środa, 22 stycznia 2025
Rogowe i kościane harpuny/ostrza
wtorek, 14 stycznia 2025
Rekonstrukcja harpuna z poroża sarny z Polic
Harpun ten wzbudził moją ciekawość z uwag na materiał z jakiego jest wykonany- poroże sarny oraz nieprostolinijny kształt :) Harpun ostry, długi, zdobiony, o niebanalnym pokroju, zadziorny :)
Złożyło się też tak, że miałem materiał idealnie pasujący do wykonania rekonstrukcji. Nie mogłem wiec się oprzeć by go nie wykonać :)
Nie tylko profil boczny prezentuje się pięknie, na tyle też można zawiesić oko :)
czwartek, 26 września 2024
Rekonstrukcje rombów
1. Na podstawie znaleziska z jaskini La Roche we Francji. Późny paleolit, kultura magdaleńska około 14 000 - 12 000 pne. Wymiary 155x35 mm. Materiał - kość i ochra. Nacięcia.
3. Ostatni romb to nawiązanie do kultury materialnej australijskich aborygenów. Wymiary 285x52 mm. Materiał - drewno. Ryty uzyskane za pomocą krzemienia.
środa, 5 lipca 2023
Pojemniki z kości
piątek, 29 stycznia 2021
Kościany nóż
Sceneria zimowego obozowiska myśliwych, prawdopodobnie mezolitycznych. Na podkładce z brzozowej kory leży kościany nóż i kawałki mięsa renifera. Zdjęcie sugeruje, że mięso zostało pokrojone tym właśnie nożem. Rekonstrukcja oparta zapewne na przesłankach historycznych. Nie wiem gdzie i kto używał kościanych noży? Chciałem się przekonać jaką faktycznie wartość użytkową przedstawia kościany nóż.
Materiałem na nóż była dorodna kość łosia, którego szczątki znalazłem na bagnach. Wyciąłem z niej płaski fragment, a następnie szlifowałem do osiągnięcia kształtu noża. Później żmudne nadawanie krawędzi tnącej. Na koniec wykonanie na rękojeści oplotu ze skóry dla pewniejszego chwytu.
Wygląd niczego sobie. A jak sobie poradzi z krojeniem produktów spożywczych? Zrobiłem kilka testów. Wyniki nie są wcale zaskoczeniem. Kościane ostrze tnie, ale słabiutko. Damy radę pokroić tym mięso, ale to w zasadzie wszytko.
Kość jest stosunkowo miękka w porównaniu do tradycyjnych materiałów na nóż. Nie da się otrzymać tak cienkiej i zarazem ostrej krawędzi jak w przypadku stali, krzemienia czy chociażby ceramiki. Wydaje mi się, że jedynym powodem usprawiedliwiającym funkcjonowanie kościanych noży był lokalny brak atrakcyjniejszych surowców.
sobota, 23 stycznia 2021
Bedroll, syberyjskie ognisko całonocne i malinowa herbatka grubo ciachana.
Ta odrobina śniegu i mrozu sprzed tygodnia bardzo mnie uszczęśliwiła. Świeżo spadły śnieg wybielił szarą codzienność, a cichy zimowy las ukoił zmęczone serce. Tego mi było potrzeba. Jestem zdania, że zimą człowiek powinien więcej odpoczywać, aby nabrać sił na wiosnę. Przydało by się kilka dni dodatkowego wolnego, tylko jak tu szefowi w pracy o tym powiedzieć? ;)
Na jednodniowym wyjeździe przetestowałem syberyjskie ognisko całonocne. Okryty wełnianym kocem, przy cieple ogniska spędziłem zimową noc. Jedni uprawiają w zimie morsowanie, a inni kocowanie ;) Prócz skromnych zimowych warunków potrzebowałem jeszcze minimum sprzętu. Podstawa to solidna siekiera umożliwiająca przygotowanie ogniska. Przytroczyłem ją na zewnątrz do pakunku zrobionego ze zrolowanego koca, w którym zwinąłem pozostałe rzeczy: kubek, krzesiwo i prowiant na cały dzień.
