sobota, 19 października 2019

Smażone liście klonu w tempurze po roku przechowywania w solance


Smażone w tempurze liście klonu mają licznych fanów. Aby mieć możliwość przygotowania tej smacznej przekąski o dowolnej porze roku przeprowadziłem mały eksperyment kulinarny. Na efekty musiałem poczekać aż rok, od momentu zbioru w roku ubiegłym do zbioru w roku obecnym. Eksperyment udał się i jego wynikami chętnie się podzielę.

Liście klonu smażone w tempurze są doskonałą przekąską o każdej porze roku. Liście opadają w październiku, są dostępne przez około 4 tygodnie. W tym okresie zbieramy świeżo opadłe liście i smażymy. Jeśli posmakują nam i zechcemy przygotowywać tempurę w pozostały okresie, to warto je zakonserwować. Zrobiłem to w prosty sposób. Liście upchałem do słoika, zasypałem solą i zalałem wodą. Słoik przechowywałem z innymi przetworami w chłodnym i zacienionym miejscu. Nie jest to mój pomysł. Japończycy robią podobnie, przechowują liście przesypane solą w beczkach.


Sprawdziłem po roku. Solanka doskonale zakonserwowała liście.  Z jednego, małego słoika wyjąłem cześć liści. Opłukałem pod bieżąca wodą i osuszyłem na ręczniku.


Usmażyłem liście klonu w tempurze świeżo zebrane i te przechowywane przez rok w solance. Ciasto, do gorącego oleju, odsączyć i na koniec posypać cukrem pudrem. Porównałem ich smak oraz pozostałe cechy. Liście klonu, które przechowywałem w solance zyskały na smaku, zapachu i delikatności. Są mniej włókniste, nabrały też miodowego zapachu i jeszcze bardziej mi smakują :)  Pyszności. Nigdy bym nie przypuszczał, że liśćmi będę się zajadał :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz