środa, 28 grudnia 2022

Warstwiak zwęglony jako hubka do krzesiwa


Warstwiak zwęglony (Daldinia concentrica), grzyb przypominający wyglądem i zastosowaniem węgiel drzewny. Owocniki nieregularnie, bulwiaste o wielkości 2-6 cm, czarnobrązowe do czarnych. Powierzchnia gładka, czasami pomarszczona. 


Wnętrze z charakterystycznym koncentrycznym srebrzystoszarym strefowaniem, młode jaśniejsze, stare czarne. 


Owocniki bardzo kruche, stare rozpadające się w pył. Występuje od maja do października na martwych pniach i gałęziach drzew liściastych. Najczęściej warstwiaka znajdowałem na brzozach, bukach i jesionach. W Polsce częsty, regionalnie. Podczas moich wędrówek tyko kilka razy udało mi się go odszukać w Bieszczadach, w wilgotnych, zacienionych miejscach nad potokami. Wg mnie nie jest wcale łatwo znaleźć okazy o wielkości nadającej się do krzesania iskier. Z takich małych, poniżej 1 cm, trudno coś zdziałać. 

Warstwiak zwęglony nazywany bywa „żywym węglem drzewnym". Nadaje się na hubkę do krzesiwa tradycyjnego bez preparowania. Używany do tego celu głównie w krajach, gdzie klimat jest korzystny dla rozwoju tego grzyba, np. w Wielkiej Brytanii. O jego zastosowaniu możemy się dowiedzieć między innymi z książek i filmów Rea Mearsa. W polskich realiach bardzo rzadko stosowany jako hubka, gdyż jak wcześniej wspominałem, nie tak łatwo go znaleźć.

Warstwiaka jako hubkę używamy tak samo, jak podobne mu materiały. Wysuszony owocnik rozcinamy lub przełamujemy na pół, umieszczamy na krzesaku i delikatnie przytrzymujemy palcem. Iskry z krzesiwa kierujemy na przełamaną powierzchnię w górną cześć owocnika. Kiedy warstwiak zajmie się od iskry dmuchamy aż do momentu, kiedy będzie się mocno żarzył. Daje wysoką temperaturę, żarzy się bezdymnie (prawie) i bezzapachowo. 


Używanie warstwiaka zwęglonego jako hubki wymaga odrobiny wprawy. Jest to grzyb kruchy i higroskopijny. Przenosimy go zabezpieczonego w odpowiednim pojemniku. Kolejny grzyb na liście hubek. 

wtorek, 20 grudnia 2022

Łuk ogniowy - warianty podstawki z wycięciem na żar


Każdy element składowy łuku ogniowego można poddać modyfikacji. Dzisiaj zajmijmy się podstawką do łuku ogniowego, którą zmodyfikujemy o wycięcie, na którym zbierać będzie się żar. Możliwe są trzy rozwiązania: wycięcie zrobione na końcu podstawki, na długości poprzecznie do podstawki, oraz równolegle na całej długości podstawki. 


Technicznie zrobienie takiego wycięcia nie jest skomplikowane - strugamy deseczkę, robimy zagłębienie pod świder, zaczerniamy, a następnie nożem robimy wycięcie przecinające gniazdo. Wycięcie robimy głębsze niż ślad po zaczernieniu gniazda i na tyle szerokie, aby zmieścił się na nim pył wytwarzany podczas pracy łuku. Precyzyjność wykonanego wycięcia przekłada się na sukces jakim jest otrzymanie żaru. 

Co zyskujemy jeśli zrobimy w podstawce wycięcie na żar? Po pierwsze to zmieszamy ilość elementów w zestawie - nie potrzebujemy dodatkowego elementu na zbierający się żar. Zwykle był to drewniany wiór, fragment kory lub liść. Drugą sprawą jest stabilizacja zestawu - żar zbiera się na podstawce, na tym samym elemencie w którym świdrujemy. Nie ma niebezpieczeństwa, że podstawa się nam będzie ''ślizgać" lub roztrącimy żar odsuwając podstawkę. Często popełniane błędy w tradycyjnym rozwiązaniu łuku ogniowego. Trzecia sprawa, podstawka z założenia jest  sucha. 

