Nasz szałas tipi, który powstał prawie rok temu trzyma się doskonale. Podziwiam po każdej burzy jego solidną konstrukcję. Nie straszne mu ulewy i wichury. To zdecydowanie najlepszy szałas w jakim przyszło mi spać. Zapewnia duży komfort i bezpieczeństwo.
W ostatni weekend wybrałem się do lasu aby zrobić drzwi do szałasu. Był to jeden z ostatnich elementów, którego mi brakowało w tym szałasie podczas zimowych nocy. Wcześniej prowizorycznie zakrywaliśmy wejście kocem. Dzięki temu w szałasie było cieplej. Koc nie jest najlepszym rozwiązaniem podczas dłuższych opadów gdyż bardzo nasiąka. Poza tym nie pasował mi do wizji schronienia zbudowanego w całości z materiałów zebranych w lesie.
Z dwóch giętkich gałęzi zrobiłem ramę w kształcie odwróconego U. Powiązałem ją z krótszymi poprzeczkami i wyplotłem cienkimi witkami brzozowymi. Drzwi uszczelniłem gałęziami sosny. Powstały bardzo stabilne i całkiem szczelne drzwi. Oczywiście miałem zamiar się o tym sam przekonać nocując w szałasie.
Normalnie pomieściło by się w nim 4-5 osób. Ja jednak chciałem pobyć sam, cały szałas do mojej dyspozycji. I nie zamierzałem się umartwiać. Zakładałem noc spędzić w komfortowych warunkach, Żaden survival. Nocleg pod zadaszeniem, w ciepłym i suchym miejscu, normalnie jedzenie, po prostu noc na wypasie :)
Do spania miałem matę z trzciny oraz dwa wełniane koce. Dodatkowo zabrałem ze sobą nowy anorak, też wełniany. Ze znacznie bardziej wytrzymałego materiału niż ten poprzedni a równie ciepły. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie ta prawdziwa zima i będę mógł go przetestować.
Jeszcze zanim się zrobiło ciemno pozatykałem dziury w tipi gdyż w kilku miejscach obsunęła się ściółka. Porąbałem i naznosiłem drew na opał.
Testowałem nowe krzesiwo tytanowe, którym przed szałasem skrzesałem ogień. Jako hubki użyłem brzozowej kory. Płonącą korę przeniosłem do wnętrza szałasu i rozpaliłem ognisko. Siedziałem na macie przy ognisku i przygotowywałem kolację. Bez pośpiechu, bo i nie było się gdzie spieszyć. Zastawiłem drzwi, w środku było bardzo ciepło i przytulnie. Wnętrze oświetlałem dodatkowo lampą naftową. Styczniowe noce są bardzo długie. Piłem herbatę a później jeszcze kilka godzi posiedziałem wpatrując się w ognisko i rozmyślając. Zmęczony wcześniej położyłem się spać. Do ogniska dokładałem drew tylko aby nie całkiem wygasło. Na trzcinowej macie spało się bardzo wygodnie. Miałem ciepło od podłoża i dużo miejsca. Wełniane koce zapewniły mi cieplny komfort.
Wstałem wcześnie, zanim jeszcze zrobiło się widno w lesie. Powoli noc przeszła w dzień. Nasłuchuję. Zimowy las jest bardzo cichy. Nie słychać porannego śpiewu ptaków. Nie, nie tęsknie do wiosny. Proszę o mróz i śnieg. Prawdziwą zimę.
Więcej można obejrzeć w filmie.