piątek, 13 maja 2016

Chlebowy piec

W długi majowy weekend nie próżnowałem, zbudowaliśmy w ramach Szkoły Rzemiosła Survivalowego dwa piece chlebowe z gałęzi, kamieni i gliny. Chciałem taki piec już wcześniej zrobić, ale zawsze były ważniejsze sprawy. W końcu się doczekałem. Przekonaliśmy się, że upieczony w takim piecu chleb (i nie tylko) smakuje rewelacyjnie.

Pierwszy piec chlebowy powstał na próbę, nie byłem pewien jak będzie funkcjonował. Mały, zbudowany wspólnymi siłami, na szybko, ale działa. Drugi już odrobinę większy, zbudowany staranniej. Podstawą pieców były duże, płaskie kamienie. Konstrukcję zrobiliśmy z giętkich wiklinowych prętów grubości palca przeplatanych cieńszymi gałązkami brzozy i jarzębu, którą oblepiliśmy z obu stron grubą warstwą gliny wyrobionej ze słomą. Pełni ona rolę izolacji cieplnej pieca. Glinę znaleźliśmy na sąsiedniej działce wśród zwałów ziemi z wykopów, zapiaszczona ale na piec się nadawała. Była mocno zeschnięta, więc przed wyrobieniem musieliśmy ja rozbić, dzieci miały zabawę:) Grubość polepy (ok. 10 cm, na dole nieco więcej, u góry mniej) jest bardzo ważna, ma ona izolować i gromadzić ciepło (glina, kamienie). Dobry piec długo oddaje ciepło zakumulowane podczas palenia. Wlot zamykałem drewnianym plastrem, a wylot glinianą pokrywką.

Budowa pierwszego pieca poszła nam sprawnie, miałem kilku pomocników :) Zaraz po zbudowaniu pieca przystąpiłem do jego suszenia, rozpaliłem w jego wnętrzu ogień i przez kilka godzin utrzymywałem. Suszenie dokończyłem następnego dnia, a po południu zrobiliśmy pierwszy wypiek żytniego razowego chleba na drożdżach. Bochenek chleba piekł się 40 minut, z wierzchu miał piękną rumiana skórkę, w środku również był upieczony. Jedynie od spodu musieliśmy go dopiec. Po upieczeniu zawinęliśmy chleb w lnianą ściereczkę by dojrzał. Smakował wyśmienicie.  Na kolację upiekłem jeszcze kilka ziemniaków. Następnego dnia wypiekliśmy 4 bułeczki z mąki pszennej na maślance. W planach jest pizza, mięso, warzywa i co nam do pieca wejdzie :)  A jak nie wejdzie, to zbudujemy kolejny piec, jeszcze większy :)

Niewielkie pęknięcia na powierzchni pieca jakie się pojawiły w trakcie wysychania są normalnym zjawiskiem, zalepiliśmy je świeżą gliną. W środku glina się wypaliła i utwardziła, z zewnątrz jednak nie, tylko wyschła. Przed opadami trzeba piec zabezpieczać gdyż glina rozmięka.
Ogólnie z pieca jestem bardzo zadowolony, działa tak, jak tego chciałem.






Można sobie zadać pytanie, czy warto taki piec budować w terenie? Tak, jeśli mamy stałą bazę, co najmniej na kilka dni pozostajemy w jednym miejscu. Przy codziennej wędrówce i zmianie obozowiska trud nie jest opłacalny. Pieczenie w takim piecu pozwala zaoszczędzić czas, opał, łatwiej jest panować nad procesem pieczenia. Jeśli to was nie przekonuje, to spróbujcie jak smakuje chleb upieczony w takim piecu. Zaręczam, że wątpliwości szybko znikają, szybciej niż sam chleb :)



7 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem ! Widać , że wszystko można, jak tyko się chce :)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No super te Twoje pomysły !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety na zdjęciach nie widać pieca "w trakcie pracy". Czy ogień paliliście na samym piecu, czy bezpośrednio przy nim, kierując ciepło w jakiś sposób do jego wnętrza?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogień pali się wewnątrz pieca, gdy się nagrzeje wygarniamy żar i wkładamy chleb. Wlot i wylot zakrywamy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pojęcia nie mam o piecach, ale może by tak spróbować obłożyć go drewnem, rozpalić od zewnątrz takie stozkowate ognisko - wtedy może się wypali zewnętrzna strona i nie będzie trzeba się martwić, że rozmięknie na deszczu?

    OdpowiedzUsuń
  6. witam! wlot na zdjęciach widzę. A gdzie jest wylot?

    OdpowiedzUsuń
  7. W tylnej części pieca. Niestety na zdjęciach nie widać wylotu.

    OdpowiedzUsuń