W polskiej tradycji kulinarnej mamy ogromną różnorodność zup: ogórkowa, pomidorowa, grochowa itd. W zależności od dostępnych surowców przygotowujemy je z różnych składników, części roślin, od zieleniny, nasion, po korzenie. A jesień to znakomita pora by udać się na zbiór korzeni w teren. Dziś ugotowałem zupę z korzeni czterech dzikich roślin jadalnych, pospolicie występujących, nazwałem ją korzonkową.
Kłącza pałki oczyszczamy z miękkiej zewnętrznej części, kroimy w kawałki, dolewamy wodę, rozgniatamy i wypłukujemy skrobię odrzucając włókna. Gotujemy całe korzenie palowe chmielu, gdy zmiękną pozbywamy je twardego rdzenia, miękką cześć kroimy na kawałki. Dodajemy do pałki i razem kilka minut gotujemy. Zestawiamy z ognia, do smaku dodajemy świeżo starty korzeń chrzanu, trochę żółtego sera, maślankę, sól. Odstawić na kilka minut niech zupa nabierze smaku. Nie przesadzić z chrzanem, bo inaczej zupa będzie uznana za broń biologiczną :) Zamiast tostów usmażone na złoto korzenie łopianu.
Zupa, jak i wszystko co jemy ma przede wszystkim smakować, nie kierujcie się wiec tylko i wyłącznie zdjęciem, na którym może i nie wygląda najsmaczniej. Odrzućcie pierwsze powierzchowne wrażenia, bo czasem okazują się one bardzo mylące, dobry wygląd nie gwarantuje środka o podobnej zawartości. To tak jak w życiu, jabłko smacznie wygląda z zewnątrz, a gdy spróbujemy okazuje się kwaśne i robaczywe :)
Uczą nas, (tresują?) aby kupować oczami. Na obrazku nie ma też zapachu. Przyprawy również poprawiają jakość potrawy. Tak więc bez spróbowania nigdy nic nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńW terenie, gdy gotuję czasem zupkę, dodaję naturalnych składników, tych w zasięgu wzroku. Nigdy nie wiadomo jaki będzie końcowy skład. Pory roku zmieniają się, zmienne są miejsca w których gotuję, zmienne są też składniki które zabieram ze sobą. Właściwe określenie to pełna improwizacja lub wariacje na temat (tego co zabrałem ze sobą).
Nie ma sensu cokolwiek zakładać z góry, bo to miejsce biwakowania, lub teren przez który przechodzimy dostarcza nam składników. My je tylko jakościowo i ilościowo dobieramy, do tego co w garnku. Pies