Nic
odkrywczego, nowego, metoda znana i opisywana przez wiele osób,
pomyślałem, że też powinienem coś na ten temat napisać, może komuś się
przyda. Metoda
opiera się na wykorzystaniu butelki PET na zasadzie soczewki
skupiającej promienie słoneczne, które spowodują zapłon hubki.
Najczęściej jest to 1,5l butelka z wodą mineralną, ważne by szyjka,
która ma skupiać promienie, miała kształt zaokrąglony, tak by jak
najlepiej skupiała promienie słoneczne. Wybieramy
butelkę bez wgnieceń, wytłoczeń czy zarysowań na powierzchni (będą
rozpraszać promienie), z tworzywa bezbarwnego, o ile mamy taką
możliwość.
Próby robiłem z butelkami o różnych kształtach, pojemności i zawartości, to co znalazłem w domu to wykorzystałem: woda 1,5l, 2,0l, lemoniada 2,0l i tonic 2,0l. Niektóre butelki miały wytłoczenia, mimo tego udało mi się uzyskać żar, dzień był słoneczny, to oczywiste.
Dlatego drugim ważnym elementem, którego potrzebujemy, jest hubka o niskiej temperaturze zapłonu, tutaj znakomicie nadają się hubki wykorzystywane razem z krzesiwem kowalskim, ja używam z wygody błyskoporka lub hubiaka (może być taki prosto z drzewa, bez preparowania, aby tylko był suchy). Nie wyklucza to jednak, w sprzyjających warunkach, użycia innych hubek, w tym tych o wyższej temperaturze zapłonu. Łatwo dostępne w terenie jest np. próchno (zgnilizna drewna biała, brunatna), najlepiej ciemniejszej barwy, niekiedy takie zarzewie trzeba rozdmuchać by nie zgasło. Udało mi się również uzyskać ogień stosując roztarte liście, kawałki zwęglonego drewna, roztarty puch pałki szerokolistnej zmieszany z pyłem węglowym, warstwiaka zwęglonego oraz
różne inne grzyby i rośliny, ale o hubkach bardziej szczegółowo napiszę innym razem.
Butelka PET skupia promienie słoneczne gorzej niż np. lupy wykorzystywane do rozniecania ognia, którymi można odpalić bardzo wiele materiałów. Skupione za pomocą butelki PET z wodą promienie słoneczne nie zawsze tworzą jedną, okrągłą (zależy to od kształtu butelki), wyraźną i jasną plamkę, stąd też uzyskana temperatura w takim punkcie skupienia jest niższa.
Butelkę PET można trzymać w rękach i manewrować nad hubką, którą kładziemy na czymś płaskim, dużo łatwiej i skuteczniej (ale nie zawsze, zależy to od wysokości położenia słońca nad horyzontem) jest oprzeć butelkę zakrętką o podłoże, unieruchomić, istotne jeśli trzęsą się nam ręce. Jasna plamka nie ''lata'' po hubce, dzięki temu mamy skupione promienie w jednym punkcie przez odpowiednio długi czas, tak by temperatura hubki osiągnęła temperaturę zapłonu.
Manewrujemy butelką by uzyskać możliwie jak najlepsze skupienie promieni słonecznych (jasna plamka), czego efekty łatwo sprawdzić podkładając dłoń, jeśli ''parzy'' to możemy uznać, że położenie jest właściwe. Następnie w to miejsce, nie zmieniając położenia butelki, podkładamy hubkę, jeśli wszystko dobrze wykonamy, to po ok. 3-5 s pojawi się dym, dalej już z górki.
Technika ta nie wymaga od nas wysiłku, jest bardzo prosta, a przy słonecznej pogodzie również skuteczna. Jednak z wiadomych względów nie można całkowicie na niej polegać w terenie, ja zaliczam ją do ciekawostek, warto znać, potrafić.
Tematyka ognia jest bardzo ciekawa, chciałbym w najbliższym czasie opisać różne niekonwencjonalne metody na uzyskanie ognia, nie tylko te prymitywne.
Próby robiłem z butelkami o różnych kształtach, pojemności i zawartości, to co znalazłem w domu to wykorzystałem: woda 1,5l, 2,0l, lemoniada 2,0l i tonic 2,0l. Niektóre butelki miały wytłoczenia, mimo tego udało mi się uzyskać żar, dzień był słoneczny, to oczywiste.
Dlatego drugim ważnym elementem, którego potrzebujemy, jest hubka o niskiej temperaturze zapłonu, tutaj znakomicie nadają się hubki wykorzystywane razem z krzesiwem kowalskim, ja używam z wygody błyskoporka lub hubiaka (może być taki prosto z drzewa, bez preparowania, aby tylko był suchy). Nie wyklucza to jednak, w sprzyjających warunkach, użycia innych hubek, w tym tych o wyższej temperaturze zapłonu. Łatwo dostępne w terenie jest np. próchno (zgnilizna drewna biała, brunatna), najlepiej ciemniejszej barwy, niekiedy takie zarzewie trzeba rozdmuchać by nie zgasło. Udało mi się również uzyskać ogień stosując roztarte liście, kawałki zwęglonego drewna, roztarty puch pałki szerokolistnej zmieszany z pyłem węglowym, warstwiaka zwęglonego oraz
różne inne grzyby i rośliny, ale o hubkach bardziej szczegółowo napiszę innym razem.
Butelka PET skupia promienie słoneczne gorzej niż np. lupy wykorzystywane do rozniecania ognia, którymi można odpalić bardzo wiele materiałów. Skupione za pomocą butelki PET z wodą promienie słoneczne nie zawsze tworzą jedną, okrągłą (zależy to od kształtu butelki), wyraźną i jasną plamkę, stąd też uzyskana temperatura w takim punkcie skupienia jest niższa.
Butelkę PET można trzymać w rękach i manewrować nad hubką, którą kładziemy na czymś płaskim, dużo łatwiej i skuteczniej (ale nie zawsze, zależy to od wysokości położenia słońca nad horyzontem) jest oprzeć butelkę zakrętką o podłoże, unieruchomić, istotne jeśli trzęsą się nam ręce. Jasna plamka nie ''lata'' po hubce, dzięki temu mamy skupione promienie w jednym punkcie przez odpowiednio długi czas, tak by temperatura hubki osiągnęła temperaturę zapłonu.
Manewrujemy butelką by uzyskać możliwie jak najlepsze skupienie promieni słonecznych (jasna plamka), czego efekty łatwo sprawdzić podkładając dłoń, jeśli ''parzy'' to możemy uznać, że położenie jest właściwe. Następnie w to miejsce, nie zmieniając położenia butelki, podkładamy hubkę, jeśli wszystko dobrze wykonamy, to po ok. 3-5 s pojawi się dym, dalej już z górki.
Tematyka ognia jest bardzo ciekawa, chciałbym w najbliższym czasie opisać różne niekonwencjonalne metody na uzyskanie ognia, nie tylko te prymitywne.
Świetnie to opisałeś , znacznie lepiej niż ja, gratuluje i czekam na następne wpisy.
OdpowiedzUsuń