piątek, 19 lutego 2016

Ręczny świder ogniowy - leszczyna



Na zdjęciu przedstawiony jest leszczynowy świder z uchwytem skręconym z leszczynowego łyka, podkładka z sosny.

Leszczyna to gatunek wymagający od nas doskonałej techniki, szybkich obrotów świdra połączonych z silnym dociskiem. Nie napiszę, że jest to bardzo dobry materiał na świder nawet, bo tak nie jest. Dobrze jak mamy możliwość wyboru spośród rożnych gatunków roślin na świder, ale tak nie jest zawsze. Być może znajdziecie w się w sytuacji, że dostępny będzie tylko jeden, który się nadaje. Nasze umiejętności koncentrują się nie tylko na technice, ale też na poznawaniu nowych gatunków i ich możliwości.

wtorek, 9 lutego 2016

Płytki ceramiczne - materiał do nauki łupania


Duże buły krzemienia czekoladowego o metalicznym dźwięku śnią się nie jednemu. Wydawało mi się, że gdy już je zdobędę, to bez problemu zrobię sobie krzemienne narzędzia jakie mi się marzyły.
W najbliższej okolicy niestety takiego surowca brakło, bryłki zebrane na powierzchni pól uprawnych czy w kopalniach piachu nie spełniały moich oczekiwań, małe i spękane, nie nadawały się do poważnego łupania, rzadko cokolwiek udawało mi się z nich zrobić. Był to ważny dla mnie element nauki.

Gdy już zdobyłem krzemienne buły dobrej jakości wydawało mi się, że teraz to pójdzie z górki, nałupię całe góry wiórów :)  Niestety szybko przyszło rozczarowanie, dobry materiał to nie wszystko, jest co prawda podstawą, ale znacznie ważniejsze są umiejętności łupania na które składają się między innymi ocena jakości materiału, wyobraźnia przestrzenna, umiejętność zaplanowania kolejnych odbić, posługiwania się tłukami, pośrednikami, retuszerami, zaprawianie, odpowiednia siła i kąt uderzenia itd.

W trakcie nauki dostrzegłem jak dużo dobrego materiału, zdobytego czasem w trudzie (niekiedy jechałem setki kilometrów specjalnie po krzemień) w moich niesprawnych rękach marnuję. Doszedłem do wniosku, że lepiej będzie krzemień odłożyć, a uczyć się na innym materiale, który byłby łatwo łupliwy, dostępny i nie budził kontrowersji wśród niektórych archeologów.

Pierwszym po krzemieniu materiałem z którym pracowałem było szkło, ale odkryłem że są jeszcze inne, równie dobre, a czasem i lepsze, chociażby ceramika (kubki, talerze, izolatory, ceramika sanitarna) czy płytki ścienne i podłogowe różnego rodzaju.

Zdecydowane na korzyść sztucznych materiałów przemawia ich dużo większa dostępność na obszarach zurbanizowanych i działalności ludzkiej niż krzemienia. Dzikie wysypiska, brzegi lasów i dróg, opuszczone zabudowana, niekiedy po budowie lub remoncie domu zostają płytki, wystarczą kawałki. Zdobycie materiałów do nauki nie powinno więc nam stwarzać żadnych problemów.

O szkle już co nieco napisałem wcześniej, ceramika to bardzo dobry materiał do nauki łupania. Ceramika jest bardziej krucha, nie tworzy tak ostrych odłupków przez co zdecydowanie bezpieczniej się z nią pracuje niż ze szkłem. Materiał z jakiego zrobione są płytki ceramiczne jest bardziej jednorodny niż krzemień, poza tym grubość płytek ułatwia nam zdecydowanie pracę. O ile początkujący dość szybko opanowują retusz  - nazwijmy to ''przykrawędny'', to gorzej jest z retuszem powierzchniowym. Mało regularny, ale powstaje ostrze, które będzie spełniać swoją funkcję.  Płytki ceramiczne mają z reguły odpowiednią grubość i nie musimy się martwić jak ją pocienić, zajmujemy się tylko nadaniem kształtu i obróbką krawędzi roboczych.

Ceramika to nie tylko materiał do nauki, świetnie nadaje się do wykonywania grotów, noży, ostrzy, skrobaków itd.

