środa, 29 stycznia 2020

Prymitywna wędzarnia tipi z topolowej kory


Świeżo uwędzony nad ogniskiem pstrąg, to prawdziwy przysmak. Jednym nie ma sobie, co głowy zawracać i lepiej upiec lub usmażyć. Gdy mamy kilka ryb warto pomyśleć o ich uwędzeniu. Biwakowałem w jednym miejscu przez cały ''zimowy'' dzień. Rozpaliłem ognisko, aby zagotować wodę na herbatę i się przy nim ogrzać. Zrobienie rusztu i osłonięcie korą wydawało mi się najlepszym rozwiązaniem na spożytkowanie żaru ogniska i szybkie uwędzenie ryb.


Konstrukcja i wielkość wędzarni zależny od rodzaju materiałów, jakimi dysponujemy, co chcemy uwędzić, w jakiej temperaturze i w jakich warunkach. Najpierw wykopałem niewielkie zagłębienie i rozpaliłem ognisko. Gdy pozostała solidna warstwa żaru wykonałem ruszt, na którym ułożyłem pstrągi. Wokół ogniska wbiłem kilka patyków wyznaczając obrys konstrukcji tipi. Do pokrycia użyłem wilgotnych płatów topolowej kory, uszczelniając wędzarnię, tak by utrzymać odpowiednią temperaturę oraz zadymienie. Do tego celu możemy wykorzystać nie tylko płaty kory, ale również liście traw, gałęzie świerku, jodły, koc czy pałatkę wykonaną z naturalnych włókien. Niektórzy używają plandeki z tworzyw sztucznych przy wędzeniu na zimno.


Położyłem kilka wilgotnych kawałków drewna na żar i zasłoniłem wędzarnię. Co jakiś czas dokładałem drewno i sprawdzałem jak przebiega wędzenie. Przy małej konstrukcji i wysokości na jakiej umieszczony jest ruszt z rybami, częściej trzeba zaglądać, gdyż łatwo o wypadek.

Wędziłem pstrągi na gorąco przez kilka godzin obracając tuszki mniej więcej w połowie procesu. Nie łatwo było tyle czekać :) Olchowe drewno nadało niepowtarzalny aromat i smak wędzonym tuszkom.


Jedną zjadłem na obiad, pozostałe zabrałem do domu. Ryby są zdrowe i smaczne. Jest gdzie i co łowić. W tym roku zatem powracam nad wody z wędką.

2 komentarze: