środa, 12 października 2016

Szczury - ekstremalna kuchnia


Gdyby szczur miał o 20 kg więcej...człowiek nie mógłby być panem Świata.
Albert Einstein

Szczury w większości nas budzą strach i odrazę. Populacja ich jest większa niż ludzi, w niektórych miastach kilkukrotnie. Gryzonie te żyją w stadach, szybko się namnażają, opanowały poza terenami podbiegunowymi i wysokimi górami niemal wszystkie regiony. Niezwykle inteligentne, potrafią jak ludzie uczyć się na błędach. Szczury są jednymi z najniebezpieczniejszych zwierząt z uwagi na przenoszone choroby, zjadają naszą żywność, niszczą przewody, bywają też pożyteczne (badania laboratoryjne). Od wieków człowiek toczy z nimi wojnę i wciąż nie może zwyciężyć. Mówi się, że będą jedynymi stworzeniami, które przetrwają na Ziemi.

Przeciętnie szczur ma ok. 30 cm długości bez ogona, rzadko zdążają się okazy o wadze do kilku kilogramów. Szczury są jadalne (poza ogonem), mają całkiem smaczne mięso i w przeszłości człowiek nie raz był zmuszony do jedzenia szczurów. Obecnie w Australii, Azji, Afryce, Ameryce Środkowej i Południowej mięso szczura stanowi cześć diety tamtejszej ludności, można kupić gotowe dania w ulicznych barach czy restauracjach. Szczurze mięso jest tanie i łatwe do zdobycia, niekiedy władze zachęcają do jedzenia takiego mięsa. Nikogo nie dziwi jedzenie czegoś takiego, jest to zwykły element życia najbiedniejszych warstw społeczeństwa w Tajlandii, Wietnamie, Indii. W naszym społeczeństwie jedzenie szczurów to już kuchnia ekstremalna. Gdyby ktoś u nas chciał spróbować jak smakuje szczur, to wcale nie musi daleko jechać. Szczurów ci u nas dostatek.

Pod pojęciem “azjatycki fast food” może kryć się danie przygotowane z mięsa szczura. W Kambodży jest to najtańsze mięso, dlatego cieszy się tam największą popularnością, ale wykorzystuje się go również do sporządzania potraw w Tajlandii, Wietnamie i Indiach. Szczury łapane są w specjalne pułapki, zabijane, obdzierane ze skóry i suszone na słońcu. Tak przygotowane mięso z zachowaniem szczurzego łba sprzedawane jest na lokalnych targowiskach. Posiekane cienkie plasterki produktu smaży się na głębokim tłuszczu i podaje z ulubionymi dodatkami.

http://bonavita.pl/10-najbardziej-zaskakujacych-i-ekstremalnych-potraw
Pod pojęciem “azjatycki fast food” może kryć się danie przygotowane z mięsa szczura. W Kambodży jest to najtańsze mięso, dlatego cieszy się tam największą popularnością, ale wykorzystuje się go również do sporządzania potraw w Tajlandii, Wietnamie i Indiach. Szczury łapane są w specjalne pułapki, zabijane, obdzierane ze skóry i suszone na słońcu. Tak przygotowane mięso z zachowaniem szczurzego łba sprzedawane jest na lokalnych targowiskach. Posiekane cienkie plasterki produktu smaży się na głębokim tłuszczu i podaje z ulubionymi dodatkami.

http://bonavita.pl/10-najbardziej-zaskakujacych-i-ekstremalnych-potraw

środa, 5 października 2016

Mąka z kłączy łączenia baldaszkowego


Kłącza łączenia baldaszkowego zbiera się późną jesienią, zanim odumrą łodygi i podniesie się poziom wody w rzece. Czasem jeśli warunki na to pozwalają i znamy miejsce jego występowania możemy wykopywać kłącza w zimie, aż do wczesnej wiosny. Kłącza są wartościowym pożywieniem, zawierają 5-10% białek i ok. 33% węglowodanów (głównie skrobia).

