niedziela, 29 lipca 2012

Warsztaty archeologii doświadczanej Żmijowiska 2012

W dniach 16-29 lipca 2012 na Grodzisku Żmijowiska po raz kolejny odbyły się warsztaty archeologii doświadczanej, problematyka to kultura materialna wczesnośredniowiecznych Słowian. Grodzisko funkcjonowało w IX-X wieku, obecnie częściowo zrekonstruowane, jest bardzo uroczo położone na piaszczystej wyspie wśród łąk, niegdyś mokradeł, nad brzegiem małej rzeczki Chodelki, dopływem Wisły.

Warsztaty odbywały się na terenie grodziska, jest to niewątpliwie ogromną zaletą, wyczuwa się historię tego miejsca, zrekonstruowane obiekty obiekty były naszą bazą, okoliczne łąki i lasy dostarczały nam surowców, w pobliżu przepływa rzeczka w której braliśmy orzeźwiającą kąpiel, okolica bardzo spokojna, cicho, wręcz sielska atmosfera. Pogoda dopisała, ilość uczestników większa niż przed rokiem, spotkałem ludzi których poznałem w ubiegłym roku jak i nowe osoby, w tym dużo zajmujących się odtwarzaniem życia dawnych mieszkańców Polski, to dodaje dodatkowego uroku temu miejscu.














Największym zaintersowaniem cieszą się warsztaty, w tym roku było:
- wczesnośredniowieczne garncarstwo,
- słowiańskie pożywienie,
- produkcja smoły i dziegciu,
- starożytne hutnictwo,
- farbowanie tkanin barwnikami pochodzenia roślinnego.

To tylko główne tematy, były też inne ale trudno wszystkie opisać, co rok inne, ale są też takie, jak pożywienie Słowian, które wpisały się na stałe w te warsztaty.














Na kilka dni można przenieść się w czasie, żyć tak jak nasi przodkowie kilka stuleci temu, ogólnie pożytecznie i przyjemnie spędzony czas, dużo można się nauczyć.
W zeszłym roku lepiłem naczynia, łupałem krzemień, pomagałem w robieniu szklanych koralików, piekłem podpłomyki, w tym byłem tylko jeden dzień, też było ciekawie, nie udało mi się ulepić żadnego naczynka ale robiłem cegły do dymarki, spróbowałem chleba wypieczonego w ognisku pod glinianym kloszem i doskonałej w smaku polewki z soczewicy, na koniec zrobiłem małe pokazy ręcznego świdra ogniowego i krzesiwa tradycyjnego.




Jedzenie przygotowywane na ognisku, gotowanie w glinianych naczyniach, wspólne biesiadowanie i długie nocne rozmowy, noc przespana pod baranicą, piękny słoneczny poranek, zbieranie roślin na polewkę, kąpiel w Chodelce, możliwość chodzenia boso po trawie..., ech będzie mi tego brakować, może za rok znów pojadę, na dłużej.

Więcej zdjęć w galerii, również te z ubiegłego roku.


piątek, 6 lipca 2012

Aluminiowa puszka jako zwierciadło

Metoda wykorzystująca działanie zwierciadła wklęsłego, promienie świetlne po odbiciu od gładkiej powierzchni przechodzą przez ognisko optyczne, dzięki zdolności do skupiania może byś zastosowane w podobny sposób jak soczewka.

Najpopularniejszym zwierciadłem, którego możemy użyć, jest denko aluminiowej puszki po napoju, ma odpowiedni kształt, materiał jest dość miękki i powierzchnię łatwo wypolerować.

Najlepiej by na powierzchni denka nie było żadnych wytłoczeń, zarysowań, będą rozpraszać światło co zmniejszy skuteczność działania takiego zwierciadła. Nie ma to aż tak dużego znaczenia, uzyskałem żar puszką na denku którego były wytłoczenia, innej nie znalazłem, teraz prawie wszystkie puszki je mają.
Na zdjęciu obok widać powierzchnię dna puszki, ma niewielkie, podłużne nierówności, jest matowe, odbija promienie świetlne w zbyt małym stopniu by możliwe było odpalenie hubki, musimy je wypolerować.


Aluminium z którego wykonana jest puszka jest materiałem, który dość łatwo wypolerować, świetnie do tego celu nadaje się pasta do zębów i kawałek bawełnianej szmatki, papierowy ręcznik lub chusteczki higieniczne.




















Polerujemy do uzyskania wyglądu lustra, powinniśmy mieć wyraźny ale zniekształcony obraz.
Pastą do zębów zajęło mi to 15-30 minut, w zależności od rodzaju pasty i materiału puszki.









Próby z błyskoporkiem. Oczywiście podstawą sukcesu jest słoneczna pogoda.












Sukces.



























Tutaj widać efekty polerowania, szare zabarwienie chusteczki świadczy o ścieraniu się aluminium.












Czekolada też ma właściwości ścierne, niestety gorsze niż pasta do zębów, doprowadzenie denka puszki do stanu lustra zajmuje więcej czasu.















Szukanie punktu (ogniska) w którym promienie słoneczne dają najwyższa temperaturę, jak ''parzy'' w palec to jest dobrze.















Jako hubki można użyć wiele materiałów, ogólnie hubki powinny być bardziej ''czułe'' niż te stosowane w metodzie z butelką PET











Jeszcze powinienem wspomnieć, że jest to metoda raczej dla cierpliwych ;)

Soczewka ze stretch folii

Miałem napisać o czymś innym, a wyszło jak zwykle, człowiekowi różne dziwne pomysły przychodzą do głowy, to pewnie przez te upały.


