środa, 16 października 2024

Hubki (do krzesiwa tradycyjnego) z pojemnikami do ich przechowywania. Zapalniczki sprzed ponad 200 lat


Tradycyjne zapalniczki? No chyba 200 lat temu, albo jeszcze dawniej :) Cztery zestawy do krzesiwa tradycyjnego zawierają hubkę wraz z pojemnikiem na nią oraz w jednym przypadku dodatkowo krzesakiem. Patrząc na zdjęcie od lewej strony widzimy zestaw z hubką z opalonego hubiaka z pojemnikiem z fragmentu kości. Od dołu rzemieniem przywiązany jest krzemienny krzesak. Drugi z lewej zestaw składa się również z hubki z opalonego hubiaka oraz pojemnika z uciętej końcówki krowiego rogu. Trzeci od lewej zestaw to bawełniany knot osłonięty częściowo miedzianą rurką. Ostatni zestaw to mieszcząca się krowim rogu hubka z opalonego bukowego próchna. 

Działanie krzesiwa tradycyjnego opiera się na skrzesaniu iskry na powierzchnię hubki. W tym przypadku jest to opalony koniec hubiaka, bawełny i próchna. Opalona cześć hubki ma małą powierzchnię i wymaga ochrony przez zawilgoceniem i uszkodzeniem (wykruszaniem). Służą temu pojemniki z kości, rogu i miedzianej rurki. 

Rekonstrukcje zestawów widoczne na zdjęciu były dawniej używane do uzyskiwania ognia. Krzesiwo, krzemień, hubka → iskry→ żar. Tak wyglądały elementy zestawu do krzesania za pomocą krzesiwa tradycyjnego 200-300 lat temu, takie tradycyjne zapalniczki. Takie nieco starsze wersje zapalniczek:)

3 komentarze:

  1. Jesteś dla mnie Wilsonie żywym okazem flagelanta. Zmiłuj się nad sobą i nade mną :-) i użyj chociaż czagi (chaga) czyli huby brzozowej czarnej (wg. Cz. Klimuszki) czyli błyskoporka podkorowego (dawniej: włóknouszka ukośnego) Inonotus obliquus.
    Bog tolka znajet szto Wowa zdiełajet ... .
    I "Twoje" techniki mogą się, hmm Kwa! niestety :-( przydać.
    Kwestia znalezienia/rozpoznania czagi to jednak kawał przygody i kilometry przechodzonego lasu. Można :-) kupić. Ale cała idea "bierze w łeb".
    Chyba jednak dokupię sobie jeszcze kilka dodatkowych zapalniczek :-).
    Na te parę co mi zostało, wystarczy. Poza tym znam jeszcze kilka patentów trochę lżejszych od tego "biczowania" (a skórkę mam od urodzenia delikatną i cienką :-) ). Wszak liczy się i czas i wygoda (poza upierdliwą :-) "zabawą").

    Flagelantus będzie mi zaś miłą rozrywką i memento, aby mieć duuuży zapas zapalniczek, zapałek sztormowych i wszelakiej rozpałki.
    Bo jak nie :-( to ... oj, cienka skórko ma!
    Pies

    OdpowiedzUsuń
  2. Od polowy XIX w ludzkość ma bezpieczne (Szwedzkie) zapałki.
    Wcześniej były przeróżne, mało wygodne i niebezpieczne "patenty"'.
    Choćby słynne westernowe, zapalane od każdej powierzchni (którymi truły się zdesperowane panienki) na białym fosforze.
    W podobnym czasie została wynaleziona zapalniczka.

    Ja natomiast spotkałem dawno temu równie zakręconego jak Wilson "Majstra" który odpalał papierosa przy pomocy młotka i druta, Da się! widziałem na własne oczy wielokrotnie, kilkanaście sekund i pyk! Papieros się palił.
    Pies

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za bardzo ciekawy pomysł na wykorzystanie w terenie kafli z pieca. Chyba w piwnicy jest jeszcze kilka kafli po odnawianiu pieców. Teraz mam remont może będzie okazja spróbować.

    OdpowiedzUsuń