czwartek, 26 września 2024

Rekonstrukcje rombów



Bullroarer (bull-roarer - ryczący byk), turndun, romb- najbardziej wg mnie odpowiednia jest nazwa romb, ale można polemizować. Romb w różnych kulturach był używany jako instrument muzyczny używany w ceremoniach, do komunikowania się na duże odległości, do zaganiania zwierząt oraz jako zabawka. Jeden z najstarszych instrumentów muzycznych, znany już od paleolitu. Najstarszy romb znaleziony na Ukrainie datowany jest na 18 000 p.n.e.. W powszechnej świadomości najbardziej znany jest z tego, że używali go australijscy aborygeni, ale udokumentowany również w Europie, Azji, Afryce oraz obu Amerykach.
 
Romb to fragment płaskiej drewnianej deszczułki, kamienia, kości lub poroża, najczęściej pokrytej rytami, przymocowany sznurkiem, który przy poruszaniu po okręgu wydaje ryczący, wibrujący dźwięk (efekt Dopplera). Wysokość dźwięku można zmienić zmieniając długość sznurka i/lub prędkość z jaką jest on obracany.

Tradycyjnie używany w zależności od regionu podczas ceremonii inicjacyjnych, pogrzebów (głos przodka), uzdrawiania oraz sprowadzania deszczu. Dźwięki wydawane przez rąby miały chronić przed uderzeniem pioruna i odstraszać wilki.

Zrekonstruowałem trzy romby:

1. Na podstawie znaleziska z jaskini La Roche we Francji. Późny paleolit, kultura magdaleńska około 14 000 - 12 000 pne. Wymiary 155x35 mm. Materiał - kość i ochra.  Nacięcia. 



2. Na podstawie artefaktów grupy Innuitów z plemienia Sadlermiut (prawdopodobnie?) Wymiary 244x52 mm. Materiał - kość. Nacięcia. 

3. Ostatni romb to nawiązanie do kultury materialnej australijskich aborygenów. Wymiary 285x52 mm. Materiał - drewno. Ryty uzyskane za pomocą krzemienia. 




Zamykam oczy i próbuję sobie wyobrazić brzmienie koncertu na krzemiennych litofonach i rombach :)

1 komentarz:

  1. Cóż, może się to w przyszłości przydać, jak Wowa odpali ... .

    Mnie jednak przypomniało się (przez analogię) jak to w dawnych czasach, za głębokiego PRL'u, posługiwaliśmy się podziurawionymi przez gwoździe puszkami na długich drutach (tzw. "szisdrat"), w które to puszki wkładało się węgle z ogniska. Kręcąc tak jak rąbem, owymi puszkami, mieliśmy żar tak długo jak długo dokładaliśmy paliwa. Prymitywny patent "o niebo" lepszy od łuku ogniowego. Czas rozpalenia ogniska :-) nieporównywalnie szybszy!
    To też się może w niedalekiej przyszłości przydać :-( .

    Podobnego "patentu" jak "romb" używali Chińczycy przeciwko wróblom - "złodziejom ryżu". Efekt: zamęczono miliony ptaków, i ... Trzeba było używać chemii, bo nie miał kto zjadać insektów (robiły to wróble, jak żyły).

    Stare przemyślane patenty warto czasem odkurzyć. Wróblom dajcie spokój, ryż u nas tylko w sklepach :-). Co do chemii, to mądrze użyta "Żywi, ubiera, buduje i
    ... "truje" " (w rękach idiotów). Pies

    OdpowiedzUsuń