Dużo osób interesujących się dzikimi roślinami jadalnymi, które zaczynają
przygodę, nurtuje to samo pytanie, co w określonej porze roku można zbierać?
Jakie są możliwości pozyskania pożywienia roślinnego? Aby odpowiedzieć na to
pytanie postanowiłem stworzyć swojego rodzaju kalendarz zbioru dzikich roślin w
okresie całego roku. Co miesiąc będę opisywał, co sam zbieram w okolicznych
lasach, łąkach, nad brzegami rzek itd.
Styczeń tego roku jest śnieżny i mroźny, kilka dni temu temperatury nocne
spadały do -20C, zamarzła pobliska rzeka, stawy i inne zbiorniki. Zamarznięta
jest również ziemia. Śniegu nie jest specjalnie dużo, jakieś 10- 20 cm.
Oczywiście nie jest tak przez cały miesiąc, po kilku dniach zimniejszych
przyjdzie odwilż. Jak na styczeń warunki normalne. Czy w takich warunkach da
się cokolwiek znaleźć do jedzenia w lesie? Przecież wszystko zamarznięte,
rośliny przysypane śniegiem, nic nie widać? Od razu powiem, że tak, da
się znaleźć. Mało tego, zdarzało mi się w jeszcze gorszych warunkach
zbierać rośliny.
Zima to najtrudniejszy okres dla poszukiwacza, ograniczone są bardzo
możliwości zbioru ze względu na śnieg i mróz. Nie jesteśmy jednak na straconej
pozycji, nawet w tak niesprzyjających warunkach możemy zebrać dzikie rośliny
jadalne. Jest kilka możliwości, najłatwiejsze do wypatrzenia w terenie i
zebrania są gałązki drzew, z których możemy zaparzyć gorącą herbatkę.
Najbardziej znane to gałązki drzew iglastych: sosna, świerk, jodła, napar z
igliwia tych gatunków daje smaczną herbatkę bogatą w witaminę C. Mniej znane są herbatki z młodych gałązek czeremchy amerykańskiej czy brzozy. Kolejnymi roślinami, które łatwo
odszukać są malina i jeżyna, ich młode pędy nadają się na herbatkę. Gdy śniegu
w lesie jest troszkę mniej, tam gdzie dzikie zwierzęta rozgarniają śnieg w
poszukiwaniu pożywienia, możemy poszukać zimozielonych gałązek borówki
brusznicy o podobnym zastosowaniu jak wcześniej wymienione gatunki roślin.
Zbiór surowca na różnego rodzaju herbatki jest łatwy nawet dla początkujących, są
to gatunki pospolite, łatwe do identyfikacji.
Napiliśmy się gorącej herbatki, to teraz czas na coś konkretnego, na
rośliny, które dadzą nam energię do działania, bogate w kalorie. Wiemy, że
rośliny magazynują substancje odżywcze w organach podziemnych jak kłaczą,
bulwy, korzenie palowe. Tylko jak się do nich dobrać, gdy przykrył je śnieg i
nie wiemy gdzie szukać, przecież ich nie widać? Ziemia zamarzła i ciężko z
kopaniem. Otóż podpowiedź brzmi - po nitce do kłębka :)
Przede wszystkim musimy wiedzieć, że ziemia nie zamarza wszędzie tak samo, w jednym miejscu będzie to np. 30 cm, a w innym tylko 5 cm albo i wcale. Rozwiązaniem jest poszukanie miejsca, gdzie występują rośliny i ziemia nie jest zamarznięta. Szukamy roślin
jadalnych na terenach podmokłych, o podłożu bogatym w szczątki roślinne, proces gnicia bowiem przebiega z wydzielaniem ciepła, a co za tym idzie,
grunt nie zamarza tak głęboko. Nawet po kilkudniowych spadkach temperatur
poniżej -20C na bagnach zamarza tylko cienka, kilkucentymetrowa powierzchniowa
warstwa gruntu, która załamuje się pod stopami i przez którą bez problemu
przebijemy się zaostrzonym patykiem. Podobnie jest z małymi ciekami wodnymi o
mulistym dnie, nawet przy największych mrozach pokrywają się lodem tylko na
powierzchni. Warto też przeszukać świeże buchtowiska dzików.
