Pisałem już w jaki sposób zrobić krzesiwo tradycyjne z pilnika. Dzisiejsza modyfikacja polega na wywierceniu otworu we fragmencie z rękojeścią. Ta część pilnika nie jest zahartowana. Przez otwór przewiązałem linkę. Umożliwia ona przywiązanie krzesiwa do pasa lub innych elementów wyposażenia np. plecaka. Trudniej będzie nam zgubić krzesiwo.
Pomysł fajny i informacja techniczna wartościowa.
OdpowiedzUsuńCo do noszenia wszystkiego przy pasie i po kieszeniach, pozostaję przy moich sprawdzonych rozwiązaniach. Mnie nadmiar zwyczajnie przeszkadza (używam raz, chowam), nie jestem "choinka" (he, he, ale widuję takie samobieżne).
Samo wielokrotne przećwiczenie rozpalania krzesiwem może się kiedyś tam przydać, trudno zaprzeczyć. Jednak dla oszczędności czasu i fatygi, jestem potrójnie zabezpieczony a toporne ZOMO w postaci krzesiwa jest właśnie w odwodzie. I ... nigdy przez dziesięciolecia nie musiałem używać (ja).
Nawet po pełnym zanurzeniu wraz z plecakiem (TEORETYCZNIE!) mam opcję suchej zapalniczki (poj. hermetyczny) + rozpałka, więc w moim przypadku, targanie złomu to dodawanie balastu (mam małe syntetyczne).
Jak widać nie wyśmiewam ani nie wyliczam gramów, to kwestia typu wyjazdu, konwencji i czasem nawet intuicji! Co warto a czego nie, na ten właśnie aktualny.
ALE cały czas obserwuję, oceniam, czasem podziwiam jak teraz. Pies
Dziękuję, za wszystko.
OdpowiedzUsuń