piątek, 22 września 2017
Chleb pieczony w dwóch metalowych naczyniach
Pieczenie chleba w ognisku bywa kłopotliwe. Bezpośrednio w żarze albo się przypali, a to nie dopiecze. Z zewnątrz twardy jak kamień, a w środku wilgotny. Przyklejają się do niego kawałki węgli drzewnych i wybrudzony jest popiołem. Gdy chcemy sprawdzić czy już się upiekł, musimy rozgarniać żar. Nie jest to zbyt komfortowy sposób pieczenia.
Przyjemnie się ogląda jak wielbiciele tradycyjnego bushcraftu używają do pieczenia ciężkich, grubościennych żeliwnych garnków. Ok, da się, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie dźwigał ze sobą garnka, który waży kilka kilogramów! To tyle, co kilka bochenków chleba. Tylko po to by upiec chleb i się nie przypalił to bez sensu. W warunkach stacjonarnych żeliwne garnki sprawdzają się znakomicie.
W zwykłych garnkach, w jakich gotujemy na co dzień w domu, też upieczemy chleb. Nie jest to żadne odkrycie. Trzeba tylko wytworzyć dużo drobnego żaru, którym obsypiemy garnek. Temperatura żaru nie może być w tym przypadku zbyt wysoka.
Powiecie mi zaraz, że przecież można z powodzeniem upiec chleb w zwykłej menaże. Tak, oczywiście można. Jednak współczesne, cienkościenne metalowe naczynia turystyczne jakie dźwigamy ze sobą, prócz niepodważalnej zalety jaka jest ich niska waga, mają tą wadę, że łatwo w nich przypalić chleb. Metalowe ścianki naczyń rozgrzewają się do wysokiej temperatury, odrobina nieuwagi i chleb spalony. Czarny, twardy i pachnący spalenizną. Widok takiego chleba nie zachęca do jedzenia. Gdyby nie głód, nikt by go nie ruszył. Poniekąd wcale mnie nie dziwi, że tak niewiele osób piecze chleb w terenie.
A teraz inny obrazek. Chleb, na widok którego dostajemy ślinotoku. Smaczny, pulchny, pachnący i rumiany bochen. Gdy ktoś nie nosi ze sobą w plecaku, to z pewnością marzy mu się, by taki samemu wypiekać. Nie jest to marzenie wcale aż tak odległe, a w zasięgu naszej ręki, nawet dla mało utalentowanych leśnych kucharzy.
Osoby doświadczone nie powinny mieć problemu z upieczeniem chleba w ognisku, obojętnie w jaki sposób. Jest kilka patentów, bezpośrednio w żarze, w menażce, puszce po piwie, glinianym piecu czy piekarniku zbudowanym z kamieni itp.
Świetnym rozwiązaniem jest zaimprowizowany ''piekarnik''. Sztuczka polega na tym, że wstawia się jedno naczynie w drugie. Do dyspozycji musimy mieć więc dwa, różnej wielkości metalowe naczynia (to jedyny minus tej metody). Tak aby jedno mieściło się w drugim. Większe naczynie to piekarnik, mniejsze wstawione do środka to forma na ciasto. Pomiędzy ściankami naczyń tworzy się płaszcz gorącego powietrza. Forma z ciastem ogrzewana jest pośrednio, nie ma obawy, że się nam coś przypali. To stwarza idealne warunki do wypieku chleba czy ciasta. Po umieszczeniu naczynia z ciastem wewnątrz większego garnka przykrywamy pokrywką i obsypujemy całość żarem, nie palimy ognia.
Czas pieczenia chleba zależy od wielkości bochenka oraz od temperatury jaką osiągniemy w środku. Pieczenie chleba w 1l kubku trwa około 15 minut. Najprostszy przepis na chleb to mąka, sól, woda i proszek do pieczenia. Składniki dokładnie mieszamy, dodajemy wodę, wyrabiamy ciasto, odstawiamy do wyrośnięcia. Zagniatamy ponownie, formujemy bochenki i pieczemy. Jeśli mamy czas, to możemy się pokusić o wypieczenie chleba na własnym zakwasie, jest smaczniejszy. Różne rodzaje mąk i dodatki mile widziane.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To niezwykle ciekawy sposób pieczenia chleba :)
OdpowiedzUsuńMnie również chleb na zakwasie wydaje się smaczniejszy.
OdpowiedzUsuńChleb z dzieciństwa, kupowany w prywatnej piekarni, chleb pieczony w piecu chlebowym śp. Babki (której asystowałem) były NORMALNE czyli na zakwasie.
Cała dzieciarnia (i ja) czekała jednak na podpłomyki. Robione z tego samego ciasta co chleb, wkładane jednak do pieca bez formy i posypywane po wyjęciu grubym cukrem (grubokrystalicznym). Podpłomyków pilnowano i dzielono gdy wystygły. To był rarytas! Pies