Gdy mamy dostatek owoców róży warto zrobić przecier. To szybki i wydajny sposób. Nadają się do tego wszystkie gatunki, nawet te o najmniejszych owocach czy przemarznięte. Owoców nie trzeba drylować, żmudnie czyścić z nasionek i wypłukiwać drażniące włoski. Zbieramy i przerabiamy całe owoce.
Przemarznięte są miękkie i dlatego gotujemy je jak najkrócej. Owoce róży zebrane przed przymrozkami gotujemy ok. 30 minut. Gdy trochę zmiękną, odlewamy wodę i przecieramy przez durszlak lub sito. Twarde nasionka oraz inne części owoców zostaną, a miękka masa będzie zbierać się w drugim naczyniu.
Przecier wychodzi pięknie czerwony, gęsty, jednorodny.
Z powstałego przecieru można zrobić marmoladę, dżem, ketchup lub ugotować zupę a'la pomidorowa. Jest on bogaty w witaminy i minerały. Co prawda pod wpływem wysokiej temperatury witamina C zawarta w owocach częściowo się rozkłada, ale i tak przecier będzie zawierał jej znaczne ilości.
O, dzięki! Właśnie wpadł mi w oko krzak dzikiej róży z owocami, pomyślałam patrząc: co by tu z niej... ale poszłam dalej. Więc wrócę, chociaż mżawka taka mokra.Przepraszam, że zapytam ( na forum się zarejestrowałam, ale czekam na aktywację ) co z wodą, w której się owocki gotowały? Wylewamy, wypijamy?
OdpowiedzUsuńWodę wylałem.
OdpowiedzUsuńNa jakim forum, jeśli mogę zapytać ?
Jak uzbieram te róże i ugotuję to spróbuję jak ta woda smakuje.
OdpowiedzUsuńForum? http://www.reconnet.pl
tu widziałam temat o leśnych dyskusjach, ale nie przeczytałam jeszcze zbyt wiele bo mi jesienna pogoda zrywa połączenie internetowe.
Annael, woda szczerze mówiąc nie smakuje. W dodatku niezbyt ciekawie wygląda, nawet jeśli owoce wcześniej opłuka się wodą. Przy gotowaniu odchodzą wszystkie zanieczyszczenia z owoców, także przypuszczam, że taka woda(resztki) nie ma zastosowania. W ostateczności po przefiltrowaniu może i byłaby zdatna do picia. Zależy konkretnie od przypadku.
OdpowiedzUsuńNazbierałam, tak trochę więcej jak litr, może byłoby więc ej ale wpadłam do dołka... To jest inna róża, ma większe owocki, jabłuszkowate, ale pewnie z powodu suszy mało ma "mięska". Wypłukałam, oczyściłam z wszystkich szypułek i "nosków", a że przemarznięte to bez problemu. Zakładając, że nie trzeba filtrować wody z naszej podwórkowej studni, zalałam tak trochę powyżej ( właściwie to była woda już przegotowana) po 30 minutach ( może trzeba było trochę dłużej?) wody było o połowę mniej. Miała smak lekko kwaśny ( witamina C wszak rozpuszcza się w wodzie )jakbym zaparzyła herbatkę owocową. Ponieważ nie było tak pięknie przy przecieraniu, przelewałam kilkakrotnie przegotowaną wodą ( by wypłukać miąższ spomiędzy pestek - połączyłam z wodą w której się owocki gotowały. Kolor nie był tak piękny bo i owoce raczej pomarańczowe. Konsystencja też rzadsza, prawie jak zupa pomidorowa lecz bardzo kwaśna. Dodałam cukier - byłby syrop, ale dodałam żelatyny więc powstała galaretka o smaku, powiedzmy, morelowym. Ponoć można dobre i zdrowe winko z róży robić?
OdpowiedzUsuńGotowanie zabija większość witaminy C. Ja obieram owoce z pestek a potem mieszam z miodem i odrobiną alkoholu. Trzymam je w piwnicy w słoiczkach po majonezie , albo dżemie.I to wystarczy. Pychota. Pestki suszę i robię z nich smaczne herbatki.
OdpowiedzUsuńZibi
Czy sokowirówką zamiast ręcznie też dało y radę. Kiedyś tak jeżyny pod dżem przygotowałam, ale róża mniej soku ma i zastanawiam się czy miąższ przeleci.
OdpowiedzUsuńSorry. Tak pisze ktoś, kto nigdy sokowirówki nie używał.
UsuńRóża ogólnie pisząc, upierdliwa jest, i tyle.
Wilson jest żywym przykładem co daje: upór i poświęcenie oraz pasja.
Gdyby przerób był łatwy, już dawno róża by była wytępiona w jej środowisku naturalnym (są plantacje). Pies
Nie jeden entuzjasta owoców dzikiej róży "poległ" na przeróbce surowca.
OdpowiedzUsuńUpierdliwe włoski psują szyki każdemu.
Ja robię z owoców dzikiej róży wino i ocet różany oraz olej różany. Suszone owoce gniotę i zaparzam herbatkę. To nie wymaga straty czasu i "walki" z włoskami oraz babrania się!
Znam osoby cierpliwe, które uzyskują naprawdę cenne preparaty, poświęcając mnóstwo czasu przy przerobie owoców. Wiem, znam, potrafię ALE nie muszę.
To ciężki do przerobu surowiec, gdy ktoś chce rozcinać owoce.
Moje dawne doświadczenia "odbijają mi się czkawką do dziś"!
Przerób w całości jest najpraktyczniejszy, kto ma cierpliwość może uzyskać naprawdę cenne przetwory. Ale to "boli"! Pies