niedziela, 24 września 2017
Żywy ogień
Kult ognia w dawnych społecznościach był bardzo rozpowszechniony, także na naszych ziemiach. Ogniowi składano dary, również z ludzi i zwierząt. Wierzenia związane z ogniem są bardzo bogate, odgrywał on ważną rolę w kulturze ludowej. Ogień postrzegany był na dwóch przeciwstawnych biegunach, dobry i zły. Ten dobry daje ciepło, rozświetla mrok, daje poczucie bezpieczeństwa, życie. Ogień może się stać też niebezpieczny i niszczycielski. Ogień jest jednym z żywiołów, a wiec kojarzony jest z pierwotnym chaosem, unicestwieniem. Jest domeną bogów, oczyszcza, jest święty. Ogień jest czynnikiem powodującym zmiany. To, czego się chcemy pozbyć, stare i złe, ginie w ogniu, przestaje istnieć. Warunek konieczny by przejść ze stanu starego do nowego.
W ważnych momentach, z okazji świąt (na naszych ziemiach jeszcze do końca XIX wieku), obrzędów leczniczych czy magicznych rozpalano tzw. obrzędowy ogień. Ogień, ten codzienny, który palił się w naszych domostwach wymagał też odnawiania. Tradycyjnie odbywało się to na wiosnę, kiedy to nowy ogień rodził się razem z naturą. Paleniska wygaszano, wyprzątano dokładnie popiół, a następnie wspólnie rytualnie niecono nowy ogień. Każdy gospodarz zanosił żar do swojego domostwa i rozpalano nowy ogień. Uzyskiwano go w sposób naturalny, bądź to poprzez pocieranie o siebie dwóch kawałków drewna lub krzesanie krzesiwem tradycyjnym. W różnych częściach świata techniki były bardzo zróżnicowane. Prymitywne, uświęcone zwyczajem, mające za sobą tysiące lat tradycji sposoby rozpalania ognia nie zostały całkowicie wyparte przez te doskonalsze techniczne. Nawet, gdy powszechnym stało się krzesiwo tradycyjne, w dalszym ciągu ogień obrzędowy rozpalano najczęściej pocierając o siebie dwa kawałki suchego drewna. Ogień uzyskany tą metodą nazywano żywym, nowym lub drewnianym ogniem. Nie chodziło tu wyłącznie o niezwykły sposób uzyskiwania ognia, ale znaczącą role odgrywały względy kulturowe. Rozpalony rytualnie ogień miał niezwykłe właściwości.
W etnografii znajdziemy opisy takich urządzeń, z jakich gatunków je wykonywano oraz jak działały. Ogniowe piły, łuki, koła, świdry, tokarki, niektóre trudno nawet nazwać. Nie jest to wyłącznie coś, o czy można tylko poczytać. Rozpalanie ognia olbrzymim świdrem na kilkanaście osób możecie zobaczyć, a nawet wziąć w takim obrzędzie udział, na niektórych imprezach historycznych. Świder jest niestety nielicznym wyjątkiem. Większość technik została zapomniana i pozostała tylko w przekazach historycznych.
Siedząc przy ognisku lubimy wpatrywać się w płomienie. Atawistyczny odruch odległych czasów. Być może dlatego, że ogień ma w sobie magiczną moc, jest wiecznie żywy, ma zdolność do odradzania się. ''Żywa istota ognia'' odzwierciedla koło życia - powstaje z nicości, maleńkiego, iskrzącego się żaru, rośnie, żeby dojrzeć, i w końcu gaśnie. Dym unosi się ku niebu. Pozostanie tylko garstka popiołu, ... tak jak po nas.
Pomińmy znaczenie kulturowe i magiczne. Spójrzcie na przepiękną rycinę u góry. Ze zwykłej czynności, rozpalania ognia można stworzyć wspaniałe widowisko. Wspólny wysiłek ludzi przeradza się w ogień, z tarcia o siebie dwóch kawałków drewna. Zrodzony od nowa, żywy ogień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Racja, chciałbym tylko dodać, iż według mnie (Rodzimowiercy), ogień (ani ogólnie, żadne inne Bóstwo, czy demon) nie były postrzegane w kategoriach dobra i zła, po prostu były "jakieś". Samo pojęcie "dobra" i "zła" jest bardzo mocno subiektywne, religie naturalne, mają to do siebie, że są obiektywne. To taka bardziej nauka opisana mistycyzmem z braku wiedzy naukowej.
OdpowiedzUsuńKwestią sporną do dziś pozostaje w ogóle kultura słowiańska, a raczej jej istnienie. "Rodzimowierstwo", choć dziś popularne, nie może być jedyną wykładnią wiedzy. Dla wielu osób (np mnie) jest po prostu fajną, modną bajką, trochę naiwną i naciąganą, nie mającą zbyt wiele wspólnego z prawdziwą historią. ;-)
UsuńWiedza i zarazem technika prą do przodu. Nowe, tańsze i wygodniejsze rozwiązania wypierają te stare i uciążliwe.
OdpowiedzUsuńTeraz wystarczy użyć elektrycznego iskrownika lub piezo, aby zapalić płomień palnika gazowego w kuchence.
Właśnie, gazowego! Nie potrzeba węgla, drewna, słomy, chrustu i co tam jeszcze naturalnego i palnego na podorędziu było. Zmianom więc uległy nie tylko sposoby niecenia ognia, ale i pojawiło się nowe paliwo.
Nic w tym złego, że człowiek poszerza możliwości i wiedzę.
Wszak jaskiniowcy palili też kościami! Niemcy książkami ... . :- (
Eurogeje zaś zaczynają zabraniać w imię nowej wiary "Ekologii".
Na razie paliwa, potem zapach "siarki" nie będzie ekologiczny i wrócimy do łuku ogniowego, hubki i krzesiwa.
O Otzi! Ty to przewidziałeś 5 tysiaków na zad, a twój współczesny naśladowca Wilson, ćwiczy lud w ekologicznych metodach ognia niecenia. Niebawem ukaże się nowa dyrektywa. Trudno powiedzieć po której na pewno orgii, ale prędzej niż później. Pies