Sznurem związałem końce i zrobiłem szelki umożliwiające wygodne przenoszenie. Nóż zawiesiłem na szyi. Założyłem podwójne wełniane skarpety, śniegowce, koszulkę termo, dwa wełniane swetry, anorak, czapkę, szalik i rękawice. Niech to będzie swagman i jego bedroll w zimowym wydaniu ;)
Po kilku godzinach chodzenia po lesie upatrzyłem dobre miejsce na nocleg. Przytulny zagajnik sosnowo-modrzewiowy. Robiło się już późno i szybko przygotowałem posłanie z suchych modrzewiowych gałązek. Grube, dobrze ubite butami z podniesionym odrobinę tyłem aby chronił mnie przed wiatrem. Skrzesałem ogień krzesiwem tradycyjnym, dołożyłem modrzewiowego chrustu i wziąłem się za znoszenie czegoś konkretnego.
To na syberyjskie ognisko całonocne. Pnie uschniętych modrzewi i sosen będą odpowiednie. Pociąłem na kawałki i zaniosłem do obozu.
Już przy blasku ogniska nazbierałem śniegu, zagotowałem herbatę z malinowych pędów i przygotowałem szaszłyki na obiadokolację. Wysuszyłem rękawice, skarpety, ''pościeliłem łóżko''.Gdy zaległem na posłaniu zadzwonił telefon. To kobieta pytała czy wracam do domu i czy już skruszałem? Odrzekłem, że nie i będę marznął dalej;)
Na szczęście nie było tak źle. Grube kłody otoczyły mnie przyjemnym ciepłem. Modrzew sypał iskrami i ''trzeszczał'' jak kobieta, niby sam w lesie, a poczułem się jak w domu ;) Nie chciało mi się jeszcze spać, długo oglądałem wieczorne seriale: "M jak modrzew, Spalające się kłody 5, Przeminęło ze śniegiem, Dawno temu zimą, Zostanie po nas tylko popiół". Położyłem się blisko ogniska, narzuciłem na siebie koc i wygrzewałem stare kości. Przekręcałem się co jakiś czas szukając najlepszej pozycji do zaśnięcia. Wiatr nie ustawał, padał drobny śnieg, który topił się na moim kocu. Powierzchnia śniegu rozświetlała blask wokół ogniska jakbym miał zapaloną lampkę przy łóżku. Powieki stawały się coraz cięższe. Naciągnąłem mocniej czapkę, zasłoniłem kapturem twarz. Miękko, ciepło, błogo. W końcu przyszła Pani sen i mnie zabrała na spacer.
Zimno nie pozwalało mi na nieprzerwany sen do rana. Co jakiś czas wstawałem i podsuwałem kłody do przygasającego ogniska. Nie jest to specjalnie uciążliwe, idzie przywyknąć. Zimowa noc i tak jest dłuższa niż moje potrzeby snu.
Nie wiem jak była temperatura, nie noszę ze sobą termometru. Podobno rano było jakieś -12°C, ale kto by to zliczył. Zresztą, czy informacja o temperaturze spowoduje, że zrobi mi się cieplej?Rano na śniadanie, prosto z zimowego lasu, rozgrzewająca malinowa herbata grubo ciachana. Sporządzona na świeżych płatkach śniegu, zbieranych za łóżkiem, a pochodzących z wieczornych opadów, czyste ekologicznie przefiltrowan przez grube pokłady chmur nimbostratus ;)
Do tego tosty i pyszny, energetyczny szaszłyk przyprawiony dymem ogniska.
Porobiłem trochę zdjęć na pamiątkę, bo nie wiadomo kiedy znowu spadnie śnieg. Człowiek siekiera, Człowiek zima i Człowiek koc.
O spaniu przy ognisku pod wełnianym kocem nie będę wam przynudzał. Sprawa przyzwyczajeń i tego, co kto lubi. Jak wcześniej wspomniałem, koc i siekiera były wynikiem chęci sprawdzenia możliwości syberyjskiego ogniska całonocnego przy temperaturach powietrza poniżej zera. Wełniany koc i siekiera sporo ważą, ale klimat jest niezwykły.
Wynik eksperymentu jest taki, że na dobrą sprawę aby przespać noc w tych warunkach mógłbym zrezygnować z siekiery i koca. Żadne odkrycie, większe ognisko i częstsze dokładanie załatwiły by sprawę. Po prostu zabrałem ze sobą to, na co miałem ochotę. Sugeruję jednak na takie noclegi zabranie co najmniej jednego wełnianego koca. Gdy nam będzie za gorąco, to zawsze możemy się odkryć ;)
Syberyjskie ognisko całonocne to w zasadzie wycinek ogniska typu gwiazda z dodatkowym poprzecznie umieszczonym pniem.
