieczka wody i soczewka gotowa. Przetestowałem dwie wielkości pokrywek, obie działają bardzo dobrze, kilka sekund w jednym punkcie przytrzymałem i był żar. Użyłem spreparowanego hubiaka, podobne hubki też powinny się sprawdzić. Bardzo prosty i szybki sposób na otrzymanie żaru.
To taki mój pomysł na zabawę dla dzieciaków w słoneczny dzień, tych małych i tych większych :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziś to już mnie totalnie "powaliłeś na ziemię"
OdpowiedzUsuńsuuuper!! :):)
:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
I to się nazywa pomysłowość! Trzeba jednak nawet taki plastik czasem poszanować, bo w sytuacji kryzysowej taka butelka, gdzieś niekulturalnie wyrzucona w lesie się przyda :-)
OdpowiedzUsuńNo rewelacja ! Będę pamiętał o tym patencie..wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńE.. tam, żadna rewelacja, zwykła soczewka.
OdpowiedzUsuńAle dostrzeżona w niezwykłym sprzęcie, przynajmniej ja nie spotkałam się z kupowaniem loda w celu rozpalenia ognia ;) Bardzo ciekawy i prosty pomysł :) Nie wszystkim dzieciom bym go jednak poleciła ;) (mój kuzyn, jak był w podstawówce, spalił kawał spółdzielczego pola obsianego pszenicą, bawiąc się na jego skraju w prażenie ziaren pod lupką :P)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńOgień trzeba kontrolować.
Prawa fizyki są niezmienne. Poprzez analogię można co rusz to wymyślać kolejne udziwnienia, lub utrudniając sobie życie pokazywać, że się da. To kwestia indywidualnego podejścia do życia itd.
OdpowiedzUsuńJa staram się iść nieco inną ścieżką, na skrót omijając upierdliwości.
Nie przeszkadza mi, że ktoś utrudnia sobie życie i pokazuje jak jeszcze można sobie je skomplikować.
Pasja, to pasja (parafrazując R. Kowalskiego) nic mi do tego. Szansa na wykorzystanie równa zeru, bo muszą w terenie zaistnieć WARUNKI. Prościej nosić EDC i znać prawa fizyki (np. prezentowane tu przez Wilsona). Niemniej jednak podziwiam zapał i upór. Pies