piątek, 10 grudnia 2021
Marmolada z brukwi. Marmolada, melasa i placuszki z buraka cukrowego
sobota, 20 marca 2021
Rzeżusznik piaskowy z makaronem
Rzeżusznik piaskowy, to roślina z rodziny kapustowatych do którego należą liczne rośliny jadalne, zarówno te uprawiane (kapusta właściwa, rzepak, gorczyca), jak i dzikie np. chrzan, rzeżucha łąkowa czy rukiew wodna.
Rzeżusznik to niewielka roślina, ale można ją znaleźć w okresie gdy ciężko o inne dzikie rośliny jadalne. Do znalezienia w zimie nawet podczas największych mrozów. Zwykle od listopada do kwietnia, przed kwitnieniem. Liście ułożone w rozetę ścina się przy podłożu jak główkę sałaty.
Liście rzeżusznika smakują jak kapusta z pikantnym posmakiem. Mi bardzo smakują. Liście dodaję do sałatek oraz do potraw z patelni. Jedno z moich ulubionych dań sezonu jesienno-wczesnowiosennego to podsmażone ziele rzeżusznika z serem i makaronem.
Usuwamy zanieczyszczenia, zeschnięte liście i płuczemy w czystej wodzie. Ziele rzeżusznika drobno kroimy.
Wrzucamy na patelnię na rozgrzany olej i przez kilka minut smażymy.
Dodajemy ugotowany makaron, mieszamy. Na koniec posypujemy startym serem i przyprawiamy.
Ubiegłego roku, kiedy robiłem zdjęcia do tego wpisu, miałem wspaniałą wiosenną pogodę. Słońce, ciepło i błękitne niebo. Obozowisko założyłem w podmokłym brzeziniaku. Po słusznej porcji makaronu z rzeżusznikiem siedziałem na pniu przewróconej olchy i piłem herbatę. W bezruchu i ciszy obserwowałem jak kończy się dzień. Przyleciała para żurawi, bardzo blisko, za drzewami wylądowały. Żebyście je mogli usłyszeć jak one krzyczały! Tyle było w tym życia, radości, wiosny i nadziei na nowy sezon.
niedziela, 14 marca 2021
Ziemianka, bunkry i okopy
Podróże kształcą. Warsztaty i szkolenia również. Kilka lat temu dałem się namówić na indywidualne warsztaty połączone ze zwiedzaniem. Pojechaliśmy gdzieś w lasy nad Bugiem, tyle pamiętam jeśli chodzi o okolice.
Trafiliśmy na okres zimy bez zalegającego śniegu i bez mrozu. Nie robiliśmy dużo kilometrów.
Postawiliśmy na poznawanie i odpoczynek. Lasy - tu w zasadzie nie ma co pisać. Takie jak w innych regionach Polski, może poza tym, że czystsze bo mniej ludzi. Obszar pogranicza, więc kontrolowany przez SG. Poza nimi nikt nas nie niepokoił.
Szkolenie nastawione było na dzikie rośliny jadalne i techniki ogniowe. Łatwe do znalezienia i przygotowania. Był smażony topinambur, potrawa z korzeni dzikiej marchewki, sałatka z gwiazdnicy, pączki lipy, placuszki z pokrzywy i herbatka z igieł sosny. Wystarczająco jak na pierwszy raz.
Na skraju lasu odnaleźliśmy ziemiankę, nie tak dawno zbudowaną. Z miejscem ogniskowym i pniakami do siedzenia. W środku były dwie prycze, wieszaki, stół. Dużo pracy, ale klimat fantastyczny. Chcieliśmy nocować, gdyż mocno wiało tego dnia. Słabe zabezpieczenie przed wilgocią spowodowało, że grzyb opanował drewniane belki. Noc spędziliśmy więc na zewnątrz pod plandekami.
Ćwiczenia z odnajdywania niezawodnych rozpałek i technika używania krzesiwa syntetycznego. Łuk ogniowy na deser.
Przechodząc przez pole znalazłem kilka niewielkich bryły krzemienia. Doskonałe do ćwiczeń bez specjalnego przygotowania.
Ziemia usiana historią. Bunkry, okopy, krzyże upamiętniające powstańcze potyczki i nieznane mogiły.
Bardzo spodobała mi się linia umocnień i bunkry, o ile pamięć mnie nie myli to carskie.
Solidna konstrukcja przetrwała w znakomitym stanie do czasów obecnych. Z zewnątrz doskonale zamaskowana, natura i czas pomogły. Ciemno, chłód, wilgoć i cisza, jak w jaskini. Nawet szata naciekowa podobna ;) Kiedyś bunkry miały znaczenie militarne, obecnie miejsce gier terenowych. Wschodnie klimaty, wspominam, a może wrócę?
poniedziałek, 8 marca 2021
Mąka z nasion szczawiu kędzierzawego i krakersy z jej dodatkiem.
