piątek, 29 lipca 2022

Lampka tłuszczowa z wapienia

Poszukując konkrecji krzemiennych znacznie częściej natkniemy się na skały wapienne. Cechuje je niższa twardość niż skały krzemionkowe, a co zatem idzie łatwiej je obrabiać różnymi technikami. Z okruchów wapiennych zdarzało mi się robić dociski do łuku ogniowego. Wystarczyło znaleźć odpowiedniej wielkości fragment i wywiercić pośrodku niego płytkie zagłębienie. W podobny sposób robiąc jeszcze większe zagłębienie możemy wykonać prymitywną lampkę tłuszczową rodem z epoki kamienia ;) 

Wyróżniamy różne rodzaje wapienia, odmienna może być jego barwa oraz twardość. Do zrobienia lamki wybrałem białej barwy fragment miękkiego wapienia. Obrobiłem go trzema krzemiennymi narzędziami widocznymi na zdjęciu. Najbardziej masywny posłużył mi za ciosak, drugi za skrobak, a trzeci za wiertnik. To półprodukty, które jak się okazało znalazły nowe zastosowanie. Na dobrą sprawę do zrobienia takiej lampki wystarczy jeden odpowiednio uformowany fragment krzemienia. 

Wstępnie ściosałem wapień i nadałem zewnętrzny kształt lampce. Wyrównałem brzegi krzemiennym skrobakiem, a na końcu wywierciłem zagłębienie. 

Knot zrobiłem z włókien pokrzywy. Nasączyłem tłuszczem i unieruchomiłem wtykając pomiędzy dwa małe kamykami. Podpalamy knot. Lampka tłuszczowa emituje przyjemne, ciepłe światło. Rozproszy każdy mrok ;)


środa, 20 lipca 2022

Moja przygoda z krzemieniarstwem - cz. 5



Kilka kolejnych grocików przybyło. Ten z serii latających ;)
Na zdjęciu poniżej większe ostrze z jasnego krzemienia ze staranniejszym retuszem. Kolejne dwa stylizowane na okres starszy. 




Wióry uzyskane prostą techniką bezpośredniego uderzenia tłukiem z poroża. Jednym sprawnym uderzeniem możemy otrzymać bardzo funkcjonalne półsurowiec/narzędzie. Najbardziej efektywne wykorzystanie materiału, ilość odpadu jest mała.




Średniej wielkości ostrza krzemiennych siekier, częściowo szlifowane. Stosunkowo dużo odpadu powstaje przy produkcji zaawansowanych narzędzi jakim są ostrza siekier. Pracując małym wiórem nie zrobimy tyle, co dużą siekierą. Wszystko w zależności od potrzeb. 



Ostrze z czerwonego jaspisu. Jedyna jak do tej pory moja próba zapoznania się z tym materiałem na polu krzemieniarstwa. 



Ostrze wykonane z denka szklanej butelki. Poza wcięciami retusz wykonałem retuszerem z miedzianym sztyftem. Ze względu na to, że miedz jest dosyć miękka i szybko się ściera przy pracy z twardymi materiałami, do wykonania wcięć używam czasem retuszera ze stalowym zakończeniem. Prowizorycznie można użyć też płaskiego wkrętaka. 



Jednozadziorowce, taką miałem wizję ;) 



Ostrza ze szkła o różnej barwie. 



Ostrza z krzemienia przywiezionego z wakacyjnego wyjazdu nad morze w okolice Wolina. Patrząc na zdjęcie wydawać by się mogło, że kolorystycznie materiał nudny. W rzeczywistości tak nie jest, monochromatyczność też potrafi być atrakcyjna. 



Jasnoszary krzemień z okolic Wolina.



Grot ryba ;) Ciemne szkło z maski przyłbicy spawalniczej.



Widoczna wyraźnie gorsza łupliwość krzemienia z okolic Przysuchy. 



Czekolada, ale jak widać problemy z obróbką.



Ostrze z krzemienia czekoladowego pozyskanego ''lata temu'' z wyrobiska kopalni cementowni Wierzbica. Atrakcyjny pod wieloma względami kamieniołom, skąd pochodzi bardzo dobry surowiec. Szkoda, że obecnie zalany. Miłe wspomnienia mam z tym miejscem ;)



Ostrza z zadziorami wykonane z krzemienia czekoladowego jasnej barwy.  



Ostrze z biało-szarego krzemienia pozyskanego z kamieniołomu  ''Warszawskiego '' koło Siedlec. 



