piątek, 10 października 2014

Back in time


Dawno nic nie pisałem, to brak czasu spowodowany licznymi w tym roku wyjazdami jak i sprawy osobiste. Powoli jednak kończy się sezon pokazów i mam nadzieję, że wrócę do pisania.

Kilkadziesiąt imprez historycznych, do tego zloty forum, rekordowa ilość kilometrów przejechana samochodem i godzin spędzonych za kółkiem. Nieprzespane noce, zmęczenie, odciski na dłoniach, skaleczenia itd. Ale to wszystko nic, w porównaniu z satysfakcją, jaką czerpię z tych wyjazdów. Każda impreza, spotkanie w gronie nakręca mnie jeszcze bardziej. Wszędzie było bardzo przyjemnie, nawet gdy padał deszcz i było zimno. Tam gdzie pierwszy raz się pojawiłem zostawałem po przyjacielsku ugoszczony, czułem się wspaniale. Nie będę opisywał, gdzie w tym roku jeździłem, tych imprez jest zbyt dużo. Powiem tylko, że tam gdzie chciałem być, to byłem, niekiedy kilkukrotnie - Krzemionki, Rydno, PraOsada Rydno, Wólka Bielecka, Lublin, Sandomierz, Dymarki Świętokrzyskie, Biskupin, Wolin, Trzcinica, Masłomęcz, Żmijowiska, Krasiejów, Ożarów, Wilczy Trop, Zlot wiosenny forum reconnet i Zlot dla Piotrka oraz ostatnia impreza Konwent.

VI Konwent survival pod hasłem ''Back in time'' odbył się w dniach 26-28.9.2014 w Centrum Kulturowo Archeologicznym w Nowej Słupi. Znane mi doskonale miejsce, u podnóża Łysej Góry, tym chętniej tam pojechałem. Odpowiedzialni: ekipa projektu bushcraft, Darek - ojciec, Jacek - matka, i ja - synek :) Planowanie jak i przygotowania do VI konwentu wraz z Darkiem i Jackiem zaczęliśmy już dużo wcześniej. Z roku na rok konwent bywa coraz liczniejszy, w tym roku to już ponad 100 osób, zatem sprawa przygotowań jest naprawdę poważna. Pomysł na hasło konwentu jak i jego tematykę zrodziła się po obserwacji Darka moich i znajomych zainteresowanych odtwórstwem historycznym. Uznaliśmy, że taki powrót do historii, począwszy od paleolitu do średniowiecza, w nawiązaniu do survivalu będzie bardzo ciekawy. Przygotowany program był bardzo bogaty, a pokazy prowadzone przez ekspertów.

Od piątkowego popołudnia zaczęli przybywać konwentowicze, z całej Polski, od wybrzeża aż po góry, nawet jednego gościa z zagranicy mieliśmy, który w niedzielny poranek zaserwował nam owsiankę na słodko :)
Większość osób spała w namiotach rozbitych na trawce przed amfiteatrem, część w hamakach oraz w długiej chacie i burdze. Miejsca w każdym bądź razie nie brakowało. Pogoda również dopisywała, zwłaszcza w niedzielę, kiedy było bezchmurnie i upalnie. Piątek upłynął na poznawaniu terenu oraz wzajemnym uczestników, czyli integracja:) Wieczorek zapoznawczy przedłużył się nieco, co ze względu na ilość osób było zrozumiałe, gdy ja przyjechałem w sobotę po godz. 8 to jeszcze większość smacznie spała.

Sobotni poranek zacząłem od wypicia przygotowanej w kociołku przez Kubę yerby, która znakomicie mnie pobudza. Po wpisaniu na listę, wydaniu plakietek, drobnych upominków i oficjalnym przywitaniu organizatorów wszystkich uczestników konwentu, przyszedł czas na warsztaty, a tych było dużo. Przyznam się, że nawet nie miałem czasu by wszystkie zobaczyć. Ja rozłożyłem swą skórę z jelenia pod drzewami obok długiej chaty i prezentowałem w jaki sposób uzyskiwano w kiedyś ogień, te najbardziej znane, świder ręczny, łuk ogniowy, krzemień i piryt oraz krzesiwo tradycyjne. Oblężenie miałem duże, nie wszystko zdążyłem zaprezentować, także za wyjątkiem przerwy obiadowej, do wieczora mi zeszło :)
Równolegle odbywał się inne warsztaty. W długiej chacie działało palenisko, przy którym Adrian i Kamil pokazywali jak wykuć nóż czy krzesiwo, chętni mogli spróbować swoich sił. Grzegorz prezentował odlewanie brązu i miedzi oraz ozdoby z kości, Cyprian garbowanie skór oraz wyroby z kory brzozowej, Jacek uczył posługiwania się atlatlem, procą sznurkową i bolas. Michał przebrany w skóry obok swojego obozowiska łowców-zbieraczy opowiadał jak radzili sobie ludzie w epoce kamienia, oprawił też królika krzemiennym wiórem. Piotr opowiadał o tradycyjnym łucznictwie oraz robieniu noży. Tomek pokazywał jak naostrzyć nóż. W sobotę gościem specjalnym był Łukasz Łuczaj, który odwiedził nas i mogliśmy z nim porozmawiać. Dzięki Jagodzie na scenie amfiteatru został odtańczony spontanicznie kankan :) Marta zorganizowała szkółkę tańca średniowiecznego oraz nocne pokazy tańca z ogniem. Wieczorem Tomek Owsiany pokazywał slajdy oraz opowiadał o swojej podróży na Madagaskar. Było jeszcze granie na gitarze i wspólne śpiewanie oraz liczne konkursy. Z kuchni Prasłowian (?) niewiele zdążyłem zrobić. Były frytki z czyśćca, chipsy z topinamburu, placuszki z pokrzywy, zupa ''ze wszystkiego'' oraz barszcz z barszczu.
W niedzielę przed południem odbyły się ciekawe warsztaty zielarskie poprowadzone przez Hannę "Zielichę" Świątkowską. Po południu przyszedł czas pożegnań i odjazdów. To tak w wielkim skrócie.

Mam nadzieję, że to co zobaczyliście, w jaki sposób można połączyć wypoczynek na świeżym powietrzu, współczesny survival czy bushcraft z elementami odtwórstwa historycznego, połkniecie bakcyla i następnym razem spotkamy się już w przebraniach na którejś z imprez.
VI Konwent Survival ''Back in time'' przeszedł do historii. Myślę, że wszyscy wspominać go będą jak najlepiej.

Zdjęcia: https://picasaweb.google.com/101961305466505913296/BackInTime#
Filmy: https://www.youtube.com/watch?v=zwgvjx6ya9w
https://www.youtube.com/watch?v=rriKdvrgNzk

1 komentarz:

  1. Artur - warsztaty były świetne. Dzięki i pozdrawiam.

    Kapitan Apteka

    OdpowiedzUsuń