Najbardziej znana, najbardziej cenna dla survivalowca roślina to pałka wodna,
która przez cały rok
ma w sobie jakąś cześć do schrupania. Na wiosnę są to młode
przyrosty, na początku lata to młode kolby, później pyłek, a od jesieni do
wiosny kłącza. Te właśnie kłącza w zimie nas najbardziej interesują, są pełne
węglowodanów i białek. Pałka preferuje tereny podmokłe i tam szukamy jej
zbiorowisk, zwykle tworzy rozległe zarośla i z daleka widać charakterystyczne
kwiatostany. By dostać się do kłączy trzeba rozkopać ziemię wokół uschniętej
łodygi pałki, posuwając się wzdłuż łodygi dojdziemy do kłączy. Przy
zbiorowiskach pałki korzenie są splątane i w zasadzie gdzie nie będziemy kopać, to
natrafimy na kłącza. Jeśli podłoże jest mniej zwięzłe, to możemy chwycić ręką
za łodygę i próbować ją wyrwać z podłoża razem z kłączami. Podobnie postępujemy
z kłączami trzciny, sitowiem jeziornym i bulwami topinamburu, kopiemy w pobliżu
łodyg. Z korzeniami palowymi chmielu jest nieco więcej zabawy, gdyż trudniej je
namierzyć. Posuwamy się wzdłuż uschniętych łodyg, dalej rozkopując grunt do
korzenia a od niego wyszukujemy pionowych korzeni palowych. Wykopywanie w zimie
korzeni to mało przyjemna robota, ale czasem nie ma wyjścia.
A co na deser? Proponuję przemarznięte owoce, które się jeszcze ostały na
gałązkach. W styczniu można jeszcze znaleźć owoce dzikiej róży, berberysu, głogu, tarniny
i kaliny. Jeśli nie zjemy owoców na surowo, to proponuję dodać do herbatki lub rozgotować na dżem.
Do przegryzania w czasie marszu proponuję pączki lipy, nieco śluzowate ale żołądek się cieszy i z tego. Marna to przekąska, ale przynajmniej nie gorzka. Niektórzy pewnie się zapytają co z podkorzem niektórych drzew, np. brzozy, sosny, wiązu? Powiem szczerze, że aż tak głodny nie byłem :) Jadłem owszem korę ale nijak mi nie smakuje, gorzka, twarda, szczęka boli od żucia, raczej do czyszczenia zębów niż do zaspokojenia głodu. Jeśli mamy więcej czasu i chęci to dobrym rozwiązaniem jest wysuszenie i rozdrobnienie podkorza do tego stopnia by można było go dodać do mąki jako uzupełnienie skromnych zapasów.
Z roślin
przyprawowych w zimie zbieram owoce jałowca. W niezamarzniętych źródliskach
zbieram rukiew wodną i rzeżuchę.
Nie wiem, czy dużo, czy mało tych roślin wymieniłem, na pewno to nie wszystkie. Możliwości pozyskania pożywienia roślinnego jest oczywiście więcej, ja wybrałem tylko fragment, który wg mnie jest na tyle ciekawy, że warto było to opisać. Na zdjęciach jest tylko część opisanych przez mnie roślin, przez krótki dzień
i rozproszone stanowiska nie miałem możliwości by wszystkie zebrać. Jeśli zima
była by łagodniejsza, trafiłbym na odwilż i nie było by śniegu, to automatycznie
lista gatunków roślin, których zbiór jest możliwy wydłuża się. Jednak, co to za zima bez śniegu i mrozu?
Zaczęliśmy od trudnych warunków. Zobaczymy, czym obdarzy nas luty.
Cześć.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł. Jak rozumiem, wpisy będą od stycznie do grudnia?
I tu moje pytanie, opisane będą tylko rośliny czy grzyby również będą uwzględnione?
Podrawiam
Dokładnie tak, wpisy będą obejmować cały rok, co miesiąc nowy wpis. Kalendarz zbiorów będzie dotyczył tylko roślin. Pozdrawiam.
UsuńDobrze, dobrze, ale co dalej z tymi kłączami? Na surowo czy gotować?Jak to jeść?
OdpowiedzUsuńTen wpis nie jest o tym jak przyrządzić dzikie rośliny jadalne, ale co można zebrać. Kilka przykładów co zrobić z kłączami podałem we wcześniejszych wpisach. Kłącza pałki są jadalne na surowo, pieczone i gotowane.
UsuńDzięki. Jestem tu nowa, poszukam.
OdpowiedzUsuńJak zwykle bardzo pożyteczne informacje, dzięki :)
OdpowiedzUsuńRobisz Wilsonie poważną konkurencję dzikom, zaczynam się o nie lekko martwić.
OdpowiedzUsuńRzeknę (pisząc) tak: jak się zna teren, to i poryć można, bo wiadomo gdzie (to też istotne w podłym czasie) gorzej w nieznanym terenie. Biedne ptactwo i sarenki, a kysz! Poszedł Ty z lasu!
Nie czas opracować zimowe leże vel hibernę, jako to drzewiej wojska królewskie czyniły? Np. półziemianki? (A wiosną z głodu, korę z drzew wojsko darło). Pies