Dawno temu, gdy miałem niewiele lat bardzo chciałem wystrugać sobie drewnianą łyżeczkę. O nożu łyżkowym jeszcze wtedy nie słyszałem, a zwykłym wybieranie drewna na komorę zupną nie wychodziło mi zbyt pięknie. Wpadłem wtedy na pomysł, by ułatwić sobie robotę i wypalić potrzebne zagłębienie kawałkiem żaru z ogniska. Więc dzisiaj małe co nieco o wypalaniu. W końcu jak już ma się ten ogień, to warto też nauczyć się jak go wykorzystywać.
Drewno można kształtować za pomocą np. noża, siekierki, dłutka, piły. W epoce kamienia radzono sobie używając do tego celu ognia i krzemiennego skrobaka, stąd też wzięła się nazwa ''pal i skrob''. Obróbka twardego drewna jest trudniejsza i dłużej potrwa, ale wyrób końcowy będzie bardziej wytrzymały. Należy utrzymywać mały ogień (żar), a do obróbki wykorzystywać drewno sezonowane (czasami trwa to 2 ÷ 3 lata), dobrze wyschnięte. Gdy nie chcemy czekać aż drewno wyschnie możemy poszukać w lesie wiatrołomu. Drewno, które jest spróchniałe (za miękkie do naszych celów), podziurawione przez korniki lub wilgotne odrzućmy. Proces można przyspieszyć susząc drewno przy ognisku, ale nie za szybko, bo może popękać. Metodą ta można wykonać misy, kubki i łyżki. Im bliżej krawędzi i im mniejsze naczynie tym większa ostrożność i mniejszy ogień. Kształt ostateczny nadajemy nożem lub krzemiennym skrobakiem. Wnętrze naczynia oczyszczamy piaskiem i kamiennym otoczakiem. Najlepiej, gdy przebieg słojów będzie przebiegał równolegle do kształtowanych naczyń. Ewentualne niewielkie pęknięcia i dziury możemy na koniec zakleić żywicą (świerk, sosna) zmieszaną z węglem drzewnym.
Metoda ''pal i skrob''
Wyjmujemy kawałek żaru z ogniska
i umieszczamy go na środku drewnianego klocka. Przytrzymując węgiel patykiem
dmuchamy na niego bezpośrednio lub przez rurkę (np. z trzciny, słomy, bzu
czarnego). Można również użyć wyciągniętego z ogniska patyka z żarzącym się
końcem, nie trzeba wtedy przytrzymywać żarzącego się kawałka żaru dodatkowym
patykiem. Żarzący się kawałek będzie wypalał powierzchnię klocka. Gdy jest to
duży klocek można użyć kilka żarzących się kawałków jednocześnie i ustawić go
tak, aby powiew wiatru sam rozdmuchiwał żar i wypalał za nas powierzchnię
klocka. Jeśli zagłębienie się powiększy nie trzeba przytrzymywać patykiem żaru. Zbyt duży dym przy wypalaniu świadczy o mokrym drewnie.
Kiedy
powierzchnia klocka będzie już wypalona usuwamy żarzące się węgle i wydrapujemy nożem
lub ostrym kamieniem nadpalone drewno. Przy wypalaniu trzeba zachować ostrożność i wykonywać tą czynność po trochu, żeby
zapobiec rozwarstwieniu się słojów i popękaniu naczynia. Nie wypalamy zbyt szybko, bo może się zapalić. Nie robimy zbyt cienkich ścian naczynia. Czynność wypalania i wydrapywania drewna
powtarzamy aż do momentu otrzymania żądanego przez nas zagłębienia. Nie dmuchamy zbyt mocno, wystarczy
lekko dmuchać, aby podtrzymać żarzenie.
Metoda z wykorzystaniem kamienia
W porównaniu z wyżej przedstawioną metodą,
wypalanie z wykorzystaniem kamienia trwa o wiele dłużej. Jednak w metodzie tej
drewno nie musi byś suche (choć wypalanie zagłębienia w wilgotnym drewnie
potrwa dłużej), ścianki naczynia są gładsze i nie musimy obawiać się, że
popękają nam w czasie wypalania, a końcowy produkt jest bardzo trwały.
Metoda ta świetnie nadaje się do wykonywania
miseczek, kubków i dzież. Najważniejszym czynnikiem podczas wykonywania naczyń jest cierpliwość. Wypalanie pochłania wiele czasu, ale będziemy mieli za to trwały i przydatny sprzęt, a jaki niepowtarzalny.
Trochę jednak nadmuchać się potrzeba!
OdpowiedzUsuńJa już pomyślałbym o zmiennikach, bo jak tu o suchym pyszczku tak dymać.
Małe rzeczy to pikuś, ale taką stępę? Pies