czwartek, 20 sierpnia 2020

Rdza i płatki kosmetyczne - ogień z rolowania


Wariant techniki Rudiger roll, w której użyłem bawełny i rdzy. Bawełniane płatki kosmetyczne rozwarstwiłem i ułożyłem, tak by na siebie częściowo zachodziły. 

 

Rdzę zeskrobałem z rury wydechowej starego ciągnika Ursus C360. Poprószyłem rdzą płatki i zwinąłem w cygaro. Wstępnie w dłoniach, później między dwoma kawałkami drewna do uzyskania zwięzłej struktury. Ułożyłem zwiniętą bawełnę na desce i przeciągałem fragmentem drewnianej belki lekko dociskając. 

 

Gdy płatki bawełny zostały mocno ściśnięte zwiększyłem szybkość i docisk. Po niecałej minucie rolowania z cygara zaczął wydzielać się dym. 

 

Rdza w połączeniu z bawełną działa bardzo dobrze. Dysponując tymi materiałami w sposób łatwy i szybki techniką rolowania można uzyskać ogień.

środa, 12 sierpnia 2020

Survivalowy dwukadłubowiec, czyli pływać każdy może ;)

Na okładce niemieckiego magazynu survivalowego zobaczyłem zdjęcie ''dwukadłubowca''. Wyglądało to jakby facet chciał popłynąć na dwóch choinkach zawiniętych w plandeki :) Czy tak się da? Na tyle zaciekawiło mnie to zdjęcie, że w upalny dzień pojechałem nad rzekę szukać ochłody i przygody ;)

Na zakręcie rzeki, gdzie brzeg niezbyt stromy założyłem ''stocznię''. Do budowy jednostki użyłem dwóch plandek o wymiarach około 2x3m, sznurka, siekierki i noża. Plandeki używane, poklejone, z małymi dziurkami wypalonymi przez iskry z ogniska. Naścinałem szuwarów, które rosły w pobliżu i wpakowałem je na plandekę.

Zawinąłem i związałem mocno sznurkiem.

Jedno cygaro gotowe. Ciężkie, gdyż wypchałem je świeżo ściętą roślinnością. Przeturlałem na płytką wodę i usiadłem na nim, bagatela 100 KWilsona ;) Test wyporności wyszedł korzystnie. Skoro jeden kadłub utrzymywał mnie na powierzchni wody, to tym bardziej dwa.

Zrobiłem drugie cygaro i zepchnąłem na wodę. Razem powiązałem. Z drewnianej kratownicy zrezygnowałem uznałem, że szkoda zachodu. Dorobiłem wiosło z tego, co znalazłem nad rzeką. Płaski kawałek drewna oderwany od pnia przywiązałem do gałęzi obgryzionej przez bobry. Trochę przykrótkie to wiosło, ale na taki dystans przemęczę się.

Wodowanie jednostki i testy na wodzie przebiegły pomyślnie. Sukces uczciłem łykiem czegoś mocnego z bąbelkami ;)

Budowa dwukadłubowca, wliczając w to częste kąpiele, zajęła mi kilka godzin. Upał i jusznice deszczowe mocno dokuczały. Tylko ucieczka do wody dawała chwile wytchnienia.

Spakowałem rzeczy do wodoszczelnego worka, przywiązałem do dwukadłubowca. Nadszedł czas najważniejszej próby, jak zachowa się survivalowa wersja dwukadłubowca podczas spływu rzeką?

Moim dwukadłubowcem przepłynąłem niedużo, kilka kilometrów, co zajęło mi ponad 2 godziny. Mogłem na nim stać, siedzieć czy leżeć, ze zwrotnością też nie miałem problemów. Już po niecałej godzinie od rozpoczęcia spływu zauważyłem, że kadłuby są coraz bardziej zanurzone. Było to do przewidzenia. Przez nieszczelności dostawała się do wnętrza kadłubów woda, co powodowało zmniejszanie się wraz z upływem czasu wyporności. W jednym miejscu utknąłem na kamienistym brodzie. Przepchniecie na głębszą wodę dwukadłubowca, który w tym momencie miał większą masę niż podczas wodowania, odbyło się z dużymi problemami. Dobrze, że przynajmniej woda ciepła i dno bezpieczne.

