środa, 18 kwietnia 2018
Szkolenie bushcraftowe 7 dni w lesie - kwiecień 2018
Krótka relacja i kilka migawek z 7 dni w lesie, które odbyło się 7-13.04.2018 r. W sobotę rano udaliśmy się do naszej stałej bazy w lesie. Pierwszym zadaniem uczestników szkolenia o charakterze survivalowo-bushcraftowym była budowa szałasu. Z naturalnych materiałów oraz bezbarwnej folii powstało komfortowe schronienie dla pięciu osób. Posłuży ono kolejnym uczestnikom. Szałas jest przestronny, widny i suchy. Nawet podczas opadów można w środku prowadzić zajęcia. Przy ścianach zrobione są wygodne posłania. Pośrodku jest miejsce na ognisko. Warty w nocy i stale palące się ognisko dają komfort termiczny. Więcej o budowie szałasu będzie w kolejnym wpisie.
Sprzyjała nam pogoda, zrobiło się nie tylko słonecznie ale i gorąco. Nawet noce nie były zimne. Przyjemnie było zdjąć buty i chodzić boso, nawet jeśli trzeba było wejść do źródliska z zimną wodą by narwać rukwi. Zakwitły zawilce, coraz więcej roślin wypuszcza młode listki. Trafiliśmy na okres zbioru soku brzozy. To pewne źródło czystej wody. Najobficiej kapało ze ściętego pnia brzozy. Był mniej słodki od soku pobieranego z wyżej uciętych gałązek. Po zagotowaniu z roślinami (np. maliną, czeremchą) otrzymaliśmy pyszną herbatkę. Soku było tak dużo, że pokusiliśmy się aby go odparować na słodki syrop, którym słodziliśmy kawy sporządzone z korzeni mniszka i cykorii.
Stałym punktem szkolenia jest pozyskiwanie jedzenia w terenie i tutaj też go nie zabrakło. Dzikie rośliny jadalne były głównym składnikiem posiłków uczestników. Gotowali zupy, roili sałatki, piekli korzenie, podpłomyki, warzywa i mięsa w kamiennej jamie. Zbudowali też nowy piec o kamiennej podstawie i żeliwnej płycie. Umieszczony jest teraz pod zadaszeniem i nawet gdy pada można wypiekać w nim chleb.
Stałym punktem są warsztaty z niecenia ognia, świder ręczny, łuk ogniowy, piryt i krzemień, krzesiwo tradycyjne i syntetyczne. Prawdopodobieństwo, że komuś się przyda się w sytuacji czysto survivalowej któraś z prymitywnych technik niecenia ognia, bliska jest zeru, ale zabawa przednia. Tak jak i inne techniki, warto znać, umieć. Poznanie niektórych z nich wymaga dużo wysiłku fizycznego jak i czasu. Przez tydzień można było solidnie poćwiczyć. Ważną częścią nabywanych umiejętności radzenia sobie w lesie jest wykorzystanie wszystkiego co nas otacza, nie tylko naturalnych surowców ale również śmieci. Są one stałym elementem krajobrazu i nie sposób je pominąć. Użyliśmy śmietnikowych skarbów: sznurka od snopowiązałki, izolacji przewodów elektrycznych, puszki po piwie, plastikowych puszek, szkła, ceramiki, złomu a nawet starych ubrań.
Zainteresowaniem cieszyło się robienie łyżek i wypalanie misek za pomocą żaru z ogniska. Zaczęliśmy też robić drewnianą stępę, ale na razie jest na etapie moździerza. Przydaje się do rozkruszania prażonych korzeni na kawę.
Plecenie koszy z naturalnych surowców jest czasochłonne i nie każdemu przypada go gustu. Podobnie wytwarzanie dziegciu. Za to saunę polubili wszyscy. Wpisała się ona doskonale w nasz plan zajęć. Noc, rozgrzane kamienie, woda, sól i zioła. Kolejne grupy zbudują stałą konstrukcję i polowy prysznic. Zachowanie higieny to ważna rzecz. Planujemy zbudować
trzeci szałas i urządzić obozowisko. Potrzebny jest stół, półki, ławy, krzesełka, spiżarka, kompostownik i latryna. Dużo roboty jeszcze zostało ale też i chętnych na szkolenia nie brakuje. W najbliższy weekend kolejne, tym razem dwudniowe, w większej grupie.
Dziękuję bardzo wszystkim uczestnikom, tego jak i wcześniejszych szkoleń. Przyszłych też, co bym nie zapomniał. To wy jesteście motorem naszych działań.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pretty! This was a really wonderful article. Many thanks for
OdpowiedzUsuńproviding this info.