Z kłączy w łatwy sposób przygotowuje się dobrej jakości mąkę. Kłącza po wyciągnięciu z mulistego podłoża trzeba opłukać w czystej wodzie, oczyścić nożem z łodyg, odrostów i oskrobać z wierzchniej warstwy tak, by pozostał tylko biały rdzeń. Kroimy na małe kawałki i suszymy. Dobrze wysuszone kłącza powinny nie stracić barwy i przełamywać się z suchym trzaskiem. Mielimy na kamieniach, w warunkach domowych np. w młynku do kawy.
Z 5 kilogramów świeżych kłączy otrzymujemy ok. 1 kg mąki. W smaku podobna do razowej mąki pszennej, jest kleista. Używa się jej z dodatkiem 20-30% innych mąk do pieczenia chleba, podpłomyków, ciasteczek. Większe ilości mają właściwości przeczyszczające.
Według moich doświadczeń jest to najlepsza mąka z dzikich roślin jaką w naszych warunkach można zrobić. Nie trzeba ługować tak jak żołędzie i nie ma tyle włókien co kłącza pałki wodnej. Minusem jest rzadsze wstępowanie łączenia niż pałki czy dębu.

Więcej o tej ciekawej roślince w kolejnym wpisie.



poniedziałek, 3 października 2016

Linka do łuku ogniowego z wiązowego łyka


Idzie jesień, przyroda powoli przechodzi w stan odpoczynku, ale nie ja :)

Kilka ostatnich dni, ze względu na suchą i słoneczną pogodę, przeznaczyłem na zbór owoców i ich suszenie, nie tylko. Szwendałem się po lesie, zajrzałem na stary, opuszczony sad z rozpadającym się domem. Skosztowałem kilka pysznych jabłek starych odmian, wyjątkowo słodkie w tym roku są dzikie winogrona. Pomimo suszy znalazłem kilka grzybów, ukopałem korzonków, było też ognisko nad rzeką. W pobliżu rośnie dużo wiązów, to nasunęło mi myśl, by zrobić linkę z łyka wiązu i wykorzystać w łuku ogniowym.

Ze ściętego przez bobry niewielkiego wiązu (robią zapasy na zimę, a może to była kolacja? :)  ), który był jeszcze świeży i kora elastyczna, odciąłem nożem pas szerokości 2-3 cm i długości 1,5 m. Dalej rozciąłem pas kory na pół, wyrównałem szerokość obu pasków, finalnie miały niecały centymetr szerokości. Z powodu mojego lenistwa nie usunąłem kory (błąd), sadziłem że jej cienka warstwa w niczym mi nie przeszkodzi. Związałem oba końce i skręciłem linkę o długości około 1 metra, dość grubą i sztywną. Zrobienie linki zajęło mi jakieś 15 minut, to długo. Powodem była duża sztywność pasków kory, nie mogłem rolować na udzie tylko musiałem je skręcać w dłoniach.

Z uschniętej sosny wyciąłem świder i podstawkę, docisk zrobiłem ze świeżej dębowej gałązki. Wszystkie materiały do zestawu znalazłem w promieniu ok. 30 m. Szybko uzyskałem żar za pierwszym podejściem, ale nie bez problemów. Miałem jeszcze kilka razy pociągnąć łukiem, ale wcześniej pękł świder.  Niedużo wytworzyło się gorącego pyłu z tarcia jednak żar otrzymałem. To najważniejsze.

Wiązowa linka okazał się dosyć sztywna i stawiała duży opór podczas świdrowania, miałem problem z utrzymaniem świdra w gnieździe i docisku. Przy takiej lince świder powinien być grubszy, ewentualnie można skrócić świder by w ten sposób zmniejszyć rozpiętość pomiędzy punktami podparcia (siła nie zmienia się). Linka wbrew moim obawom bardzo dobrze zniosła obciążenia, w zasadzie nie widać było śladów zużycia. Myślę, że wytrzymała by jeszcze klika prób. Warto spróbować z łykiem innych gatunków drzew. Następnym razem bardziej się postaram i zrobię lepszą linkę.