sobota, 6 lutego 2021

Łóżko z wierzbowych gałęzi i obozowisko na bagnach.


Obozowisko założyłem w miejscu, gdzie niejednokrotnie wcześniej już obozowałem. Mam tam blisko i nikt nie zagląda. Trochę podmokło, ale to i dobrze, bezpiecznie można rozpalić ognisko. Wcześniej połaziłem po okolicy, ale nie za długo. Podążałem błotnistą zwierzęcą ścieżką, gdy w jednym miejscu przeceniłem możliwości swoich kaloszy i woda wlała się do środka. Zmoczony musiałem szybko pomyśleć o ognisku i suszeniu.



Krzesiwem syntetycznym skrzesałem iskry na puch pałki. 


Gdy zajął się płomieniem dołożyłem zwitków brzozowej kory, a następnie suchych wierzbowych gałązek. Wierzba szybko się spala jasnym płomieniem i daje dużo ciepła. W takich okolicznościach, to korzystne rozwiązanie. Gdy się wysuszyłem mogłem zająć przejść do urządzania obozowiska. Dawno temu, gdy byłem młody, pełen sił i energii, budowałem na bagnach łóżka na ''sprężynach'' ;) Na podpórkach umieszczałem ramę, którą wyplatałem giętkimi, sprężynującymi witkami. Na wierzch kładłem jeszcze trochę suchych liści pałki bądź traw. Tak skonstruowane łoże zapewniało bardzo dużą wygodę, skutecznie izolowało od chłodnego i wilgotnego podłoża.

Tym razem nie miałem dobrego materiału do wyplatania i musiałem zmienić konstrukcję. Ramę wyłożyłem grubszymi wierzbowymi witkami, ale ich nie splatałem. Na wierzch położyłem suche pędy nawłoci. W ten sposób, szybciej niż wyplatając, zrobiłem bardzo wygodne łóżko.

 
Na obiad tradycyjna grochówka. Śnieg, warzywa i niech się powoli gotuje.



W tak zwanym międzyczasie z plandeki i kilku żerdek nad łóżkiem zrobiłem zadaszenie. Mocowanie plandeki do miękkiego podłoża ułatwiają długie ''śledzie'' wycięte z gałązek.




Po jedzeniu nie zapomnij o leżeniu ;) Z takiego łóżka, przy takich widokach, to się nie chce wstawać.


Przesuwające się chmury, zmiany padania promieni słonecznych, cieni i kolorów, to serial do oglądania w dzień. W nocy są gwiazdy i księżyc, znacznie rzadziej udaje się zobaczyć spadające meteoryty. A jak pogoda nie dopisuje, to jest jeszcze ognisko. Tyle atrakcji bez abonamentu ;)

5 komentarzy:

  1. Świetna sprawa, gdzieś czytałam, że Wikingowie budowali podobne schronienia przed zimnem i wiatrem, a ciepło z ogniska nie uciekało daleko, tak jak u Ciebie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze profesjonalnie i rzeczowo opisane, kawał solidnej wiedzy, muszę takie łóżko z zadaszeniem sobie zbudować. Dziękuję i pozdrawiam Tomek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję i również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie Jorzin z bagien, lecz Wilson!
      Łoże bynajmniej madejowym jest. Podziwiam spryt. Można przespać się na bagnach i nie wrócić spuchnięty od komarów? Można!

      Usuń
  4. Zawartość kociołka wygląda na "grochówkę na bogato". Też lubię tą potrawę, inni nie lubią jej skutków ubocznych.
    Azaliż to "banicja" na bagna, aby móc delektować się rzeczoną potrawą?
    Dobrze zagospodarowana miejscówka, jak na Wilsona przystało. Opału jak na fotkach widać, dostatek. Można więc po degustacji "odtrąbić" ... sjestę! Pies

    OdpowiedzUsuń