piątek, 10 marca 2023

Batony energetyczne własnej roboty



Wybierając się do lasu, szczególnie na dłuższe wędrówki, warto zadbać aby w plecaku nie zabrakło zapasowych racji żywnościowych. Ja chętnie zabieram własnej roboty batony energetyczne. Robiąc tego typu batony sami decydujemy o użytych składnikach a to, przekłada się na ich kaloryczność, zawartość poszczególnych składników odżywczych, witamin, minerałów, smak czy cenę. Przepisów na batony energetyczne jest bardzo dużo. Zanim wybierzemy musimy zdecydować czym będziemy się kierować: maksymalną ilością kcal/100g, zawartością składników odżywczych, dostępnością dodatków, łatwością przygotowania, smakiem a może kosztem wytworzenia? Poniżej przepis z którego korzystam. Niezdecydowanym tylko powiem, że batony energetyczne własnej roboty pod wieloma względami przewyższają te ze sklepu. 

Lista składników, które ja używam, do wyboru:
- masło orzechowe, miód, melasa buraczana, syrop klonowy lub cukier (trzcinowy, kokosowy)
- kakao lub czekolada
- masło, olej lub olej kokosowy
- płatki owsiane błyskawiczne (lub inne)
- pełne mleko w proszku lub mielone ziarno konopi
- sezam, siemię lniane, słonecznik, dynia
- borówka, goi, miechunka, śliwka, morwa, wiórki kokosowe
- rodzynki, daktyle, figi, morele, żurawina
- wszelkie suszone orzechy: włoskie, laskowe, ziemne, nerkowca, pinii, migdały, pistacje, brazylijskie

Większe orzechy i owoce rozdrabniamy, dodajemy suche składniki, kolejno pozostałe i mieszamy. Podgrzewamy, ponownie mieszamy do uzyskania jednorodnej masy. Im chłodniejsza masa tym ciężej będzie nam ja wymieszać. Wykładamy podgrzaną masę do prostokątnej foremki wyłożonej papierem do pieczenia i odstawiamy. Po wystygnięciu batony tnę na kawałki i pakuję w papier. Swoje batoniki przechowuję w lodówce. Naturalne, zdrowe i zapewniające mnóstwo energii.

2 komentarze:

  1. Doskonały pomysł, przyda mi się bo czekają mnie wysiłki w ogarnianiu ogrodu. W tamtym raku jakoś brakło energii i nieco zaniedbałam. Także myślę więcej chodzić po lesie. Robiłam kiedyś batoniki ale tylko z sezamu i słonecznika i miodu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzecz oczywista, że nasze "domowe" zawsze będą mniej oszukane, bo robimy je dla siebie, nie dla zysku. Trzeba mieć tylko ten CZAS, najpierw na eksperymenty a potem na produkcję.
    Swego czasu, przed laty, (równolegle do jakiegoś długiego gotowania w kuchni) wykonałem przy okazji 2 lub 3 razy "swojskie" batoniki. Byłem też samoróbkami częstowany. Z pewnością da się wymyśleć skład ekonomiczny i mało upierdliwy w przeróbce, ale pozostają jeszcze kwestie: czasochłonność, wytrzymałość na transport (opakowanie) oraz trwałość w warunkach upalnych.
    Wiem co się dzieje z czekoladą i nie tylko, więc jak już coś robić to raz a dobrze. Przynajmniej ja tak mam. A jak już się "babrać" to z efektem, przynajmniej na kilka wyjazdów. To oczywiście mój pogląd i priorytety w temacie.
    Dlatego minęło te PARE ładnych lat bez kolejnych prób. Ale jest to pomysł na zagospodarowanie np. nadmiaru orzechów włoskich lub innego dobra. Pies

    OdpowiedzUsuń