Pospolita roślina o
niepospolitej mocy. Sosna, a konkretnie pochodzący z niej pyłek, już ponad 2000
lat temu stosowano w medycynie chińskiej. Obecnie, głównie w Chinach i Korei,
pyłek sosnowy jest nadal sprzedawany. Dodawać go można do wypieków, słodyczy i
koktajli. Jest składnikiem toników długowieczności, zwiększających poziom
energii i odporności.
Pyłek sosnowy ma
wysoką wartość odżywczą. Dla pinus massoniana to około 235 kcal/100g, w
tym białka 18%, węglowodany 11 %, tłuszcze 10 %. Pyłek sosny zawiera
liczne aminokwasy, olejki eteryczne, witaminy oraz składniki mineralne.
Wykazuje niesamowite właściwości lecznicze. Uznawany za panaceum na wszelkie
dolegliwości. I chociaż nic mi nie dolega, to wstyd się przyznać, że wcześniej
go nie zbierałem. Pyłek sosnowy jest jednym z najbogatszych, łatwo
przyswajalnych, naturalnych źródeł testosteronu oraz prekursorów tego hormonu –
androstendionu i dehydroepiandrosteronu (DHEA). Z tego względu jest środkiem
regulującym gospodarkę hormonalną, zarówno u mężczyzn jak i kobiet. Przekłada
się to na poprawę nastroju, zwiększenie siły i masy mięśniowej, utratę zbędnych
kilogramów oraz poprawę libido. Przyjmowanie pyłku zwiększa wytrzymałość
i odporność organizmu, redukuje poziom zmęczenia i stresu, opóźnia procesy
starzenia. Pośrednio działa korzystnie na płuca, nerki, wątrobę, serce i
śledzionę. Zewnętrznie pyłek sosnowy jest stosowany przy leczeniu
chorób skórnych. Z jego dodatkiem robi się kremy, nalewki oraz inne
produkty. Nie podaję szczegółowych informacji gdyż ziołolecznictwo to nie mój
konik. Bardziej interesuje mnie wykorzystanie spożywcze pyłku.
Męskie kwiatostany
sosny, znajdujące się na końcach gałęzi, produkują od maja do czerwca żółty
pyłek.
Jego ilość jest zależna od gatunku i kilku innych czynników. Wydawać by
się mogło, że zbiór pyłku to bardzo pracochłonne zadanie. Przy wypracowaniu
odpowiedniej techniki wcale tak być musi. Pozyskiwałem pyłek dwóch gatunków,
sosny zwyczajnej i sosny czarnej. Zaskoczyła mnie szczególnie wysoka efektywność
zbioru pyłku tego drugiego gatunku. Z kilkudziesięciu kwiatostanów uzyskałem
0,2 litrowy słoik pyłku. W sumie zbiór, suszenie i oczyszczanie nie zajęły mi
więcej jak 20 minut.
Pyłek, który zbierze się na dnie torby w obu technikach wymaga oczyszczenia na sitach. W przypadku pyłku sosny lepsze wyniki uzyskiwałem przy tej drugiej technice. Kwiatostany zrywam tuż przed samym kwitnieniem i suszę rozłożone na gazetach. Po wysuszeniu oddzielam pyłek od zanieczyszczeń.
Sosnowy pyłek ma łagodny zapach i smak. Tak jak wcześniej wspomniałem jest dodatkiem do różnych dań.
Ostrożność przy spożywaniu pyłku sosny powinny zachować osoby uczulone, młodzież w okresie dojrzewania, kobiety w ciąży oraz karmiące piersią. W celach leczniczych zaleca się spożywać 1/2 - 1 łyżeczki dziennie pyłku bezpośrednio lub dodawać do niegorących posiłków i napojów. Ja zwykle dodaje odrobinę do jogurtu lub kefiru. Taki mój koktajl długowieczności. Z dodatkiem pyłku upiekłem też ciasteczka mocy ;)
Te jaśniejsze na zdjęciach zrobiłem wg tradycyjnego przepisu na kruche ciastka. Ciemniejsze to ciastka owsiane. Składniki: płatki owsiane, nasiona goji, dyni, słonecznika, daktyle, żurawina, olej kokosowy, odrobina miodu, kakao. Wszystkie składkami mieszamy, formujemy ciastka, a następnie pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180ºC przez 30 minut. Codziennie zjadam po jednym ciasteczku do porannej kawy. Podwójna moc, w pracy i po też ;)
czyli osoby w okresie dojrzewania nie powinny go wogóle jeść czy tylko tą
OdpowiedzUsuńjedną łyrzeczkę
Osoby w okresie dojrzewania nie powinny spożywać pyłku, nic, nawet 1 łyżeczki.
OdpowiedzUsuńooo -tylko nie to :(
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o pyłku sosny, a już myślałam, że z sosną jestem zaznajomiona :) Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńNapiszę komentarz może nie związany z tym postem, ale z całym blogiem - trafiłem na niego przypadkiem myśląc, że to jakiś tzw. scam, ale widzę, że prowadzi go ktoś z pasją i w ogóle super, że takie coś istnieje :) Dzięki!
OdpowiedzUsuńPyłek zebrany przez pszczoły zaleca się moczyć przez noc w wodzie z niewielką ilością miodu. Moczenie sprawia, że pyłek i wszystkie jego cenne składniki stają się przyswajalne. Gdy tego nie zrobimy nasz organizm nie przyswoi cennych składników pyłku, gdyż jego ścianki są tak mocne i odporne na soki żołądkowe, że pyłek nie ulegnie strawieniu w przewodzie pokarmowym. Tak mi kiedyś tłumaczył jeden stary pszczelarz. Wydaje mi się, że gdy pyłek upieczemy w ciastkach też zostanie z niego tylko kolor, a walory odżywcze ma tylko ten niepieczony.
OdpowiedzUsuńBardziej zawierzam medycynie chińskiej niż staremu pszczelarzowi:) Pieczenie nie spowoduje, że z pyłku znikną zawarte w nich białka, węglowodany czy tłuszcze. Wysoka temperatura powoduje rozkład niektórych niektórych związków organicznych. Dlatego jeżeli chcemy w pełni wykorzystać moc pyłku sosnowego, to dodajemy go do niegorących dań, o czym wspomniałem. Nie widzę też problemu z wcześniejszym jego namoczeniem.
OdpowiedzUsuńZ Nieba mi spadłeś tym wpisem (wszystkie są zresztą klasą samą w sobie), akurat zaczyna się sezon pylenia, a sosny w mojej okolicy nie brakuje.
OdpowiedzUsuńPrawdziwe i działające sposoby na długowieczność oferuje nowoczesna medycyna. Na stronie internetowej https://dlugowiecznosc.org/ można znaleźć artykuły na temat najnowszych badań dotyczących długiego życia.
OdpowiedzUsuń