Wariant łuku ogniowego z wycięciem na żar był/jest bardzo rzadko stosowany. Faktycznie, jest z tym  trochę więcej zachodu. Nasuwa się więc pytanie, po co sobie utrudniać i tak nie najłatwiejszą technikę? Z pewnych względów podstawka z wycięciem na żar miała zastosowanie. Sprawdzała się lepiej niż tradycyjne rozwiązanie. 

Z tego co się dowiedziałem taki wariant łuku ogniowego stosowali  Innuici. Rozpalali oni ogień opierając podstawkę na kolanach, a nie na podłożu przyciskając stopą - sytuacja gdzie mamy wilgotne i niestabilne podłoże (śnieg). Wydaje się nam to dziwne, ale widocznie tak im było lepiej i tle. Ktoś powie - przecież mieli skóry, mogli rozłożyć i na nich świdrować? Tak, mogli. Technika wynikała z doświadczeń wielu pokoleń. 

wtorek, 29 listopada 2022

Hubka do krzesiwa tradycyjnego z murszaka rdzawego


Murszak rdzawy, co to jest? No właśnie, pewnie mało kto o nim słyszał, a jeszcze mniej osób wie o jego właściwościach. Grzyb, który wyglądem nie zwraca szczególnie uwagi. Ma natomiast pożądana cechę, jest łatwopalny.
 
Murszak rdzawy (Phaeolus schweinitzii), to jednoroczna huba rozwijająca się na pniach i korzeniach drzew iglastych, zwykle żywych. Owocnik może pojawiać się jeszcze przez kilka lat na obumarłym drzewie. 


Pospolity, znajduję go najczęściej u podstawy sosen jesienią, mocno nasiąkniętego wodą. Murszak wytwarza owocniki składające się z trzonu i kapelusza, pojedyncze lub tworzące grupy, często pozrastane nasadami. Kapelusz kolisty, półkolisty, nerkowaty lub nieregularny szerokości 8-30 cm i grubości 1-4 cm. Brzeg falisty lub podwinięty. Powierzchnia nierówna, początkowo filcowata, z wiekiem staje się naga. Brzeg siarkowożółty, środek pomarańczowy do ciemnoczerwonego, nasada niemal czarna. Trzon krótki, boczny lub centralny pokryty hymenoforem. Miąższ po wyschnięciu staje się włóknisty i korkowaty, kruchy i lekki, barwa brązowa.

Okazy murszaka można znaleźć przez cały rok. Murszaka zbieram jesienią, już takiego uschniętego. Rzadko się trafi okaz suchy na tyle, by można było go od razu użyć do krzesania ognia. Zwykle jest wilgotny i trzeba go wysuszyć. W zasadzie każda cześć murszaka łapie iskrę. Najlepiej jednak działają miękkie i gąbczaste kawałki z grubszych części kapelusza i trzonu. Murszak po wysuszeniu jest bardzo kruchy, zwłaszcza brzeg kapelusza. Podobnie jak przy innych podobnych hubkach staram się strzępić krawędź, na którą kieruję iskry z krzesiwa. 


Wysuszony miąższ murszaka łapie iskrę z krzesiwa tradycyjnego bez preparowania. Uważam, że jest to dobra hubka. Jeśli chodzi o łatwopalność plasuje się gdzieś pomiędzy hubiakiem pospolitym (spreparowanym w popiele), a warstwiakiem zwęglonym. Aby poprawić efektywność działania hubki z murszaka można go opalić lub zwęglać, tak jak hubiaka. Z pozytywnym skutkiem próbowałem też preparować miąższ murszaka w popiele i azotanach. Zajęty od iskier murszak daje piękny żar, podobny do czagi. Tlące się kawałki murszaka trudno ugasić. Właściwości palne murszaka są potwierdzone (u nas jak i w innych krajach), pomimo tego jest on bardzo rzadko stosowany. 

czwartek, 17 listopada 2022

Chałwa z nasion niecierpka gruczołowatego


Chałwa to przysmak ze wschodu, do produkcji której tradycyjnie używa się nasion sezamu. Na Ukrainie chałwę produkuje się z nasion słonecznika. Chałwę można też przygotować z nasion niecierpka gruczołowatego. Jest to świetna alternatywa dla przemysłowych słodkich ulepków.

