[...] Gdy przyleciałem w połowie października, kiwał do mnie z brzegu kwitnący zdrowiem, dobrze odżywiony, a nawet odpasiony. Nie koniec na tym, na skraju lasu stał fajny dom z biewron, przytulnie urządzony i już ogrzewany, a w nim stół, krzesła, dużo regałów i ciepłe łóżeczko z miękkimi skórami. Z lewej strony był murowany kominek, a okno z szybkami ze zwierzęcych skór przepuszczało do środka światło. Z kalenicy zwisały wędzone szynki, a na podłodze zamiast dywanów leżały brunatne i czarne futra. Mężczyzna zrobił sobie pierwszorzędną sieć na ryby, a talerze, garnki i kubki zmajstrował z drewna. W kącie wisiała lampa tranowa, w składzie zaś miał tyle zapasów, że mógłby przeżyć całą zimę. Powiadam panu, że rzadko jadłem tak smacznie i do syta, jak u zdumiewającego Jana Kolszewskiego. Nie brakło mu niczego do szczęścia, w ogóle i generalnie niczego! Wszystko zrobił sam, posługując się jedynie siekierą, nożem i dwiema własnymi rękami." - Hans-Otto Meissner ''Sztuka życia i przetrwania''.
Inspirujące, prawda? Umiejętności godne podziwu, chociaż na początku XXI zupełnie niepotrzebne. Jestem przekonany, że nie znajdę nikogo w naszym kraju o takich umiejętnościach, gdybym dał komuś z młodzieży nóż i siekierę do rąk, powiedział - masz i zrób, to miałbym poważne obawy czy nie zrobi sobie krzywdy. Młodzież nie jest zainteresowana poznawaniem strych rzemiosł, ma inne spojrzenie na świat. Dla niej nie ma sensu robić własnoręcznie drewnianego kubka przez kilka godzin, skoro można kupić plastikowy czy metalowy kubek za kilka PLN, nie męczyć się, a do tego ładny, kolorowy i praktyczny. Zanika umiejętność posługiwania się siekierą, piłą, nożem, wiedza o właściwościach różnych gatunków drewna i jego ręcznej obróbki. Ten wpis jest dla żyjących ''dinozaurów'' ceniących sobie ręczną robotę w drewnie i kunszt rzemiosła, co chcą mieć naturalny wyrób jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, a nie jeden z wielomilionowej produkcji z taśmy.
Praca w drewnie nam się spodobała, więc dłubiemy dalej. Kubek z uchem i z pozostawioną białą brzozową korą wygląda bardzo klimatycznie.

Jeśli kubek ma być bez ucha to sprawa jest prosta,
wystarczy kawałek prostej gałęzi. Składaną piłką przycinam na
odpowiednia długość, a nieodstępnie nożem łyżkowym wybieram wnętrze.
Zwykle robię kubki bez ucha, łatwiej
znaleźć materiał i ucho nie jest mi potrzebne, Jeśli zaś z uchem, to najprostszym rozwiązaniem wg mnie jest znalezienie grubszej gałęzi z mniejszym, bocznym odrostem, który będzie uchwytem.
Materiał to kawałki gałęzi rożnych gatunków drzew, o średnicy 5-10 cm i długości do 12 cm. Nożem łyżkowym trzeba zrobić na środku zagłębienie i je powiększać. Początkowo to jest łatwe, bo nie przeszkadzają nam ścianki, ale by wybrać materiał głębiej trzeba już większej wprawy w posługiwaniu się nożem łyżkowym. Ścianki powinny być równej grubości i niezbyt cienkie. Aby uzyskać gładką powierzchnię kubka szlifujemy ją drobnym papierem ściernym lub gąbką szlifierską, po wstępnym oczyszczeniu zwilżamy wodą, co spowoduje wstanie włosa. Ponownie suszymy i ostatecznie szlifujemy.

Najczęściej wybieram świeże drewno, jest to łatwiejsze z uwagi na to, że jest bardziej miękkie. Nie ma problemu by zrobić kubek z drewna sezonowanego, potrwa to nieco dłużnej. Preferuję miękkie gatunki drzew, zwykle materiałem na kubki jest brzoza, olcha, lipa, wierzba, jałowiec, rzadziej drzewa owocowe. Początkującym poleciłbym pracę w świeżej brzozie, ma miękkie drewno i nie pęka tak łatwo. Pozostawiona kora brzozowa z zewnątrz chroni przed szybkim wysychaniem.
Nasze kubki można przyozdobić barwiąc drewno naturalnymi barwnikami roślinnymi, wycinać lub wypalać rożne wzory. Bardzo ciekawie kolorystycznie wygląda drewno z rożnymi przebarwieniami, sękami, poskręcanym układem słojów.
Praca w drewnie świeżym wymaga większej ostrożności. Nie wolno się spieszyć podczas pracy w świeżym drewnie, musi ono powoli schnąć, równomiernie w całej objętości, tak by nie doszło do przesuszenia powierzchniowego gdyż w efekcie wyrób popęka nam. W zależności od gatunku drewna i wielkości kubka będzie ono mniej lub bardziej narażony na powstawanie pęknięć.
W czasie przerw w pracy zawijamy kubek razem z drewnianymi strużynami w lnianą szmatkę lub chowamy do szczelnej papierowej bądź foliowej torebki. Len i papier oddycha, przepuszcza parę wodną, drewno powoli schnie. Foliowe torebki z tworzyw sztucznych nie przepuszczają pary wodnej, w wysokiej temperaturze i przy dużej wilgotności może spowodować to pojawienie się pleśni na powierzchni drewna. Kontrolujemy zatem proces schnięcia drewna, co jakiś czas wyjmujemy i sprawdzamy, pozwalamy podeschnąć. W zależności od gatunku drewna, jego wilgotności początkowej i wielkości kubka, czas schnięcia będzie rożny, od kilku dni do kilku tygodni. Ja najczęściej korzystam z drewna ściętego zimą, kiedy nie krążą w nim soki, skraca to czas schnięcia.
Końcowym etapem robienia drewnianego kubka będzie wtarcie w jego
powierzchnię oleju jadalnego. Dzięki temu drewno nie wchłania wilgoci z
płynów, które będziemy pili i zabezpiecza go przed pękaniem.
Na ostatnim zdjęciu praktyczne (wewnątrz sok z brzozy) zastosowanie kubka, żeby nie było, że drewniane kubki to tylko dla sztuki się robi :)