Sucho, słonecznie, a więc ciąg dalszy metod uzyskiwania ognia za pomocą soczewek, może odrobinę mniej znanych. Tym razem nie znalazłem w domu już nic co nadawało by się na soczewkę, więc ją sobie sam zrobiłem. Pomysł na nową zabawkę miałem już od jakiegoś czasu, wypróbowałem kilka rodzajów foli o różnej grubości, najlepsza okazała się podwójnie złożona stretch folia, jest na tyle cienka i jednocześnie wytrzymała by można było po wypełnieniu woda uformować coś co wyglądem przypomina soczewkę. Kawałek foli rozwinąłem na płytkim garnku, zrobiłem ręką zagłębienie, nalałem wody po czy zawiniłem brzeg i zacząłem skręcać i ściskać tak by woda w środku pozostała a jednocześnie pod jej ciśnieniem folia nabrała kształt kuli.
Skuteczność działania takiej soczewki zależy od tego jak bardzo będzie przypominać kulę, folię trzeba mocno skręcić. Jeżeli zrobimy to dokładnie skupione promienie słoneczne utworzą jeden jasny punkt, którego temperatura będzie na tyle wysoka, że spowoduje zapłon hubki. Tak jak w innych podobnych metodach sprawdzamy temperaturę podkładając pod soczewkę dłoń, jeśli skupione promienie słoneczne nas parzą to wszystko w porządku, dalej postępujemy analogicznie jak z innymi soczewkami.

Technikę tą, porównując czas potrzebny do opanowania np. ręcznego świdra ogniowego, nauki rozpoznawania roślin, czy w końcu niektórych technik obróbki krzemienia, których nauka zająć może nawet kilka lat, oceniam na bardzo łatwą. Pierwszym razem uzyskanie żaru soczewką ze stretch folii zajęło mi niecałe 30 minut, oczywiście w przyswajaniu nowych technik znacznie pomaga wiedza i umiejętności wyniesione wcześniej przy zdobywaniu podobnych metod .

Na zdjęciach może i nie wygląda to zbyt przekonująco, nie mniej jednak to działa, sprawdźcie sami.

czwartek, 5 lipca 2012

Żarówka, czyli jak w słoneczny dzień uzyskać ogień za pomocą uszkodzonej żarówki.

Jeszcze jedna metoda na uzyskanie żaru oparta o działanie soczewki.

Miałem uszkodzoną tradycyjną żarówkę 60 W, krzemiennym wiórem zrobiłem rysę na szkle po obwodzie gwintu, stuknąłem nożem i niepotrzebna część odpadła. Nalałem wody, manewrowanie by uzyskać najlepsze skupienie promieni i hubka, kilka sekund trzymania nieruchomo, efekt to dym i żar, nic trudnego.



wtorek, 3 lipca 2012

Kieliszek na wino i flakon na kwiaty - z tego też będzie ogień :)

Trochę dziwne i mało znane sposoby na uzyskanie żaru, i kolejne przedmioty z domowego wyposażenia które mogą nam posłużyć do uzyskania ognia w razie potrzeby.

Zasada taka sama jak w innych metodach wykorzystujących soczewkę, kieliszek z wodą i flakon na kwiaty, przy odpowiednim ustawieniu skupia promienie słoneczne, podobnie jak butelka PET.
Ostatnią próbę z kieliszkiem zrobiłem ''na leniucha'', postawiłem kieliszek na brzegu kamienia, w miejscu gdzie skupione promienie słoneczne parzyły mnie w palec podłożyłem kawałek błyskoporka, żar w zasadzie zrobił się sam.

Więcej nie ma co opisywać, uzyskanie żaru tą metodą jest zbyt proste ja dla mnie, żadnej satysfakcji, dlatego więcej do tego nie wrócę.

Myślę, że wiele osób będzie chciało wypróbować te niekonwencjonalne sposoby uzyskania żaru jako coś nowego, życzę miłej zabawy.




poniedziałek, 2 lipca 2012

Szklana butelka sposobem na żar

Wybrałem się pewnego słonecznego poranka do lasu, chciałem odwiedzić stare miejsca, nazbierać jagód, a może jakiś grzybek się trafi ?
Wędrowałem wzdłuż strumienia przez las, ponieważ śmieci to niestety coraz częstszy widok w naszych lasach, wcale się nie zdziwiłem gdy zamiast grzybów znalazłem kilka szklanych butelek. Dwie mi się bardzo spodobały, miały taki kształt jaki chciałem, zabrałem je ze sobą, chciałem sprawdzić czy uda mi się nimi rozniecić hubkę.


Gdy dotarłem na polankę rozłożyłem się na trawie i przystąpiłem do prób, butelki 0,75l i 0,9l po napojach (jakich to widać na zdjęciach), napełniłem czystą wodą, nakrętka oparta o piasek, szukanie najlepszego ustawienia i hubka, podobnie jak w metodzie z butelką PET. Bardzo szybko udało mi się uzyskać żar, sprawdziłem błyskoporka i kawałek próchna, taki ciemno zabarwiony, łatwo go rozdrobnić na pył. Błyskoporek bez większego problemu zaczął się żarzyć, próchno musiałem nieco dłużej trzymać pod ''soczewką'' i rozdmuchiwałem je by nie zgasło, mogło być trochę wilgotne


.











Najważniejszy wniosek, szklaną butelką, podobnie jak butelką PET, na tej samej zasadzie, też można uzyskać żar.







Butelki zabrałem do domu, jedna powędrowała do pojemnika na stłuczkę a drugą wykorzystałem jako prowizoryczny pojemnik na jagody, ładnie obrodziły tego roku.