Krakersy z dodatkiem mąki z nasion szczawiu kędzierzawego
1/2 szklanki mąki z nasion szczawiu kędzierzawego
1 łyżka oleju
W misce wymieszaj suche składniki. Dodaj olej, miód, wodę i zagnieć na jednolite ciasto. Odstaw do schłodzenia. Rozwałkuj na cienki około 3 mm placek i wytnij z niego krakersy. Ułóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
sobota, 27 lutego 2021
Zimowa przygoda i wędkarstwo podlodowe
Zabrać wędkę podlodową czy prostą kanadyjkę? Jak delikatny założyć kiwok? Spróbować na spławik czy bardziej aktywnie na błystkę czy mormyszkę? Cięższa wolframowa, a może lżejszą, z oczkiem, srebrna czy złota? Czy dawać zanętę? Dwie, a może trzy ochotki założyć na haczyk? Gdzie łowić, bliżej brzegu czy poszukać ryb na głębinach? Jak poruszać wędką aby sprowokować ryby do brań?Można oczywiście liczyć na farta, ale umiejętności przynoszą wymierne korzyści w postaci większych nieprzypadkowych połowów. Wiedza wędkarska to bardzo obszerny dział.
Nie powiem, brały, szczególnie rano. Były momenty, że branie następowało jedno za drugim, zaraz po opuszczeniu mormyszki. Najbardziej ciekawa świata była drobnica, płoć i okoń.
sobota, 20 lutego 2021
All inclusive Iwkowa luty 2015 - z archiwum
Takiej oferty nie mogłem przegapić. Mój dobry kolega i kompan wielu spólnych wędrówek Bartłomiej zaprosił mnie w swoje okolice. Młody wiekiem, ale doświadczenie ma nie byle jakie. Interesuje się bushcraftem, świetny znawca roślin i grzybów. Lubi las, naturę i ciszę. Jakby by było tego mało, chodzi dużo po górach i robi piękne zdjęcia, czym nie tylko mnie denerwuje ;) Znakomity z niego piechur. Ze swoim kolegą w 2017 przeszli wzdłuż granic Polski, w 121 dni pokonali około 3700 km. Przeczytać można o tym na jego blogu: http://mybushcraftsoohy.blogspot.com/2017/07/121-pieszo-dookoa-polski.html
Oferta jedyna w swoim rodzaju. Zakwaterowanie w przepięknych lasach w okolicach Iwkowej. Wielogwiazdkowy hotel był wyłącznie nasz. Do dyspozycji mieliśmy schłodzoną, wysoko zmineralizowaną, z ''suplementami'' wodę z potoku bez ograniczeń, świeże gałązki jodły na napary, drewno na ognisko i nielimitowane minuty na rozmowy przy ognisku. Z przewodnika zrezygnowaliśmy, sami chcieliśmy poznawać okolicę ;)
W piątek weszliśmy w las już o zmierzchu. Śniegu po kostki, kilka stopni na minusie, bezwietrznie. Rozglądamy się za miejscem na nocleg. Przygotowanie posłania, ognisko i kolacja. Bartłomiej zabrał na wyjazd marynowaną karkówkę i czosnek. Upieczona na ognisku wyszła pyszna. Kilka łyków gorącej herbaty na dobranoc i zakopujemy się do śpiworów. Mieliśmy spakowane w plecaku plandeki umożliwiające zrobienie zadaszenia nad posłaniem, ale nie korzystaliśmy z nich. Nie spodziewaliśmy się opadów śniegu i nie chcieliśmy by przysłaniały nam rozgwieżdżone niebo. Na śniegu układaliśmy gałązki jodłowe, na to plandeka i mata, śpiwór w worku biwakowym.
Rano po śniadaniu pakujemy się i idziemy poznawać okolice. Jest słonecznie i bardzo przyjemnie. Okolice Iwkowej są bardzo urokliwe.
Nad brzegiem potoku staramy się odszukać jakieś dzikie rośliny jadalne, które moglibyśmy dodać do naszych dań. Niewiele tego, trochę pokrzywy i rukwi wodnej.
Po kilku godzinach marszu znajdujemy dobre miejsce na nocleg. Rozpalamy ognisko. Przerwa na obiad i gorącą herbatę.
Po odpoczynku ćwiczymy razem z Bartłomiejem rozpalanie ognia prze tarcie drzew w warunkach zimowych. Z drewna jodły, której tutaj nie brakuje, a w moich okolicach jest bardzo rzadkie, zrobiłem zestaw do łuku ogniowego i świdra ręcznego.
Patent na ''ślizgający'' się świder.
Za oknem odwilż, wychodzi na to, że już po zimie. Przypominam sobie Iwkową gdyż brakuje mi takich wypadów. Szczególnie kilkudniowych, z wędrówką i obozowaniem w warunkach prawdziwie zimowych. Jakby zima potrwała do czerwca, to może bym zdążył ;)