wtorek, 19 listopada 2024

Nóż z muszli



Podczas wędkowania nad Wisłą  znalazłem kilka grubościennych muszli. Co można z nich wykonać? Nasunęło mi się kilka pomysłów: pojemnik, miseczka, łyżka, kaganek, skrobak, grot, nóż. 

Aby wykonać nóż należy zeszlifować krawędź na piaskowcu. Dzięki temu uzyskamy ostrą krawędź tnącą. W kilka minut mamy możliwość stworzenia improwizowanego noża z muszli. 



Na ile ostry jest nóż z muszli? Co można takim nożem zrobić? Nożem z muszli sprawimy ryby, pokroimy mięso oraz warzywa. Praca raczej w miękkich materiałach. Twardość muszli jest zbliżona do twardości kości czy poroża. Muszla jest też dosyć kruchym surowcem i przy pracy w twardszych materiałach krawędź ostrza będzie się wykruszać. 


W sytuacji, gdzie nie posiadamy przy sobie noża i nie dysponujemy lepszymi rozwiązaniami materiałowymi, taki naprędce wykonany nóż z muszli ułatwi nam działanie w terenie. Materiał łatwy do pozyskania, wykonanie jest proste i zajmuje mało czasu. Prymitywny a zarazem zaskakująco funkcjonalny. 

1 komentarz:

  1. Taaa "Z braku laku i kit dobry!".
    Niestety muszle małży nie są aż tak pospolite i nad niewieloma akwenami je widywałem. Jeszcze rzadziej (wcale?) byłem w terenie bez noża/scyzoryka.
    Ale to ja :-)
    W dzieciństwie, dostałem od ojca scyzoryk i ... po kilku dniach go zgubiłem.
    Cóż, jak się ma te 6 -10 lat, nietrudno. Byłem ruchliwym łebkiem, byle gdzie siadałem (trawa, murek, konar drzewa ... ) a scyzoryk nie miał możliwości aby go zabezpieczyć przed zgubieniem (np. przywiązać) do tego płytkie kieszenie.
    Wtedy usłyszałem: "Tobie nic nie warto dawać, wszystko gubisz ...).
    Nie mogłem się i wówczas i dziś zgodzić z tymi słowami. Scyzoryk miał śliskie okładziny i był mały. Po latach zgubiłem również scyzoryk odziedziczony po ojcu. Fajtłapa? NIE, to drobne śliskie scyzoryki tak mają! Takie się gubi.
    Uprzedzam "uprzejmych" :-) teraz to ja wiem jak NIE ZGUBIĆ. Takich, bez możliwości przywiązania (sznurek, łańcuszek) nigdy bym nie włożył do kieszeni nie zasuwanej na zamek błyskawiczny. Takiej "zabawki" w ogóle nie wkłada się w kieszeń spodni. Chyba, że : jest "na smyczy" (j.w).
    Zbyt duży, zwyczajnie przeszkadza przy schylaniu, więc (dla mnie) ma być mały, "zgrabny" i nie przekombinowany, takie poręczne "cóś".
    Zanim dorobiłem się Victorinox'a, nosiłem w teren proste nożyki z uszkiem, wiązane za koluszko do szlufki spodni. Pamiętam do dziś, że takie małe śliskie "lubią dawać nogę" :-) z kieszonki, gdy gdziekolwiek przysiądziemy.
    Pedantem nie jestem, nie wyobrażam sobie ciągłego kontrolowania przy każdym wstawaniu gdziekolwiek bym usiadł. Pokrowce na pasek też pozostawiają dużo do życzenia, nie dla mnie.
    Scyzoryk na smyczy, TO JEST TO!
    Nie musi to być akurat scyzoryk tej drogiej firmy (nosiłem różne) byle był uwiązany na niezbyt grubym ale dostatecznie długim sznurku, może być sznurówka od butów lub cienki alpinistyczny repsznur.
    Coś takiego można stracić wyłącznie wraz ze spodniami :-) !
    Wilson nie przestanie nigdy kombinować. Z tych zastosowań dla muszelki, to najbardziej podoba mi się "zastępcza łyżka". Cała reszta jest taka "na siłę".
    Kreatywność i szybka adaptacja otoczenia do naszych potrzeb to bardzo pozytywna cecha. Daje komfort, łechce EGO, utwierdza w przekonaniu innych : "z Nim to ja nigdy nie zginę", itp itd. Popieram!
    Z racji weekendów, urlopów i wypraw spędzonych "pod chmurką" wiem swoje.
    Ja skupiam się na tym co zrobić aby zawsze mieć. Bo nawet ten cytowany piaskowiec musi w terenie zaistnieć. Ale jeszcze trudniej o muszelkę, sama rzeka nie wystarczy :-).
    Pies

    OdpowiedzUsuń