niedziela, 5 maja 2019

Dzień na wyspie


Na mapach satelitarnych na Wiśle wypatrzyłem wyspę, na której jeszcze nie byłem. Wybrałem się tam, by ją poznać.
Spakowałem plecak, w samochód i po 16.00 stanąłem nad brzegiem Wisły. Pierwszy problem z jakim musiałem się zmierzyć, to jak się dostać na wyspę? Poszukałem dogodnego miejsca do przeprawy. Próbowałem najpierw przejść odnogę Wisły w spokojniejszym miejscu. Po kilku metrach było już za głęboko. Okazało się, że jedyna możliwość to przepłyniecie wpław. Rozebrałem się, zawinąłem wszystkie graty w plandekę i z takim tobołem przepłynąłem na drugi brzeg.


Woda była spokojna i nawet ciepła jak na tą porę roku, także kąpiel była przyjemnością. Adrenalina dodatkowo zrobiła swoje. Po wydostaniu się na brzeg ubrałem się, zarzuciłem plecak i dalej w głąb nieznanej mi zupełnie wyspy. W nadziei na przygodę, odkrywać i odpoczywać. Mam też plany, może się okaże, że spodoba mi się na tej wyspie i będę częściej na nią powracał?


Szukanie miejsca na nocleg to kolejne zadanie. Po kilku pierwszych krokach zauważyłem, że wyspa jest bardzo dzika. Porośnięta plątaniną drzew i roślin, które bardzo utrudniają marsz i orientację. To ostatni moment na bliższe poznanie tej wyspy. Później trzeba czekać aż do jesieni. O ile poziom wód nie będzie zbyt wysoki. Myślę nad czymś pływającym, to rozwiązało by wiele problemów logistycznych. Obieram kierunek, chce przedostać się na drugą stronę wyspy. Nieliczne ścieżki zwierząt zaczynają się i nagle kończą. Nagle widzę uciekającą klempę, a kilka metrów obok w trawie stoi para młodych łoszaków. Pewnie niedawno przyszły na świat, jeszcze ledwie trzymają się na nogach, piszczą przywołując matkę. Pstrykam jedno zdjęcie i w pośpiechu odchodzę.


Nie uszedłem kilkudziesięciu metrów gdy wszedłem na stado dzików. Krzyknąłem ostrzegawczo, zatrzymały i z niedowierzaniem przyglądają. Człowiek, co on tutaj robi?  Zdałem sobie sprawę, że ta wyspa jest ostoją dzikiej zwierzyny i nie powinienem się teraz tutaj kręcić.


Do wieczora dotarłem na drugi brzeg i na koniec wyspy. Poszukałem miejsca na nocleg, rozłożyłem graty, zjadłem kolację i wcześniej się położyłem spać. Byłem zmęczony. Jak na jedno popołudnie przygód miałem dużo.


Nie licząc bobra trzaskającego kielnią o taflę wody noc była bardzo spokojna. Poranna mgła szybko się podnosiła i zapowiadał się piękny dzień.


Po śniadaniu wykopałem studnię i zbudowałem kamienny piec do wypieku chleba.

Nie wspomniałem o tym wcześniej, ale miałem zamiar zostać kilka dni. Niestety plany moje krzyżowała natura. Ślady stóp jakie pozostawiłem rano na brzegu Wisły szybko zalewała woda. Przybór był niepokojąco szybki. Zastanawiałem się robić dalej?

Z tą myślą spakowałem sprzęt i poszedłem zwiedzać wyspę. Wyspa jak już wspomniałem wcześniej wygląda na dziką na którą rzadko zagląda człowiek. Piękny obraz natury psują niestety śmieci przyniesione przez wodę. Są nie tylko na brzegu, ale praktycznie na całej powierzchni wyspy, także w miejscach wyżej położonych. Wyspę zamieszkują liczne gatunki zwierząt i ptactwa, część udało mi się zobaczyć. Mnóstwo śladów ich bytności na całej wyspie, raj dla ludzi kochających obserwowanie przyrody. Znalazłem grzyby i dzikie rośliny jadalne.


 W jednym miejscu natknąłem się na dość dużą polanę opanowaną przez rdestowca. Osiąga on tu gigantyczne rozmiary, uschnięte okazy miały ponad 4 m wysokości! Ponieważ kończyła mi się woda pitna pozyskałem ją z łodyg rdestowca. Dobre i kilka łyków.


Po kilku godzinach łażenia powróciłem do obozu. Woda w Wiśle dalej przybierała, od rana około 1 m. I wszystko wskazywało, że ta tendencja dalej się utrzyma. To oznaczało, że gdy zostanę dłużej mogą mnie czekać problemy z przeprawą w drodze powrotnej. Podjąłem decyzję, że ma co ryzykować i niestety trzeba wracać. Wcześniej niż planowałem, ale za to bez niepotrzebnego ryzyka.

Na wyspę pod koniec lata ponownie wrócę. Miejsce mi się spodobało. Wisła to przepiękna rzeka. Wyspa jest bardzo duża i jak dla mnie daje ogrom możliwości. Stosunkowo blisko, spokojnie, jest gdzie się zaszyć i odpocząć. Jakbym jeszcze dmuchańca kupił, to wszystkie porty moje. Zawijam gdzie i kiedy tylko chcę :)

5 komentarzy:

  1. Jaka jest orientacyjnie wielkość wyspy - tego mi brakuje w opisie, skądinąd ciekawym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak z legalnością przebywania na wyspie z grupą przyjaciół kilka dni? przy okazji posprzątamy jak coś zobaczymy..
    Wiesz coś może albo kto może wiedzieć?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedźcie i odpoczywajcie. Nie ma sensu zawracać sobie głowy takimi pozwoleniami. Ogólnie poza miejscami wyznaczonymi nie można biwakować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łosiątko przeurocze.
      W dobie kapitalizmu, jak by to wyglądało z prywatyzacją/zakupem/ lub dzierżawą takiej wyspy?
      Prywatne to zadbane i bez śmieci. Wiem, woda nanosi w większości.
      Pewno posypią się głosy zazdrośników i "ekologów", ja tak tylko sentymentalnie : własna wyspa! Nie usiedział bym długo. Pies

      Usuń