czwartek, 23 lipca 2020

Prymitywne gotowanie w dole wyłożonym liśćmi


Przy dysponowaniu odpowiednio dużymi liśćmi nie ma sensu robienia glinianej misy. Wystarczy wykopać dołek i wyłożyć go liśćmi, np. łopianu czy lepiężnika. Otrzymamy w ten sposób prowizoryczne naczynie, w którym można w szybki i prosty sposób zagotować wodę. Mankamentem tej metody jest to, że nie zawsze znajdziemy odpowiednie liście.

Gdy mamy już liście, to kolejnym krokiem jest rozpalanie ogniska i rozgrzanie kamieni. Uważajcie na to, co wrzucacie do ogniska. Kamienie potrafią wybuchać z dużą siłą! Nie muszą to być wcale kamienie wzięte z rzeki. Nawet takie, które z zewnątrz wydają na suche wewnątrz mogą być wilgotne. Pod wpływem wysokiej temperatury powstała para wodna rozsadzi kamień, a odłamki mogą nas ranić.

Podczas gdy kamienie będą się nagrzewać przygotowujemy nasz prymitywny kociołek do gotowania. Wykopałem w podłożu około 20 cm zagłębienie i wyłożyłem go kilkoma liśćmi łopianu.


Miały one drobne uszkodzenia i dziurki, więc aby woda z zagłębienia nie wsiąkła w podłoże zastosowałem kilka warstw. Lekko zwiędnięte liście lepiej się układają i tworzą nieprzepuszczalną warstwę. 


Nalałem wody, a następnie wkładałem po jednym rozgrzane w ognisku kamienie. Po kilku minutach, gdy kamień ''oddał'' ciepło do wody wyciągałem i wrzucałem kolejny, aby nie ''tracić'' objętości pojemnika. Po kilkunastu minutach miałem przegotowaną wodę.

Przy uzdatnianiu w ten sposób wody dla pewności gotujcie ją kilka minut dłużej niż zwykle. Po wrzuceniu do wody rozgrzanego kamienia woda w jego otoczeniu natychmiast zaczyna wrzeć. Ale tylko w jego najbliższym otoczeniu. Kilka cm dalej temperatura wody jest niższa. Proces wymaga czasu, cała woda w naszym prowizorycznym naczyniu musi osiągnąć temperaturę wrzenia. Ciepło promieniuje od środka pojemnika, zewnętrzne warstwy chłodzą wodę. Suchy piasek jest tu lepszym izolatorem ciepła niż mokra glina. W pobliżu liści woda będzie miała najniższą temperaturę. Poczekajmy aż para woda będzie się intensywnie się wydzielać z całej powierzchni zagłębienia. Same ''pęcherzyki'' to jeszcze nie wszystko. Utrzymajmy temperaturę wrzenia przez kilka minut. Warto do ogniska wrzucić kilka kamieni więcej. Niektóre popękają zanim przeniesiemy je dołka z wodą.

4 komentarze:

  1. Bo w rzece mieszkają duchy wody, które ni lubią się z duchami ognia. 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. To wychodzi na to, że ja w swym wnętrzu chowam dwa te duchy, które się nie lubią. Uwielbiam zarówno ogień jak i wodę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajne, w ogóle nie znałem takiej metody.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obym nigdy nie musiał tak uzdatniać wody do spożycia!
    Ale, pomyślałem sobie tak: "Masz spocone, pachnące stopy, w menażce coś się pichci a ty akurat masz czas na higienę".
    Czemu nie, taka pseudo-miednica może zwiększyć komfort, po długim uciążliwym marszu, a jeszcze skarpety można będzie w ciepłej wodzie wyprać! Pies

    OdpowiedzUsuń