Dawno temu (po datach widzę, że pierwsza propozycja nadesłana została w marcu 1998 r.) na jednej z grup tematycznych ogłoszono konkurs na najmniejszy zestaw łuku ogniowego na świecie. Celem konkursu było promowanie prymitywnych technik ogniowych i rozwijanie umiejętności. Zasady były następujące:
1. Stwórz jak najmniejszy zestaw.
2. Zestaw ma działać.
3. Prześlij zdjęcia.
4. Podaj wymiary i użyte materiały.
5. Nie ma sędziów, nie oszukujemy.
6. Nagrodą jest dobra zabawa.
7. Konkurs nie jest zamknięty, ciągle trwa.
Jesteście ciekawi wyników? Oto trzy pierwsze kolejno nadesłane propozycje:
1. Dick Baugh z USA
świder 84/8 mm, podstawka 100x31x9 mm, docisk 52x19x11 mm, łuk 230 mm
2. Nelson Bay z Australii
świder 47/10 mm, podstawka 50x17 mm, docisk 47x37x15 mm, łuk 160 mm
3. Randy Haas Jr z USA
świder 120/8 mm, podstawka grubości 7 mm, docisk długość 67 mm, łuk 122 mm
Późno, ale ja też przyłączyłem się do tej zabawy. Zestaw widoczny na zdjęciu. Nazwijmy go kieszonkowy lub też mini łuk ogniowy :) Podstawka świerkowa, świder z konyzy, docisk z żywicznej gałęzi sosnowej, łuk z derenia. Wymiary podstawki 98x23x10 mm, świdra 73x8 mm, docisku 30x22x34 mm i łuku 184x6 mm.
Trochę trzeba się nagimnastykować, ale zabawa dobra. Dwa podejścia, dwa razy uzyskałem żar. To moje pierwsze podejście do mini łuku ogniowego. Pewnie przy kolejnej próbie mój zestaw byłby jeszcze mniejszy. Nieistotne, które miejsce zajmiemy. Ten konkurs ma na celu rozwijanie umiejętności, a przede wszystkim mamy się dobrze bawić. To miłej zabawy :)
Dobry pomysł. Może i ja potrafiłabym sobie taki zrobić? Jak Święta miną i rodzina przestanie tu zaglądać ( czasem marzę aby spadło tak z pół metra śniegu... - tu nie odśnieżają :D ) to zabiorę się do takich prób ogniowych. Życzę powodzenia w leśnych wędrówkach .
OdpowiedzUsuńDziękuję.
OdpowiedzUsuńE no, bogactwo treści. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńភ្នាល់បាល់
Noga jestem w tym temacie. ALE, czy nie o czas/szybkość wzniecania ognia powinno tak naprawdę chodzić? OK, zabawa to zabawa.
OdpowiedzUsuńOczywiście mniejszy rozmiar, mniejsza masa, to wygoda w transporcie.
Wszystko jednak to "pikuś", bo w efekcie końcowym celem jest uzyskanie ognia, czyli minimalna fatyga, najkrótszy czas. Ot proza życia: D marznie, trza się ogrzać (niekoniecznie machając wściekle przy próbie uzyskania żaru).
Jaki jest więc najkrótszy czas uzyskania żaru/ognia w takiej technice? Pies
Z tego co pamiętam to kilka sekund.
OdpowiedzUsuńNie mam szans nawet w kategorii młodzików. Dlatego noszę potrójne zabezpieczenie w źródło ognia z porcją podpałki i paroma XX-wiecznymi patentami. Zanim znikną ogólnodostępne "ułatwiacze" prowadzące w efekcie końcowym do ogniska, po mnie nie zostanie nawet "mokra plama".
OdpowiedzUsuńZatem ani mi w głowie łuk ogniowy.
ALE skoro ktoś idzie do lasu z gotowym zestawem (łuk ogniowy), to tak jak ja, z 2 zapalniczkami i krzesiwem + podpałka. Z praktycznego punktu widzenia jestem "lepszy i skuteczniejszy". Do momentu, kiedy 2 wujów nie wypuszczą, nago i boso (istotne: brak sznurówek!) i mają nie zmarznąć w lesie (w zimę).
Czas start!
1 zawodnik "troglodyta" (startuje od zera), 2 zawodnik stosuje dowolne techniki, byle jakie, byle ogień płonął (na bazie wiedzy obecnej, też od zera).
Oczywiście, nikt (rozsądny) nie idzie w teren nie przygotowany i nie piętrzy sobie trudności na własną zgubę (a raczej, nie powinien!).
Ciekawi mnie więc, jak to się ma treningowo: "jaskiniowiec zaczyna od skręcania cięciwy łuku ogniowego". Po jakim TO czasie ogień zapłonie w wilgotnym środkowoeuropejskim lesie? (łuk ogniowy, bez krzesiwa)
Wiem!
Trzeba mieć jeszcze 1 sprytną, dobrze zabezpieczoną zapalniczkę!
Fajna pasja, te łuki ogniowe, ale: "mokro w lesie, zimno w krzakach, jak przemarznę będzie draka!" * Pies *Draki nigdy nie było, bo w XX/XXI w zapałki/zapalniczka, rzecz powszechna.