Niecierpek gruczołowaty, n. himalajski (Impatiens glandulifera), występuje naturalnie w zachodniej części Himalajów. Wprowadzony do innych krajów Azji, Ameryki Północnej i Europy, także w Polsce. Roślina miododajna, rosnąca w dolinach rzek, częściej na południu, bardzo inwazyjna. Dorasta do 2 m wysokości i potrafi zdominować każde środowisko roślinne. Kwitnie od sierpnia do października, nasiona dojrzewają od września do listopada. Owocami są pękające po dotknięciu torebki nasienne. Niedojrzałe świeże nasiona są barwy białej, dojrzałe brązowoczarne (po wysuszeniu są jaśniejsze).


Przypominają wyglądem nasiona sezamu stąd bywają nazywane dzikim sezamem. Nasiona niecierpka gruczołowatego są jadalne, nawet na surowo, mają przyjemny orzechowy smak. W Nepalu, pomimo swoich niewielkich rozmiarów, są zbierane i tłoczy się z nich olej wykorzystywany w kuchni. Z nasion niecierpka przygotowuje się namiastkę chałwę na tej samej zasadzie jak z nasion sezamu.

Namierzamy w okolicy siedlisko niecierpka. Nie powinno to być trudne, roślina jest charakterystyczna i pospolita. Zbieramy nasiona. Delikatnie chwytamy za owoc i do torebki. Naciskamy, aby uwolnić nasiona. Nie mam jeszcze patentu, aby usprawnić ten proces, wiec trochę czasu mi na tym zeszło. Po wysuszeniu oczyszczamy nasiona z zanieczyszczeń. Tu również cierpliwość jest kluczem do szczęścia;)



Oczyszczone nasiona niecierpka mielimy. Stopniowo dodajemy miód, który skleja i utwardza całość w twardą masę. Mieszamy, ugniatamy, powstałą masę formujemy. Zawijamy w pergamin i schładzamy w lodówce. Niektóre chałwy dostępne w sprzedaży są z dodatkami smakowymi jak rodzynki, orzechy, kakao. Z naszą chałwą z nasion niecierpka możemy postąpić podobnie.

Wiem, że nie każdy uwielbia chałwę, niektórzy uważają, że jest zbyt słodka. Chałwa z nasion niecierpka gruczołowatego, którą zrobiłem była mało słodka. Miodu dodałem tylko tyle, by skleić zmielone nasiona.

Chałwa wspaniale smakuje z herbatą. Daje dużo energii na szlaku.

wtorek, 25 października 2022

Czekolada z bukwią. Czekolada dla Buki.

Orzeszki bukowe są bardzo pożywne i smaczne. Lata urodzaju w bukiew warto spożytkować robiąc jej solidny zapas. Moje tegoroczne jesienne zbiory to kilka woreczków bukwi. Nie musimy zajmować się nimi od razu. Wysuszone możemy przechowywać dłużej. Kiedy będziemy mieli czas, można zając się jej oczyszczaniem. W długie zimowe wieczory, powoli, systematycznie. Ulubiona muzyka, kocyk, lampka wina i... czekolada :) Czekolada z bukwią. Takiej jednak nie kupimy w sklepie, zatem pozostaje nam ją zrobić samemu. 