Pełni on rolę ekranu odbijającego ciepło w kierunku posłania oraz zapewnia większy dopływ tlenu do spalających się kłód. Dobór rodzaju drewna (gatunku, wilgotności, grubości, długości) i ich rozmieszczenie wpływa zasadniczo na szybkość spalania, a zarazem na efektywność cieplną. Przy tego typu ognisku spałem kilkukrotnie. Zwykle w takich sytuacjach nie posiadałem przy siekiery ani piły. Uważam, że nie są one do tego konieczne. Jeśli sytuacja wymaga od nas oszczędzania energii, to nie traćmy jej na wywijanie siekierką. Ognisko rozpalam po dokładnym rozpoznaniu terenu. Wyszukuje miejsce, gdzie opału jest pod dostatkiem i jego pozyskanie nie stwarza problemów. W zagajniku gdzie obozowałem pełno było uschniętych drzewek, o które wystarczyło się oprzeć aby się przewróciły. Na nasze warunki, do zabawy w zupełności wystarczą. Mając siekierę lub piłę, można by się pokusić o większe rozmiary, tylko po co? Zapamiętajcie te słowa - "Las słyszy, pole widzi...'' a "Bez potrzeby drzewo ściąć - grzech straszny''.
wtorek, 4 lutego 2020
Młotek i pośredniki z poroża
wtorek, 12 listopada 2019
Groty strzał z muszli
Obróbka muszli, kości czy poroża nie daje tyle satysfakcji, co obróbka krzemienia. Szlifowanie jest jedną z najprostszych technik, ale nie szczególnie pasjonujące. Zwłaszcza jeśli robimy to ręcznie na kamieniu, nie wspomagając się nowoczesnymi narzędziami. Dobór techniki uwarunkowany jest rodzajem materiału. Technika naciskowa i uderzania są mniej przewidywalne, wymagają większych umiejętności. Gotowy wytwór nie wymaga tyle nakładu sił i czasu co produkty wykonane techniką szlifowania. Szlifowanie stosuje się przy materiałach które nie dają się inaczej obrabiać.
Materiał na groty znalazłem podczas niedawnego spływu Wisłą. Było to kilka muszli małży z rodziny skójkowatych.
Nie potrafię dokładnie określić gatunku, ale cechą charakterystyczną tych muszli jest grubość ścianek. Zdecydowana większość muszli słodkowodnych małży ma bardzo cienkie i kruche ścianki. Bez problemu można je połamać w palcach. Te, które wybrałem miały grubość 3-5 mm i nie byłem wstanie złamać w rękach.
Prócz grubości ważne jest, aby nie zbierać muszli starych, które są zwietrzałe i przy obróbce rozpadną się.
Muszle we wstępnej fazie obrabiałem korzystając z kamiennego tłuczka i kowadła. Takie przygotowanie półsurowca poprzez obkruszanie ułatwia dalszą pracę. Pozostawiamy część muszli najbardziej wartościową i wstępnie nadajemy kształt wyrobom.
Poniżej na zdjęciu półsurowiec.
Obrabiając kawałki muszli starałem się umiejętnie wykorzystać ich naturalny kształt. Celowo nie szlifowałem zupełnie na płasko powierzchni grotów. Pozostawienie muszlowatego kształtu grotów zwiększa ich wytrzymałość.
Szlifowałem na płaskim polnym kamieniu dodając piasek. Poniżej na zdjęciach widoczne są etapy produkcji.
Gdy dwa groty położyłem obok siebie skojarzyły mi się z motylem, który na chwilę usiadł na piasku. Połyskująca masa perłowa ukazuje piękno wyrobów. Groty z muszli przypominają bardziej biżuterię niż element broni, z której można zabijać. Cechy użytkowe jednak posiadają. Znaleziska grotów strzał wykonanych z muszli są rzadkie. Kilka razy widziałem zdjęcia takich grotów, ale nie pamiętam skąd pochodziły. Nie znam z naszych terenów tego typu zabytków. Muszle były użytkowane przez kultury zamieszkujące wybrzeża oceanów, gównie tam gdzie brakowało lepszego surowca np. łatwo łupliwych skał.