wtorek, 21 stycznia 2014

Pęczak po starosłowiańsku


Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze nie było Biedronki, Lidla, Kauflanda ani innego supermarketu
spożywczego na osiedlu, ludzie mieli wielki szacunek do jedzenia, bo żywność trzeba było zdobyć. Teraz, im łatwiejszy dostęp do żywności, tym więcej jej ląduje na śmietniku, nawet 50% żywności w ten sposób jest marnowane, a przodują pod tym względem społeczeństwa  najbardziej ''rozwinięte''.

Dziś danie, którego część składników musimy zebrać sami w lesie, gdyż nie wszystko kupimy w pobliskim zieleniaku, na całe szczęcie. Składniki podstawowe są mało wyszukane, kasza jęczmienna pęczak, suszone podgrzybki lub prawdziwki (w sezonie również
świeże), bukiew, sól. Na przednówku dodajemy zieleninę, świeżą pokrzywę, podagrycznik lub czosnek niedźwiedzi. To wersja postna, w wersji bogatszej można dodać mięsiwo.
Suszone grzyby, najlepiej własnoręcznie zebrane, kruszymy na mniejsze kawałki i zalewamy w garnku wodą. Gdy zmiękną dodajemy kaszę i gotujemy na sypko. Pod koniec dodajemy witaminki, czyli posiekaną zieleninę i bukiew.

Gdy potrudzimy się ze zdobyciem składników i przygotowaniem strawy wówczas docenimy wartość pożywienia.

6 komentarzy:

  1. Witaj, muszę koniecznie to wypróbować. Kaszę pęczak gotuję często ale wyłącznie dla psów. A mogę ugotować wspólny obiad :) Psom się okrasi po psiemu a dla mnie - grzybki suszone mam i zbyt rzadko je używam. Bukwi u nas nie ma ale chyba można dodać inne zmielone orzechy. Zastanawiam się czy można użyć jako zieleniny pojawiającą się po ociepleniu gwiazdnicę?
    To dobry pomysł - taki pożywny garnek ugotować wcześniej a potem można zająć się np rąbaniem drewna. Po lesie teraz trochę trudno chodzić, bo się uwzięli i naokoło domu trwa wycinka drzew. Dzięki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj.
    Polecam, spróbuj samej kaszy z grzybkami, też dobre. Bukiew nie jest niezbędnym dodatkiem, można ją zastąpić orzechami czy innym tłuszczem. Gwiazdnica jak najbardziej się nadaje, nie trzeba ja nawet gotować, wystarczy drobno posiekać i dodać do kaszy. Kasza jest sycąca i pożywna. Jak wytną drzewa to zmieni się trochę szata roślinna, pojawią się nowe gatunki roślin i grzybów. Czasami jest to z korzyścią dla nas.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prażycie bukiew przed spożyciem?

    OdpowiedzUsuń
  4. Za komuny w LWP, obrońcy ojczyzny ze wstrętem patrzyli na pęczak. Był on niemal codziennym a w zasadzie prawie codziennym składnikiem menu przez 2 lata.
    Mnie co prawda nie obrzydł (chodziłem ciągle głodny) i dojadałem sucharami (pożywienie "kotów") ale mocno spowszedniał. Więc po wojsku przez jakiś czas jadałem mniej często od innych kasz i ryżu. O daniu Wilsona można było sobie tylko pomarzyć. Rozgotowana, kleista, niedosolona, polana czymś co miało przypominać sos ale z pewnością nim nie było. Zmiatałem ten syf z talerza i wstawałem dalej głodny od stołu. Inni odnosili nietknięte talerze.
    Nie mam traumy, jadam pęczak i może czas zrobić coś takiego. Pies

    OdpowiedzUsuń
  5. Znów przemykając przez tematy, "zahaczyłem" o pęczak.
    Nie rozpisywałem się na temat pęczaku, bo moje myśli opanowały wspomnienia jego najpaskudniejszej wersji, serwowanej w LWP.
    Taaa, można człowiekowi obrzydzić każdą potrawę, gdy przyprawiona komuną!
    Tym razem zupełnie nie o tym.
    Pęczak (jak i inne kasze oraz ryż) doskonale "pochłania" duże dawki wszelkiej JADALNEJ zieleniny oraz tłuszczu.
    Przypominam sobie o tym, gdy portfel mniej zasobny, lub coś trzeba z tą "górą zielska" zrobić. Pęczak jest poza tym, ciut mniej przetworzony od drobniejszej kaszy jęczmiennej średniej i wiejskiej. Więcej błonnika!
    Tak! Z grzybami pęczak jest smaczny. Można ich tam sporo wpakować, tak jak w wersji z zieleniną. Nasi antenaci Słowianie, kasze jadali nader często (zimnioków panie, nie bywało drzewiej) często był to właśnie najmniej przetworzony pęczak.
    Rzec by można patriotyczna kasza! Nie kleił bym się do "takiego patriotyzmu".
    Wilson jednak dysponuje w terenie piecami. I ... można robić świetne zapiekanki, nie tylko na pęczaku ale i na innych kaszach! A w zapiekanki to można, można naprawdę duuużo składników pakować, szczególnie z dodatkiem mięska.
    Wychodzi tanio, dużo i zdrowo. Ekonomicznie? Bezmięsnie na pewno.
    Z pełnym brzuszkiem świat jest piękniejszy i można oddać się innym praktykom obozowym. Pies

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz dopiero dostrzegłem, (zwykle jestem skupiony na przekazie Wilsona) ktoś tu gotuje dla psów! :-)
    Natychmiast spieszę z poradą :-) jak psu pęczak przyprawić. Otóż winno być tam mięsko, może być chili, lekko polane sosem (ale bez przesady). Bo w osobnej miseczce obok perełka do pochłeptania, co by pęczak lepiej trawił :-)
    Taaa "a lasek cały z kiełbasek ..." :-)
    Teraz odnośnie Wilsonowego "gorzkiego" narzekania na marnotrawstwo.
    "Kto jest bez winy, niech pierwszy ... ". No nie schylę się bo by mnie pokarało!
    Wydaje mi się, że jednak w większości kontroluję żywność, ale nie do końca.
    Tzw. "czynnik zewnętrzny" potrafi czasem zamieszać.
    Za to nie lubię zostawiać tzw. "końcówek", i tak zmieniam proporcje aby coś wyszło do zera. Zabiegany człowiek nie zagląda do piwnicy (nie po drodze) a tam ziemniaki porosły! No to idą do ogniska jedne a do żuru drugie. A w żurku można zmieścić jeszcze to i owo, no i ZIELENINĘ!
    Co by nie było, zawsze się z dzikim da połączyć. Chwila zastanowienia i już coś można wykombinować. Elastyczność i zdolność do szeroko pojętej improwizacji jest cechą uniwersalną, która w "kuchni" też ma rację bytu.
    Z kupnem nie mam tyle kłopotu co z niespodziewanym "nadmiarem", który trzeba szybko zagospodarować. Bo to wymaga czasu a doba nie jest z gumy :-(
    Pies

    OdpowiedzUsuń