Bukiew oczyszczamy z łupin. Tak, to zajęcie dla cierpliwych, a nawet bardzo cierpliwych :) Najlepiej rozłożyć tą czynność na kilka wieczorów. Po żmudnym oczyszczeniu z łupin, bukiew uprażyłem i ponownie oczyściłem. 

Foremki wyłożyłem aluminiową folią i na spodzie umieściłem bukiew. Rozpuściłem w kąpieli wodnej czekolady, trzy rodzaje: białą, mleczną i gorzką. Po kolei wlewałem je do foremki, postukałem, wyrównałem i odstawiłem do ostygnięcia. Trzy kolory, trzy smaki czekolady z bukwią. Przyjemność w każdym wydaniu. Tylko dobrze ją schowajcie, bo przyjdzie Buka i Wam zje ;) Ja się napracowałem, zrobiłem czekolady i nie ma! Nie wiem kiedy, ale zniknęły ;) 

piątek, 29 lipca 2022

Lampka tłuszczowa z wapienia

Poszukując konkrecji krzemiennych znacznie częściej natkniemy się na skały wapienne. Cechuje je niższa twardość niż skały krzemionkowe, a co zatem idzie łatwiej je obrabiać różnymi technikami. Z okruchów wapiennych zdarzało mi się robić dociski do łuku ogniowego. Wystarczyło znaleźć odpowiedniej wielkości fragment i wywiercić pośrodku niego płytkie zagłębienie. W podobny sposób robiąc jeszcze większe zagłębienie możemy wykonać prymitywną lampkę tłuszczową rodem z epoki kamienia ;) 

Wyróżniamy różne rodzaje wapienia, odmienna może być jego barwa oraz twardość. Do zrobienia lamki wybrałem białej barwy fragment miękkiego wapienia. Obrobiłem go trzema krzemiennymi narzędziami widocznymi na zdjęciu. Najbardziej masywny posłużył mi za ciosak, drugi za skrobak, a trzeci za wiertnik. To półprodukty, które jak się okazało znalazły nowe zastosowanie. Na dobrą sprawę do zrobienia takiej lampki wystarczy jeden odpowiednio uformowany fragment krzemienia. 

Wstępnie ściosałem wapień i nadałem zewnętrzny kształt lampce. Wyrównałem brzegi krzemiennym skrobakiem, a na końcu wywierciłem zagłębienie. 

Knot zrobiłem z włókien pokrzywy. Nasączyłem tłuszczem i unieruchomiłem wtykając pomiędzy dwa małe kamykami. Podpalamy knot. Lampka tłuszczowa emituje przyjemne, ciepłe światło. Rozproszy każdy mrok ;)


środa, 20 lipca 2022

Moja przygoda z krzemieniarstwem - cz. 5



Kilka kolejnych grocików przybyło. Ten z serii latających ;)
Na zdjęciu poniżej większe ostrze z jasnego krzemienia ze staranniejszym retuszem. Kolejne dwa stylizowane na okres starszy. 




Wióry uzyskane prostą techniką bezpośredniego uderzenia tłukiem z poroża. Jednym sprawnym uderzeniem możemy otrzymać bardzo funkcjonalne półsurowiec/narzędzie. Najbardziej efektywne wykorzystanie materiału, ilość odpadu jest mała.




Średniej wielkości ostrza krzemiennych siekier, częściowo szlifowane. Stosunkowo dużo odpadu powstaje przy produkcji zaawansowanych narzędzi jakim są ostrza siekier. Pracując małym wiórem nie zrobimy tyle, co dużą siekierą. Wszystko w zależności od potrzeb. 



Ostrze z czerwonego jaspisu. Jedyna jak do tej pory moja próba zapoznania się z tym materiałem na polu krzemieniarstwa. 



Ostrze wykonane z denka szklanej butelki. Poza wcięciami retusz wykonałem retuszerem z miedzianym sztyftem. Ze względu na to, że miedz jest dosyć miękka i szybko się ściera przy pracy z twardymi materiałami, do wykonania wcięć używam czasem retuszera ze stalowym zakończeniem. Prowizorycznie można użyć też płaskiego wkrętaka. 



