O preparowaniu hubek poprzez zwęglanie materiałów roślinnych, np. bawełna, len czy próchno, pisałem wielokrotnie. Materiał zamykamy w metalowej puszce, którą kładziemy na żar.
Po odgazowaniu i ostygnięciu możemy bawić się w krzesanie ognia. Tą prostą metodą otrzymamy materiał, który świetnie łapie iskry z krzesiwa tradycyjnego. Jest to najpopularniejsza metoda preparowania hubek.
Dużo mniej znane są pozostałe dwie metody. O pierwszej, hubki preparowane popiołem na sucho, możecie przeczytać na moim blogu we wcześniejszych wpisach. Zaś o metodzie z wcieraniem węgla drzewnego nie pamiętam bym pisał? Wybaczcie, starość ;)
Suchy, starty na pył węgiel drzewny wcieramy we włókna. Postępujemy analogicznie jak z popiołem. Różnica jest tylko w materiale i czarnych dłoniach ;) Nie ma tu oddziaływania wysokiej temperatury na materiał, z którego chcemy zrobić hubkę. Nie musimy, więc mieć wpierw ognia, by wyprodukować materiał, który nam umożliwi jego ponowne skrzesanie. Suchy popiół jak i węgle z zagaszonego ogniska znacznie łatwiej znaleźć w terenie niż tlące się ognisko.
Na zdjęciu zebrałem puch podbiału, wierzby i pałki wodnej.
Roślin wytwarzających puch jest znaczenie więcej, chociażby: kozibród, mniszek, nawłoć, ostrożeń, powojnik, tojeść, topola, wełnianka czy wierzbówka.
Poszczególne gatunki kwitną w różnych terminach, co umożliwia pozyskanie puchu roślin w ciągu całego roku. Najdłużej, bo przez ponad siedem miesięcy (od końca jesieni do lata), na łodygach utrzymuje się puch pałki wodnej. Przez kilka miesięcy znajdziemy puch nawłoci, wierzbówki czy ostów. Najkrócej, bo przez około 2-3 tygodnie, takich roślin jak podbiał czy topola. Pałka woda jest bardzo wydajna, na zbiór puchu mniszka będziemy potrzebowali więcej czasu.
Po zbiorze, gdy materiał tego wymaga, suszymy go i czyścimy. Tak by pozostał sam puch, bez zdrewniałych części łupin, liści, kwiatostanu itd. Zwykle robię to tak, że zbieram puch, zgniatam w kulkę i rozcieram między dłońmi, po czym wydmuchuję zabrudzenia.
Niekiedy puch wymagają rozdrobienia na jeszcze drobniejsze włókna. Rozcieramy pomiędzy dwoma płaskimi powierzchniami.
Dobrym pomysłem jest zastosowanie rolowania podobnie jak w technice Rudiger rool. W takim przypadku warto połączyć rozdrabianie z wcieraniem. Rośliny mają puch o różnej grubości. Im grubsze włókna, tym wyższej energii iskier potrzebujemy do zapłonu. Gdy niemożliwe staje się uzyskanie wyższej energii należy pójść w drugą stronę - obniżyć temperaturę zapłonu hubki. Rolowanie z wcieraniem ma na celu rozdrobnienie, zmianę ''struktury" oraz oblepienie powierzchni włókien popiołem/węglem. Zabiegi te decydują, o jakości naszej hubki.
Kilka razy udało mi się odpalić sam puch bez wtartego popiołu/węgla. Traktuję to, jako przypadek, trudny do powtórzenia, ale możliwy przy niektórych gatunkach. Wtarcie popiołu/węgla drzewnego we włókna zdecydowanie poprawia palność hubki. Chociaż sam popiół ani węgiel drzewny nie są palne, to pełnią one rolę katalizatora spalania. Taka przynajmniej jest moja teoria ;)
Na koniec krótki film prezentujący technikę krzesania iskier z krzesiwa tradycyjnego przy uderzaniu krzesakiem o krzesiwo na zwęgloną hubkę z puchu pałki wodnej.
Super wpis. Bardzo wartościowy. Czy hubka przestanie się tlić po obróceniu puszki?
OdpowiedzUsuńTak.
Usuń"czarną ma skórę ten nasz koleżka"
OdpowiedzUsuńSuper, dużo się można od Ciebie dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze preferuję na te wszystkie puchy, gdy nie mam popiołu, sok z mniszka i roluję z tym sokiem i potem suszę. Świetne.