Rozumiem, że krzemień jest naturalnym, niepowtarzalnym, pięknym materiałem itd., chciałaby mieć go nie jedna osoba, ale bez sensu tłuc tony krzemienia i liczyć, że w końcu się uda. Gdy poćwiczymy, opanujemy technicznie łupanie możemy przejść do krzemienia. Tu również praktyka czyni mistrza. Jedną z zasad survivalu jest wykorzystywanie dostępnych zasobów, ale mądrze.

środa, 3 lutego 2016

Kosze plecione z darów lasu

Grubo :) Tak jednym słowem można określić to, co się dzieje, i nie chodzi o opady śniegu czy grubość lodu :)
W kwietniu rusza nasz nowy projekt - 7 dni w lesie, z minimum ekwipunku, 5 osób + ja i Katarzyna jako instruktorzy. Bez śpiworów, plecaków i gór szpeju, bez jedzenia i wody. Sprawdzimy własne umiejętności, psychikę i możliwości. Stawiamy przede wszystkim na wypoczynek w spokojnym miejscu, oderwanie się od rzeczywistości. Dużo nauki, pozyskiwanie wody w terenie, uzdatnianie, ujarzmiamy ogień, budujemy przytulne szałasy,  poszukujemy jadalnych i pożytecznych roślin, łupiemy, wyplatamy, wypalamy itd.,  zapowiada się ciekawie.  Miejsca co prawda na kwiecień już dawno zajęte, nie wiem jak z czerwcem, ale zobaczymy jak sytuacja się rozwinie:)  Jak ktoś zainteresowany to więcej informacji pod linkiem: https://web.facebook.com/events/950811478329162/

 Pomimo ''zimy'' nie zasypiamy. Plecionkarstwo to jedno z najstarszych rzemiosł, które obecnie zanika. Postanowiliśmy się temu przeciwstawić, nieugięcie pletliśmy pomimo bólu palców czy straszących kolczastych jeżyn :) I to głównie ''słaba płeć" :)




















W ostatni weekend odbyły się warsztaty z plecenia koszyków z darów natury. Były małe problemy z pozyskaniem dobrego surowca, ale by nie było, że ''złej baletnicy to przeszkadza rąbek u spódnicy'' - daliśmy radę. Przy okazji, zupełnie nie związane tematem, pozdrawiam wszystkich roślinnych kłusowników :)

Na zbiór pędów chmielu w terenie było za późno, zbyt zdrewniałe, mieliśmy trochę zebranych wcześniej jesienią, po namoczeniu w wodzie były elastyczne, bardzo dobry materiał do nauki plecenia. W lesie narwaliśmy kolczastych pędów jeżyny popielicy, nie czekaliśmy aż podeschną i staną się mniej łamliwe, użyliśmy świeżych z całkiem dobrym rezultatem. Pędy jeżyn i chmielu wpletliśmy pomiędzy mocniejsze wierzbowe żebra. Do wiązania użyliśmy jeszcze lipowego łyka, korzonki sosny wykorzystamy 
następnym razem.



Głównym surowcem do plecenia koszyków były wierzbowe witki, jak wiecie nie każdy gatunek się do tego nadaje. O ile kiedyś wierzby były regularnie ogławiane i odrastały co roku nowe, cienkie i długie witki, to teraz prawie nikt tego już nie robi. Obszedłem całe bagna w swojej okolicy i nie było materiału nawet na jeden mały koszyk. Wierzba do celów plecionkarskich jest w większości pozyskiwana z plantacji, my uczuliśmy się na gorszej jakości surowcu, ale o pięknej, połyskującej i różnobarwnej korze, której nie ściągaliśmy, chcieliśmy by koszyki miały naturalny wygląd.











Warsztaty trwały tylko kilka godzin, z przerwą obiadową i na lodowe soczewki. Zrobiliśmy kilka prostych koszyków najprostszymi technikami. Satysfakcja z własnoręcznie wykonanych, praktycznych koszyków ogromna. To nie koniec, za dwa tygodnie powtórka i planujemy być jeszcze bardziej kreatywni, prócz koszyków chcemy upleść karmniki dla ptaków i żyrandole :)  





 Od dziś możecie spokojnie mówić, że plotę trzy po trzy :)