Krzesanie ognia za pomocą pirytu i krzemienia jest jedną z najstarszych metod na uzyskanie ognia, ludzie wykorzystywali tą technikę już 45 tys. lat temu!
W Polsce na stanowisku archeologicznym w Ośnie Lubuskim archeolodzy znaleźli krzemienie służące do krzesania ognia z czasów późnego paleolitu, użytkowane przez społeczność kultury świderskiej, a więc w okresie między 10600 lat p.n.e. do ok. 9600 lat p.n.e. Łowcy z epoki kamienia krzesali iskry krzemieniem i pirytem, dla nich była to konieczność i codzienność, nie sprawiało im pewnie to większej trudności niż obecnie nam posługiwanie się zapałkami. W okolicach podbiegunowych piryt był używany do krzesania ognia jeszcze w XVIII w. A więc historia wykorzystania pirytu i krzemienia to 47 tys. lat, w porównaniu z tym śmiesznie krótka wydaje się historia współczesnych wynalazków do otrzymywania ognia, np. bezpieczne zapałki zaczęto produkować w 1855 r.
Piryt - nazwa pochodzi z Grecji od ''pyr''- ogień oraz ''pyrites'' - iskrzący, gdyż minerał ten iskrzy pod wpływem uderzeń stali, krzemienia czy innego twardego minerału. Inne nazwy to iskrzyk, iskrzyk żelazisty, był nazywany ''złotem głupców'' ze względu na piękną złotą barwę i ciężar, który mógł zmylić niedoświadczonego poszukiwacza złota. Dawniej jednak nie zawsze odróżniano poszczególne siarczki żelaza i stąd w języku arabskim słowem ''marqasitae'' określano piryt i markasyt, na podstawie danych etnograficznych czasami trudno ustalić jaki konkretnie minerał był używany do krzesania iskier. Dla nas najważniejsze jest to, że zarówno piryt jak i markasyt dają iskrę.
Piryt obok markasytu jest polimorficzną odmianą siarczku żelaza FeS2, o charakterystycznym regularnym układzie krystalograficznym, kryształy najczęściej mają postać sześcianów, ośmiościanów, dwunastościanów, często z widocznymi na ściankach zbrużdżeniami. Występuje w skupieniach zbitych, ziarnistych, skorupowych, kulistych i groniastych. Ciężki, często z domieszkami innych metali, nieprzezroczysty, srebrzystożółty z metalicznym połyskiem, pod wpływem powietrza pokrywa się ciemniejszym, lekko matowym nalotem, reaguje też z wodą, na powierzchni mogą się tworzyć rdzawe plamy tlenów żelaza. Rysa zielonkawoczarna, twardość 6-6,5 (krzemień 7), przy uderzaniu krzemieniem powstaje charakterystyczny zapach siarki.
Piryt jest bardzo pospolitym minerałem, występuje niemal we wszystkich typach skał, w Polsce głównie Górny Śląsk (towarzyszy złożom cynku, ołowiu, węgla), Góry Świętokrzyskie, Dolny Śląsk.
Poza samym pirytem (w czystej postaci) można użyć skał bogatych w ten minerał, taki okaz miał prawdopodobnie Ötzi. Skały bogate w piryt dużo łatwiej znaleźć niż sam piryt, jednak trudniejsze jest krzesanie, powstaje mniej iskier i ścierany jest niepalny pył ze skały, który utrudnia zapłon hubki.
Swój kawałek pirytu znalazłem na hałdzie odpadów pogórniczych z kopalni węgla w Bogdance, przypadkiem bo poszukiwałem odciśniętych roślin w karbońskich łupkach. Nie był to jakiś piękny, kolekcjonerski okaz, do krzesania iskier jednak się nadawał. Pirytu można poszukać na hałdach przykopalnianych, kamieniołomach, wyrobiskach, żwirowniach, naturalnych odsłonięciach geologicznych, w większości będą to niewielkie okazy z których trudno będzie uzyskać iskrę. Odpowiedniej wielkości piryt można kupić, wydaje się to najłatwiejszym rozwiązaniem, przynajmniej na początek, by potrenować. W sklepach z minerałami, giełdach, na aukcjach internetowych nie brakuje konkrecji pirytu, nie kosztują też dużo. Szukamy pirytu wielkości co najmniej cytryny, większym łatwiej się posługiwać. Bryłki pirytu o ziarnistej budowie łatwo się wykruszają, najlepiej by nasz kawałek pirytu miał mocną, litą strukturę.
Zestaw do krzesania składa się pirytu i krzemienia, można uznać go za prekursora krzemienia i stalowego krzesiwa, działanie jest analogiczne. Iskry powstają w momencie uderzania napastnikiem (krzemieniem) w piryt, energia uderzenia jest przekształcana w energię cieplną. Drobiny pirytu pod wpływem uderzeń twardym minerałem są odrywane, szybko reagują z tlenem z powietrza i wytwarzają gorącą iskrę o energii wystarczającej do zapłonu hubki. Piryt spala się w powietrzu (reakcja egzotermiczna) tworząc tlenki żelaza i dwutlenek siarki (dlatego pachnie jak siarka). Napastnikiem nie musi być krzemień, stosować można inne skały/minerały o podobnych właściwościach np. kwarc, agat. Krzemień powinien mieć ostre krawędzie, łatwiej uzyskać iskrę, mniejsze wióry można używać w oprawie drewnianej bądź rogowej.