Jednozadziorowce, taką miałem wizję ;) 



Ostrza ze szkła o różnej barwie. 



Ostrza z krzemienia przywiezionego z wakacyjnego wyjazdu nad morze w okolice Wolina. Patrząc na zdjęcie wydawać by się mogło, że kolorystycznie materiał nudny. W rzeczywistości tak nie jest, monochromatyczność też potrafi być atrakcyjna. 



Jasnoszary krzemień z okolic Wolina.



Grot ryba ;) Ciemne szkło z maski przyłbicy spawalniczej.



Widoczna wyraźnie gorsza łupliwość krzemienia z okolic Przysuchy. 



Czekolada, ale jak widać problemy z obróbką.



Ostrze z krzemienia czekoladowego pozyskanego ''lata temu'' z wyrobiska kopalni cementowni Wierzbica. Atrakcyjny pod wieloma względami kamieniołom, skąd pochodzi bardzo dobry surowiec. Szkoda, że obecnie zalany. Miłe wspomnienia mam z tym miejscem ;)



Ostrza z zadziorami wykonane z krzemienia czekoladowego jasnej barwy.  



Ostrze z biało-szarego krzemienia pozyskanego z kamieniołomu  ''Warszawskiego '' koło Siedlec. 



Ostrze wykonane z denka starej butelki. Widoczne narzędzia jakimi się posługiwałem- młotek z miedzianą końcówką oraz retuszer z aluminiowego pręta. 



Konkrecja krzemienna znaleziona w trakcie spaceru na polu w moich okolicach. Podczas obróbki starałem się jak najwięcej pozostawić pierwotnej powierzchni pokrytej ciekawym wzorem. 

poniedziałek, 11 lipca 2022

Jak rozpalić ogień za pomocą torebki śniadaniowej?


Szereg prozaicznych przedmiotów w nadzwyczajnej sytuacji może uratować nam życie. Niejednokrotnie nie zdajemy sobie sprawy z możliwości ich innego niż standardowe zastosowania. Kawa w termosie oraz kanapki spakowane w foliową torebkę. Mamy coś więcej niż picie i jedzenie. Foliowa torebka, zwykła czy też strunowa, to rzecz cenna. W słoneczny dzień taka torebka umożliwi nam rozpalenie ognia. 


Krok 1

Usiądź, weź głęboki oddech i uspokój się. Zjedz kanapkę, wypij kawę i zaczekaj na pomoc. Rozpalenie ognia za pomocą torebki śniadaniowej nie jest skomplikowane, ale jest mało prawdopodobne abyś kiedykolwiek znalazł się w sytuacji wymagającej użycia tej techniki. Jeśli już, to ten wpis niewiele ci pomoże. Przeczytasz, jako ciekawostkę i szybko zapomnisz. Po co trenować nieprzydatne techniki? 


Krok 2

Ok, jesteś ambitny i chcesz to zrobić. Posłuchaj zatem rad starego podpalacza ;) Nazbieraj suchej trawy, patyków, poszukaj suchego próchna lub huby. Przygotuj odpowiednio rozpałkę. 

Krok 3 

Weź śniadaniową torebkę, opróżnij ją z zawartości. Sprawdź czy jest czysta. Najlepiej sprawdzają się torebki wykonane z bezbarwnej folii, nieporysowane, bez naklejek, nadruków czy napisów. Wszystko, co powoduje rozpraszanie promieni słonecznych i zmniejsza sprawność soczewki. Napełnij torebkę czystą wodą. Jeśli nie masz wody użyj innych bezbarwnych cieczy np. paliwo do kuchenki. Z braku wody można nasikać do torebki i użyć własnego moczu. Tak, to też działa, ale jest trudniej. Im ciemniejsza barwa cieczy, im ona jest bardziej mętna, tym trudniej będzie uzyskać ogień. Na początek sugeruję jednak użycie wody ;) 

Skręcaj powoli końce torebki. Uważaj, aby torebka nie pękła, a zawartość nie wyciekła. Skręcamy do momentu uzyskania kształtu kuli.  


