Dawno już nie piekłem na ognisku węża, chleba indiańskiego ani robinsonki, to powolutku nadrabiam. Pieczony wąż to nic innego jak ciasto podpłomykowe uformowane w wałek i oplecione na kiju. Do smaku dodałem przy wyrabianiu ciasta suszonej i sproszkowanej kani. Wyborne w smaku pieczywo o grzybowym posmaku. Kolejnym razem upiekę węża ziołowego i z bakaliami na słodko. Z ciasta podpłomykowego upiekłem na rozgrzanym kamieniu kilka podpłomyków, nic niezwykłego. Podpłomyki ze zwykłej mąki szybko się nudzą, dobrze jest dodać coś do smaku. W żarze, po dodaniu popiołu upiekłem popielaki, czyli podpłomyki z dodatkiem popiołu z ogniska. Ciekawy aromat i smak, niczym paluszki. Smakują mi bardziej, niż zwykłe podpłomyki. Dużo pieczonych bulw i korzeni, gdyż niedługo będzie kilkumiesięczna przerwa, wiosna przyszła i tylko patrzeć jak z bulw wyrosną młode rośliny. W zakopanym żarze ogniska upiekłem trochę korzeni i bulwy topinamburu, wiesiołka, chmielu i pałki wodnej. Na wiosnę są najlepsze, słodkie i mączyste, po prostu pychota. Mniejsze bulwy, świerząbka i pięciornika, piekłem zawinięte w liście szczawiu i wierzbowe łyko. Na słodko były podane kłącza trzciny opiekane nad ogniskiem. Mięsne dania również, dwa steki wołowe, jeden upieczony na uplecionej, wierzbowej rakiecie, a drugi bezpośrednio na żarze.
Film: https://www.youtube.com/watch?v=m9Zo6a7sXPA
Nadal nie mogę zebrać pokrzyw w "pożądanej" masie. Nie dość, że jest ich mało, to już bytują na nich szkodniki. Mniszek i ziarnopłon jest jeszcze dość mizerny.
OdpowiedzUsuńPrzy moim ognisku raczej nie przyjęłabym żadnego biesiadnika :)
Bożena
Eee tam, skrzynka piwa wszystko załatwi! :-)
UsuńPopatrz na 1 zdjęcie. Nie samą pokrzywą żyje człowiek. Posiekasz do ciasta tą niewielką ilość zieleninki (symbolicznie) dodasz przypraw, np. kminek i upieczesz węża pod piwo. Coś się ukopie, ziemniaczki upiecze.
Mniejszy wybór nie oznacza, że gorsze lub mniej smaczne. Cygan z gwoździa zupę zrobił! Też możesz. Pies
Te węże mnie zainspirowały ;]
OdpowiedzUsuńPodpiekać można też sobie, wykorzystując alufolię po czekoladzie, którą zjedliśmy w terenie, niekoniecznie aż tak "pierwotnie" jak Wilson. Ja tak wykorzystuję wszelką spożywczą folię Alu, jaka mi się nawinie pod rękę w pieczeniu "jabłka komandosa" (jestem turystą!).
OdpowiedzUsuńUpieczona w żarze/popiele cebula, to już nie "jabłko komandosa"* bo aromatyczna/apetyczna i z hardkor'em surowej już nic nie ma wspólnego.
* Jak trzeba na surowo, to trzeba (bez psie'chwałek), są takie sytuacje. Gwiżdżę na babskie gadanie, nikomu nie chucham. Pies