Kadłuby zanurzały się coraz bardziej. Pomimo tego płynąłem dalej, gdyż chciałem sprawdzić jak długo wytrzyma dwukadłubowiec?

Ostatecznie spływ musiałem zakończyć nieco wcześniej niż planowałem, gdyż dalsze płyniecie groziło zatopieniem jednostki. Widząc, co się dzieje poszukałem dogodnego brzegu do przybicia i zakończyłem przygodę. Rozmontowałem jednostkę i posprzątałem. W sumie dobrze się stało, bo nadchodząca burza i tak przegoniłaby mnie do domu. 

Dwukadłubowiec sprawdzi się przy survivalowych krótkotrwałych przeprawach. Gorzej, jeśli będziemy tym chcieli płynąć dłużej. Koszt to dwie plandeki, dużo sznurka i pracy. Istnieje ryzyko uszkodzenia plandek o kamienie i pnie drzew. Wolno się tym płynie, ale frajda duża. Sprawdzone na własnej skórze.

wtorek, 4 sierpnia 2020

Krzemionki - neolityczne kopalnie krzemienia pasiastego

Zespół neolitycznych kopalń krzemienia pasiastego w Krzemionkach Opatowskich jest miejscem wyjątkowym. Rok temu zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Kopalnia ta należała do jednej z najważniejszych w Europie. Z wydobywanego tu krzemienia wyrabiano siekiery i dłuta, które później rozprowadzano na odległość nawet do 660 km. Na terenie rezerwatu znajduje się rekonstrukcja wioski neolitycznej. 
 
 
 
 
Największą jednak atrakcja są same kopalnie. Krzemionki to przeszło 2700 szybów połączonych chodnikami. Przeciętna głębokość szybu to 5-6 m. 
 
Chodniki są wąskie i niskie, do 1,2 m wysokości. 
 
 
Dla turystów powstała podziemna trasa o licząca 1,5 km długości. W skale wapiennej podziwiać można ławice krzemienne. 

Zwykle w sierpniu brałem udział pokazach historycznych. W tym roku jednak IX Krzemionkowskie Spotkania z Epoką Kamienia przybrały inną formę. We współpracy z Świętokrzyskim Stowarzyszeniem Dziedzictwa Przemysłowego przygotowany został film ''Krzemienne dziedzictwo". Autorem narracji jest dr Jerzy Tomasz Bąbel, a za reżyserię odpowiadał dyrektor muzeum - dr Andrzej Przychodni. Film prezentuje życie codzienne neolitycznych górników krzemienia pasiastego. Główny przekaz, to próba opowiedzenia jak ważne są dla nas świadectwa ludzkiej pracy sprzed ponad 5000 lat. Premiera filmu miała miejsce 2 tygodnie temu, w 98 rocznicę odkrycia Krzemionek. Polecam obejrzeć go w zestawianiu z filmem "Prastary skarb" z 1972 roku.

Podczas kręcenia filmu miałem okazję zejść do szybu, który nie jest udostępniony do zwiedzania dla turystów. W niezmienionym układzie od kilku tysięcy lat czołgałem się wilgotnymi i mrocznymi chodnikami. Jak kiedyś rozniecałem pod ziemia ogień łukiem ogniowym i z tlącym się łuczywem szukałem krzemienia. Kładłem strzechę na nowej chacie w wiosce i trochę dymiłem ;) Niezapomniane wrażenia, szczególnie te z kopalni. Jaka tam jest wspaniała, błoga cisza...

Na koniec wspomniane wcześniej filmy, "Prastary Skarb'' oraz ''Krzemienne dziedzictwo". Miłego oglądania.