Krok 4

Słońce!  Bez odpowiedniej pogody operacja nie ma szans na powodzenie. Jeśli trzęsą ci się ręce z podniecenia również. Promienie słoneczne muszą być skupione w jednym miejscu. Inaczej nie uda ci się podpalić hubki. Oprzyj ręce o podłoże, aby ustabilizować skupienie promieni. Wyznacz odpowiedni kąt oraz odległość soczewki od hubki. Skoncentruj promienie w jednym miejscu starając się uzyskać jak najjaśniejszą i najmniejszą plamkę. 


Krok 5

Umieść w tym miejscu kawałek próchna. Ono też musi być stabilne. Jeżeli wszystko zrobiłeś prawidłowo, to próchno będzie się zwęglać. Na jasnym próchnie pojawi się ciemniejsza plamka, która szybko zacznie się powiększać, widoczny będzie też dym. Podmuchaj, aby rozdmuchać żar. 

Krok 6

Masz żar! Tak, ale to jeszcze nie ogień. Bądź opanowany i działaj ostrożnie. Przenieś żarzący się kawałek próchna na rozpałkę. Podmuchaj aż uzyskasz ogień. Masz ogień. Gratuluję :)

 

A teraz historyjka z życia. Dzwoni do mnie znajomy reżyser z TV, pan X. Opowiada jak to kręcą interesujący program survivalowy w Bieszczadach. Grupa uczestników pod wodzą  byłego operatora GROMu. Jednym z zadań wyznaczonych uczestnikom miało być rozpalenie ognia za pomocą foliowej torebki. Jakoś im nie szło... Pan X dzwoni, więc do mnie i pyta, czy bym nie przyjechał i nie pomógł? Nie miałem ochoty. No i... zmienili scenariusz ;)

wtorek, 21 czerwca 2022

Moja przygoda z krzemieniarstwem - cz. 4

 

Przygoda z obróbką surowców krzemieniarskich trwa dalej. Przedstawiam kolejne zdjęcia wytworów mojej wyobraźni i rąk. Na powyższym zdjęciu, na czarnym tle widzimy proste zbrojniki strzał z niezbędnym retuszem. Obsydian mahoniowy i czarny oraz krzemień z kilku różnych lokalizacji i barwach.

Ostrze wykonane z krzemienia czekoladowego z okolic Błazin. Dokładniejsza obróbka i więcej retuszu.

Grot strzały z głębokim wcięciem z jasno kremowego krzemienia.

Trójkątny grot z krzemienia czekoladowego. 

Ostrza z krzemienia czekoladowego z pozyskanego z okolic Wierzbicy. 

Zbrojniki z łupka menilitowego, którego znalazłem w Bieszczadzkich potokach. 

Ponownie łupek menilitowy - surowiec, półsurowiec, wióry i groty strzał.

Bryłka szkła czarnej barwy - odpad pochodzący z huty, który znalazłem na polnej drodze. Na pierwszy rzut oka surowiec ten bardzo przypomina obsydian, jest jednak bardziej kruchy, z wtrąceniami i pęcherzykami powietrza. 

Kwarcytowe otoczaki znalezione też gdzieś na zaoranym polu. Trudny materiał do obróbki, gdyż nie ma tak doskonałej łupliwości jak krzemień. 

Grot z krzemienia świeciechowskiego. 

Groty z zielonego i brązowego szkła.

Dwa groty strzał wykonane z materiału znalezionego w potoku w Beskidzie Niskim

Grot z agatu. Materiał był wcześniej poddany obróbce termicznej. 

Ostrza i wióry z kremowego krzemienia znalezionego na poboczu drogi w okolicy Przysuchy.

Zauważalna różnorodność. W jaki region Polski bym nie wyruszył, tam znajdę materiał do zrobienia grotów.