Przyznaję, że we wcześniejszym wpisie o pirycie i krzemieniu nie napisałem wszystkiego, nie było to celowe, lecz wynikło z moich nowych eksperymentów i obserwacji. Wszystkie uwagi dotyczące pirytu odnoszą się także do markasytu.
Prócz techniki polegającej na uderzaniu napastnikiem z góry w dół bryłki pirytu, jest też inna technika polegająca na wykonywaniu zadrapań w kierunku przeciwnym, tak jak z zapałkami. Ostrym krzemieniem przesuwamy od dołu ku górze tak jakbyśmy chcieli zadrapać piryt, napastnik dociskamy mocniej, ruch jest w odwrotnym kierunku, iskry spadają w dół na hubkę. Technika ta jest przydatna przy niektórych okazach pirytu gdzie uderzanie powodowałoby szybkie zniszczenie konkrecji.
Hubki nie trzeba preparować!
Nie jest to potrzebne, hubiak z łatwością przyjmuje iskry, o wiele łatwiej niż z krzesiwa tradycyjnego, wydaje się to dziwne, ale zaraz to wytłumaczę, dlaczego się tak dzieje. Podczas uderzania napastnikiem w piryt ścierają się w różnym stopniu obie strony. Jeśli napastnikiem jest twardy, wytrzymały minerał to ściera się głównie piryt, takie rozwiązanie jest najkorzystniejsze, mimo że powstaje drobny szaroczarny pył, który brudzi ręce i hubkę, ale co najważniejsze wspomaga zapłon hubki! Łatwo to udowodnić, kawałki hubiaka, takie wycięte prosto z owocnika mechacę i bez najmniejszego problemu po kilku-kilkunastu uderzeniach chwytają iskrę dopiero, gdy są pokryte tym pyłem, czyste nie działają. Dokładnie z tego samego owocnika sprawdzałem amadou z krzesiwem, niestety porażka. Przeprowadziłem wiele prób na różnych owocnikach i zawsze to samo, z pirytem działa, z krzesiwem nie, gdy amadou oprószyłem pyłem z pirytu łapie iskry również z krzesiwa tradycyjnego. Ale na tym nie koniec, w ten sam sposób przetestowałem inne hubki (tylko suszone) - czasznicę, puch wierzby, przy krzesiwie tradycyjnym nie udało się uzyskać żaru bez pyłu z pirytu, po zmieszaniu łapią iskrę. Spalający się piryt ma wyższą temperaturę niż drobiny stali z krzesiwa tradycyjnego, umożliwia to zapłon hubek o wyższej temperaturze zapłonu, takich które z krzesiwem tradycyjnym nie działają. A więc wniosek jest oczywisty, drobny pył pirytu znacząco wspomaga zapłon hubki, hubiaka suszymy i ma działać.
To, co napisałem we wcześniejszym wpisie, że pył powstający przy uderzaniu o piryt może przeszkadzać lub nawet uniemożliwić zapłon hubki, jest prawdziwe. Używałem różnych skał do krzesania z pirytem np. granitu, iskry są, ale hubkę trzeba często odświeżać, poza tym granit łatwo wykrusza się, gruby pył osadza się na hubce i może uniemożliwić zapon hubki. Podobnie może się stać przy pirycie z domieszkami (taki miałem przy pierwszych próbach), przy uderzaniu krzemieniem razem z pirytem ścierała się skała otaczająca, która przeszkadzała w uzyskaniu żaru, zastosowałem ''czulszą'' hubkę.
Nie ma dwóch jednakowych brył pirytu, konkrecje pirytu, mimo że to będzie wciąż ten sam minerał, mogą się od siebie znacznie różnić właściwościami, dlatego trzeba dopasować technikę i rodzaj hubki.
Obecnie do zestawu piryt - krzemień stosuję wyłącznie kawałki wysuszonego tylko amadou hubiaka pospolitego, bez specjalnego preparowania, takie jak znalezione przy Ötzim. W kawałku gałęzi osadziłem krzemiennego wióra, świetnie sprawdza się takie rozwiązanie, wygodne, mam ostrze, którym mechacę hubkę i jednocześnie służy mi jako napastnik.
Bardzo dobry wpis. Mnóstwo jeszcze jest do nauczenia się.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jestem uczniem bo cały czas się czegoś nowego uczę, i niech tak pozostanie.
OdpowiedzUsuńNa wiosnę zrobię krótki filmik i zamieszczę go w tym wpisie.
Ja jestem Twoim uczniem i sporo od Ciebie się uczę!
OdpowiedzUsuń