wtorek, 14 stycznia 2025

Rekonstrukcja harpuna z poroża sarny z Polic


Harpun z Polic, zabytek znajdujący się w Muzeum Narodowym w Szczecinie. Datowany na protoneolit (5400 p.n.e. — 4100 p.n.e.), dokładnie kultura Ertebøll. Wymiary: długość 25,7 cm, szerokość: 2,5 cm, grubość przy róży 1,9 cm. Harpun z jednym zadziorem i obustronnie ściętą podstawą, pokryty ornamentem, na który składają się serie nacięć. Tego typu motywy zdobnicze są charakterystyczne dla sztuki społeczności łowiecko-zbierackich północnej części Europy. Materiał to duża tyka upolowanej sarny (możdżeń i resztki mózgoczaszki).

Harpun ten wzbudził moją ciekawość z uwag na materiał z jakiego jest wykonany- poroże sarny oraz nieprostolinijny kształt :) Harpun ostry, długi, zdobiony, o niebanalnym pokroju, zadziorny :)


Złożyło się też tak, że miałem materiał idealnie pasujący do wykonania rekonstrukcji. Nie mogłem wiec się oprzeć by go nie wykonać :)


Nie tylko profil boczny prezentuje się pięknie, na tyle też można zawiesić oko :)

Pracowałem nad harpunem kilka godzin. Wymiary mojej rekonstrukcji: długość -251 mm, szerokość - 41 mm. 
Trudno co prawda porównywać poroże jelenia do tyki sarny ale wydaje mi się, że wykonanie harpuna z tego drugiego materiału zajmuje mniej czasu. Poza tym jest to materiał łatwiej dostępny przy porównywalnej wytrzymałości. No ale jakbyśmy chcieli mieć bardziej charakterny harpun, z większą ilością zadziorów, to musimy się rozejrzeć za zrzutami jelenia. 

1 komentarz:

  1. Dalibóg! Mezolitycznego Wilsona ciągnie na ryby z harpunem!
    Gotów wybrać się nad Wieprz i jeszcze wszystkim pokazać, jako to
    ościeniem & harpunem rybki się poławia :-)

    Róg jest wdzięcznym materiałem i dobrze "leży" w ręce.
    Wszelkie rękojeści i uchwyty z poroża, zawsze mi się dobrze trzymały.
    Ale taki sprzęt to tylko na bystrza i płytką wodę :-)

    I znów mi się przypominają czasy PRL'u. We wczesnej epoce :-)
    towarzysza G., umawiałem się z wujkiem na ryby, łowione właśnie
    metodą "na Wilsona" :-). Na oścień Ś.P, mówił: "widołki" (czyt. : widełki)
    z pewnością był metalowy. Niestety na umawianiu się skończyło, bo
    z jakiejś przyczyny musiał zamiar odłożyć w czasie. I tak minęła mnie
    przygoda i nauka pod okiem Mistrza :-(
    Została tylko teoria (w pamięci) a ta, :-) "lasuje się" wraz z wiekiem.
    Pewne uwagi i wskazówki jeszcze pamiętam, ale do zastosowania w
    sytuacji "przymusowej" bo wiadomo ... karta wędkarska :-(

    A w lodówce mam pyszne śledziki w domowej zalewie na occie
    jabłkowym (własnym!) i ziołach. Chyba pójdę zaraz do kuchni na
    "połów". Zamiast "misia" stoi oswojony Polar (sam wnosiłem) :-)
    i "se upoluję" co nieco (jak pewien miś) :-)
    Pies

    OdpowiedzUsuń