niedziela, 20 stycznia 2019
Hubka do krzesiwa tradycyjnego z żółciaka siarkowego
Żółciak siarkowy to bardzo charakterystyczny grzyb, nie do pomylenia z innymi gatunkami. Nie jest tak pospolity jak hubiak pospolity, ale równie przydatny. Młode owocniki żółciaka są jadalne, stare możemy użyć do krzesania ognia jako hubki. W tym celu najlepiej zbierać je pod koniec lata i jesienią zanim owady, deszcz i mróz przyczynią się do całkowitego rozpadu owocników. W osłoniętych miejscach pod drzewami żółciaka można czasem znaleźć jeszcze na wiosnę.
Stare, dobrze wysuszone owocniki żółciaka siarkowego łapią iskrę z krzesiwa tradycyjnego. Nawet bez preparowania. Jest to trudna sztuka i niekiedy trzeba kilkadziesiąt razy uderzyć krzesiwem aby chwyciła iskra.
Wysuszony żółciak jest kruchy, zwłaszcza jak zbierzemy taki zaatakowany już przez larwy owadów. Do krzesania używamy wnętrza owocnika, przełamujemy go na mniejsze fragmenty. Powierzchnię ''mechacimy'' nożem starając się aby powstało jak najwięcej małych, cienkich krawędzi. To one, gdy spadną na nie iskry z krzesiwa, zaczną się tlić. Innym sposobem jest wycięcie ostrym nożem jak najcieńszych płatków. Nie polecam używania hubki z żółciaka niespreparowanego, chyba że nie mamy innego wyjścia albo potraktujemy to jako wyzwanie. W innym przypadku szkoda krzesiwa, krzesaka i czasu.
Nieco lepiej iskry łapie żółciak moczony lub gotowany w roztworze popiołu (i lub azotanów). Technika identyczna jak przy robieniu hubki z miąższu hubiaka pospolitego. Żółciaka moczymy lub krótko gotujemy w wodzie z dodatkiem popiołu z drzew. Podobnie działają azotany. Żółciaka pociętego na mniejsze kawałki, tak aby łatwiej nasiąkał roztworem, umieszczam w naczyniu przez noc. Jeśli gotuję, to kilkanaście minut na małym ogniu. Po wysuszeniu otrzymujemy gotową hubkę. Poprawia się jej palność w porównaniu do hubki niespreparowanej w ogóle, ale dalej trudno być zadowolonym. To rozwiązanie również traktujmy jako mocno awaryjne.
Kolejny sposób na spreparowanie hubki, to zwęglanie. Fragmenty żółciaka zwęglamy w metalowej puszce przy ograniczonym dostępie tlenu lub opalamy nad ogniem jego krawędzie, na które będą spadały iskry. To jest w końcu to, z czego będziemy zadowoleni. Tak przygotowana hubka działa bardzo dobrze, wygodna w użyciu, łatwo chwyta iskry, dobrze się ją rozdmuchuje i długo się żarzy. Jest też warta polecenia ze względu na wydajny zbiór - z przeciętnej wielkości owocnika żółciaka ilościowo otrzymamy więcej hubki niż z tej samej wielkości hubiaka pospolitego. Łatwiejsze jest także przygotowanie, wystarczy żółciaka połamać na kawałki aby zmieścił się nam do puszki. Przy hubiaku zwykle wpierw usuwamy części niepalne pozostawiając sam miąższ. Jak każdą hubkę z żółciaka należy chronić przed zawilgoceniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jeśli już azotany, to polecam saletrę potasową. Jest najmniej higroskopijna z wszystkich ogólnie dostępnych azotanów. Pies
OdpowiedzUsuń