Ostrze wykonane z denka starej butelki. Widoczne narzędzia jakimi się posługiwałem- młotek z miedzianą końcówką oraz retuszer z aluminiowego pręta. 



Konkrecja krzemienna znaleziona w trakcie spaceru na polu w moich okolicach. Podczas obróbki starałem się jak najwięcej pozostawić pierwotnej powierzchni pokrytej ciekawym wzorem. 

poniedziałek, 11 lipca 2022

Jak rozpalić ogień za pomocą torebki śniadaniowej?


Szereg prozaicznych przedmiotów w nadzwyczajnej sytuacji może uratować nam życie. Niejednokrotnie nie zdajemy sobie sprawy z możliwości ich innego niż standardowe zastosowania. Kawa w termosie oraz kanapki spakowane w foliową torebkę. Mamy coś więcej niż picie i jedzenie. Foliowa torebka, zwykła czy też strunowa, to rzecz cenna. W słoneczny dzień taka torebka umożliwi nam rozpalenie ognia. 


Krok 1

Usiądź, weź głęboki oddech i uspokój się. Zjedz kanapkę, wypij kawę i zaczekaj na pomoc. Rozpalenie ognia za pomocą torebki śniadaniowej nie jest skomplikowane, ale jest mało prawdopodobne abyś kiedykolwiek znalazł się w sytuacji wymagającej użycia tej techniki. Jeśli już, to ten wpis niewiele ci pomoże. Przeczytasz, jako ciekawostkę i szybko zapomnisz. Po co trenować nieprzydatne techniki? 


Krok 2

Ok, jesteś ambitny i chcesz to zrobić. Posłuchaj zatem rad starego podpalacza ;) Nazbieraj suchej trawy, patyków, poszukaj suchego próchna lub huby. Przygotuj odpowiednio rozpałkę. 

Krok 3 

Weź śniadaniową torebkę, opróżnij ją z zawartości. Sprawdź czy jest czysta. Najlepiej sprawdzają się torebki wykonane z bezbarwnej folii, nieporysowane, bez naklejek, nadruków czy napisów. Wszystko, co powoduje rozpraszanie promieni słonecznych i zmniejsza sprawność soczewki. Napełnij torebkę czystą wodą. Jeśli nie masz wody użyj innych bezbarwnych cieczy np. paliwo do kuchenki. Z braku wody można nasikać do torebki i użyć własnego moczu. Tak, to też działa, ale jest trudniej. Im ciemniejsza barwa cieczy, im ona jest bardziej mętna, tym trudniej będzie uzyskać ogień. Na początek sugeruję jednak użycie wody ;) 

Skręcaj powoli końce torebki. Uważaj, aby torebka nie pękła, a zawartość nie wyciekła. Skręcamy do momentu uzyskania kształtu kuli.  


Krok 4

Słońce!  Bez odpowiedniej pogody operacja nie ma szans na powodzenie. Jeśli trzęsą ci się ręce z podniecenia również. Promienie słoneczne muszą być skupione w jednym miejscu. Inaczej nie uda ci się podpalić hubki. Oprzyj ręce o podłoże, aby ustabilizować skupienie promieni. Wyznacz odpowiedni kąt oraz odległość soczewki od hubki. Skoncentruj promienie w jednym miejscu starając się uzyskać jak najjaśniejszą i najmniejszą plamkę. 


Krok 5

Umieść w tym miejscu kawałek próchna. Ono też musi być stabilne. Jeżeli wszystko zrobiłeś prawidłowo, to próchno będzie się zwęglać. Na jasnym próchnie pojawi się ciemniejsza plamka, która szybko zacznie się powiększać, widoczny będzie też dym. Podmuchaj, aby rozdmuchać żar. 

Krok 6

Masz żar! Tak, ale to jeszcze nie ogień. Bądź opanowany i działaj ostrożnie. Przenieś żarzący się kawałek próchna na rozpałkę. Podmuchaj aż uzyskasz ogień. Masz ogień. Gratuluję :)

 

A teraz historyjka z życia. Dzwoni do mnie znajomy reżyser z TV, pan X. Opowiada jak to kręcą interesujący program survivalowy w Bieszczadach. Grupa uczestników pod wodzą  byłego operatora GROMu. Jednym z zadań wyznaczonych uczestnikom miało być rozpalenie ognia za pomocą foliowej torebki. Jakoś im nie szło... Pan X dzwoni, więc do mnie i pyta, czy bym nie przyjechał i nie pomógł? Nie miałem ochoty. No i... zmienili scenariusz ;)