poniedziałek, 3 października 2016
Linka do łuku ogniowego z wiązowego łyka
Idzie jesień, przyroda powoli przechodzi w stan odpoczynku, ale nie ja :)
Kilka ostatnich dni, ze względu na suchą i słoneczną pogodę, przeznaczyłem na zbór owoców i ich suszenie, nie tylko. Szwendałem się po lesie, zajrzałem na stary, opuszczony sad z rozpadającym się domem. Skosztowałem kilka pysznych jabłek starych odmian, wyjątkowo słodkie w tym roku są dzikie winogrona. Pomimo suszy znalazłem kilka grzybów, ukopałem korzonków, było też ognisko nad rzeką. W pobliżu rośnie dużo wiązów, to nasunęło mi myśl, by zrobić linkę z łyka wiązu i wykorzystać w łuku ogniowym.
Ze ściętego przez bobry niewielkiego wiązu (robią zapasy na zimę, a może to była kolacja? :) ), który był jeszcze świeży i kora elastyczna, odciąłem nożem pas szerokości 2-3 cm i długości 1,5 m. Dalej rozciąłem pas kory na pół, wyrównałem szerokość obu pasków, finalnie miały niecały centymetr szerokości. Z powodu mojego lenistwa nie usunąłem kory (błąd), sadziłem że jej cienka warstwa w niczym mi nie przeszkodzi. Związałem oba końce i skręciłem linkę o długości około 1 metra, dość grubą i sztywną. Zrobienie linki zajęło mi jakieś 15 minut, to długo. Powodem była duża sztywność pasków kory, nie mogłem rolować na udzie tylko musiałem je skręcać w dłoniach.
Z uschniętej sosny wyciąłem świder i podstawkę, docisk zrobiłem ze świeżej dębowej gałązki. Wszystkie materiały do zestawu znalazłem w promieniu ok. 30 m. Szybko uzyskałem żar za pierwszym podejściem, ale nie bez problemów. Miałem jeszcze kilka razy pociągnąć łukiem, ale wcześniej pękł świder. Niedużo wytworzyło się gorącego pyłu z tarcia jednak żar otrzymałem. To najważniejsze.
Wiązowa linka okazał się dosyć sztywna i stawiała duży opór podczas świdrowania, miałem problem z utrzymaniem świdra w gnieździe i docisku. Przy takiej lince świder powinien być grubszy, ewentualnie można skrócić świder by w ten sposób zmniejszyć rozpiętość pomiędzy punktami podparcia (siła nie zmienia się). Linka wbrew moim obawom bardzo dobrze zniosła obciążenia, w zasadzie nie widać było śladów zużycia. Myślę, że wytrzymała by jeszcze klika prób. Warto spróbować z łykiem innych gatunków drzew. Następnym razem bardziej się postaram i zrobię lepszą linkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz