Kuchnia jest nieodłącznym elementem historii człowieka. Cały czas przechodzi ewolucję, także ta leśna. Od prymitywnego ogniska i kamieni, po nowoczesne kuchenki i metalowe naczynia. Zmieniają się zabierane do lasu przez nas składniki i przygotowywane z nich potrawy.
Elmer Harry Kreps - ''Woodcraft '', książka wydana w 1919 roku. ''Poradnik trapera'', taki tytuł ma w polskim tłumaczeniu, które niedawno ukazało się na rynku. Książka zawiera szereg porad z początku XX wieku dla traperów. Jest w niej o budowie i wyposażeniu chaty z bali, leśnym prowiancie, ogniu, kocu, siekierze, rakietach śnieżnych, podróżowaniu i orientacji w terenie. Pomimo upływu czasu niektóre z nich są nadal aktualne. Jedną z rzeczy, która mnie zainteresowała była traperska kuchnia.
Autor doradza, aby przy wyborze prowiantu kierować się jak najkorzystniejszym stosunkiem wagi i objętości do wartości odżywczej. Wybierać żywność o długim terminie przydatności, odwodnioną, łatwo przyswajalną a zarazem zawierającą wszystkie niezbędne składniki odżywcze. Opakowania nie mogą ulec uszkodzeniu, odradza (poza kilkoma wyjątkami) szklane pojemniki i metalowe puszki.
Niezależnie od tego, co uda się nam zdobyć w trakcie wędrówki, jadłospis człowieka powinien być zbilansowany. Traper zabiera półprodukty, z których przygotowuje niewyszukane potrawy. Łatwe do przygotowania w lesie a zarazem smaczne i pożywne. Kreps w swej książce zamieszcza listę produktów zabieranych przez trapera na miesiąc życia w lesie. Podaje ile, czego trzeba zabrać wraz z uzasadnieniem. Podstawą jest: mąka pszenna, mąka kukurydziana, proszek do pieczenia, sól, pieprz, cukier, kawa, herbata, boczek, mięso, smalec, masło, fasola, groch, suszone owoce, ogórki konserwowe, mleko skondensowane, ser. Listę uzupełniają smakołyki, np. krakersy, cynamon, ryż, cebula, płatki owsiane, syrop klonowy. W sumie łączna waga to 39,5-40,5 kg żywność na miesiąc. Żadnych zbytków, tylko to, co niezbędne. Prawdziwe kucharzenie, a nie odgrzanie kiełbasy na patyku.
Wiem, teraz mamy inne realia. Pewnie można byłoby lepiej skompletować wyposażenie przy niższej wadze. Nowe ale czy lepsze? Można dyskutować. Są zwolennicy takich klimatów, starych dobrych czasów. Nie jeden chciałby spędzić miesiąc albo i dłużej na wędrówce. W prawdziwej kniej, i jeszcze w zimie. Bez dostępu do cywilizacji i możliwości uzupełniania zapasów.
Po przeczytaniu książki wielka chęć mnie naszła, aby zakosztować traperskiego jadła. Wygospodarowałem kilka godzin wolnego i udałem się do pobliskiego lasu. Przygotowaniem zestaw podstawowy: fasola na bekonie, kukurydziany chleb i kawa. Suszone owoce na deser - co by uniknąć kamiennego stolca, drastycznych dewiacji kulinarnych i ku rozluźnieniu kiszek :) Łatwe do przygotowania, smaczne, zdrowe i sycące.
Uwaga, po spożyciu powyższych dań zaleca się przebywanie na świeżym powietrzu :)
Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPotrawa niewiele odbiega od fasolki po bretońsku, ino koncentratu pomidorowego dodać.
UsuńNa poprawę trawienia tej potrawy, proponuję PREŁKĘ, Zawarty w niej chmiel korzystnie wpływa na procesy trawienne i pieści kubki smakowe, przez co ślinianki pracują wydajniej, a to ma niebagatelny wpływ na trawienie.
Nie skomentuję listy wiktuałów cytowanych z książki, bo jak słusznie zauważył Wilson, to były TAMTE realia, a my mamy NASZE. Ale, nie mogę zgodzić się z jednym: puszki.
To dodatkowe naczynia! Po opróżnieniu puszka stanowi również materiał w postaci blachy, nie tylko dodatkowe naczynie.
Wilson wziąłby, co innego ja zapewne też co innego, we współczesnych warunkach Jednak cytowane porady już są bardzo konkretne i trudno się z nimi nie zgodzić. Miesiąc, to nie tygodniówka, gdzie można jeść "byle co" bo po powrocie do domu, zbilansowana dieta wszystko (niedobory) naprawi.
Taka moja refleksja. Kunia to tyn traper musioł mieć.
40 kg prowiantu + żelastwo obozowe, no "nie ma bata" człowiek-wół (Minotaur?) może by to poniósł! Wiem: Pudzian. Ale kto jeszcze?
Pies