W świetle dziennym iskier prawie nie widać, łatwiej dostrzec je w ciemności. Iskry, w porównaniu z krzesiwem tradycyjnym wykonanym ze stali, są pojedyncze, małe, rozpryskują w różnych kierunkach, dość trudnych do przewidzenia, często gasną przed dotarciem do hubki. Niekiedy w historycznych zestawach w bryłce pirytu widoczne jest podłużne zagłębienie, powstawało w wyniku długotrwałego (kilka tysięcy uderzeń ?) użytkowania, w pewnym stopniu ułatwiało ono skierowanie iskier na hubkę. Takie zagłębienie nie jest konieczne, cała sztuczka z krzesaniem iskier polega na tym, by tak manewrować pirytem i napastnikiem, uderzać pod odpowiednim kątem, aby jak najwięcej iskier spadało na hubkę. Mój kawałek pirytu był niejednorodny, maleńkie kryształy pirytu tworzyły ok.
Hubkę przyciskamy pirytem do podłoża lub krzeszemy iskry nad hubka. Najistotniejsze, jeśli chodzi o skuteczność w tej technice, jest moi zdaniem odpowiednie przygotowanie hubki, chociaż niektóre hubki nie wymagają specjalnego przygotowania poza wysuszeniem. O preparowaniu hubek będzie osobny wpis, teraz bardziej ogólnie. Do pierwszych prób polecam najlepszej jakości warstwę amadou z hubiaka pospolitego, dobrze przygotowaną. Hubkę gotuję w roztworze z popiołu drzew a mechacę ostrym krzemieniem, pod tym względem żaden współczesny stalowy nóż, wykonany z super stali i super ostry nie dorówna krzemiennemu wiórowi, nie ma nic lepszego! Włókna mają być jak najcieńsze, tak by następował zapłon od pojedynczej iskry. Dlaczego mają być tak rozdrobnione, spróbujcie odpalić od zapałki drewnianego wióra o grubości kartki papieru a następnie to samo powtórzyć dla kłody drewna grubości ramienia, to chyba oczywiste? Podobnie z hubką z hubiaka, samo moczenie w roztworze popiołu nie gwarantuje sukcesu. Jak już opanujemy łapanie iskier z pirytu na spreparowane amadou to polecam bardzo używanie amadou z hubiaka pospolitego bez preparowania. Wystarczy wysuszyć i zmechacić, bardzo łatwo łapie iskry, niewiele gorzej niż hubka moczona w roztworze popiołu. Poza hubiakiem używałem puchu wierzby, wyschniętego wnętrza czasznicy i zwęglonej bawełny - historycznie nie pasuje do tego zestawu, jednak żadna z nich nie jest tak dobra jak hubiak.
Podczas uderzania napastnikiem w piryt powstaje szary pył, który osadza się na hubce i utrudnia (częściowo) zapłon. Jeśli hubka nie złapie iskry to trzeba ją ''odświeżyć'', ponownie zmechacić. Nie zawsze tak szybko udaje się skrzesać ogień jak na filmiku, nieraz zajmuje to więcej czasu, trzeba kilku prób, coś zmienić, poprawić.
Cała technika krzesania iskier to w zasadzie uderzanie o siebie dwóch ''kamieni'', łatwa do opanowania, skuteczna, nie wymagająca wysiłku fizycznego ani sprawności. Jest łatwiejsza niż krzesiwo tradycyjne, na pokazach po moich wskazówkach udaje się uzyskać żar dwoma ''kamieniami'' już 5 latkom.
Problemem zwykle jest zdobycie materiałów do stworzenia takiego zestawu do krzesania ognia, nie może to jednak nas zniechęcić.
Sam nie wiem dlaczego, ale dużo osób kojarzy technikę krzesania ognia '' dwoma kamieniami'' z dwoma krzemieniami. Stąd pojawia się często pytanie, czy jest możliwe skrzesanie ognia uderzając o siebie dwa kawałki krzemienia, a może innych kamieni? Z tego co wiem nie jest to możliwe, nie ma na to źródeł pisanych ani jakichkolwiek dowodów, nikomu się to nie udało, przynajmniej jeśli mówimy o hubkach naturalnych. Przy uderzaniu o siebie dwóch kawałków krzemienia powstaje iskra (światło) ale o zbyt niskiej energii by możliwy był zapłon jakiejkolwiek naturalnej hubki. Jest to tzw. zjawisko tryboluminescencji, które można zaobserwować także przy uderzaniu o siebie innych skał np. kwarcu. Nie oznacza to jednak, że od iskry powstałej z uderzania o siebie dwóch krzemieni czy innych skał nie jest możliwy zapłon hubki sztucznej np. waty nasączonej skrajnie łatwopalną cieczą. Ponieważ temat jest bardzo ciekawy zamierzam zrobić testy i sam się o tym przekonać.