wtorek, 17 grudnia 2024

Obozowa kuchnia czyli zupa z brukwi i pokrzywy.

Brukiew to roślina uprawna, nie występuje dziko. Prosta w uprawie, nie ma dużych wymagań glebowych, dobrze znosi niskie temperatury, dzięki czemu można ją uprawiać nawet w chłodniejszym klimacie, krótki okres wegetacji i wysokie plony. Uprawiana głównie we Francji, Anglii, Irlandii, Kanadzie, Argentynie, Indiach i Japonii. W Polsce popularna w XIX i na początku XX wieku. Warzywo, które kiedyś gościło na stołach całej Europy. Jedli ją wszyscy, łącznie ze zwierzętami. Była tanim i jednym z najłatwiej dostępnych warzyw. Stanowiła podstawę diety w czasach głodu czy wojny. Brukiew była dodatkiem do zupy w obozach koncentracyjnych. Trauma wojenna spowodowała, że  wielu Polakom brukiew źle się kojarzy. Obecnie uprawiana sporadycznie jako roślina pastewna. Chociaż trudna do dostania w sklepach ze zdrową żywnością, ma też amatorów wśród ludzi. Brukiew to wartościowe i smaczne warzywo. Wykorzystać można zarówno korzeń jak i liście. Dawniej za przysmak uchodziły plastry brukwi pieczone na blasze lub nawet podjadane na surowo. Miąższ ma żółty jak ziemniaki i delikatny, nieco ostry smak przypominający rzepę. Korzeń można jeść gotowany, duszony, smażony lub na surowo. Liści można użyć do zup czy sałatek.

Kocioł z wodnistą zupą z brukwi, pokrzywy i odrobiny margaryny, nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że to w ,,Medalionach'' Zofii Nałkowskiej był zawarty jej opis? Smak jaki jawił się z obozowych relacji nie zniechęcił mnie do jej przygotowania. Skoro marmolada z brukwi okazała się smaczna, to może i zupa będzie miłym zaskoczeniem?

Brukiew wyhodowałem na ogrodzie, nie pamiętam jakiej odmiany. Pokrzywa sama urosła za płotem, a margarynę kupiłem w sklepie, najtańsza jaką dostałem. Pokrzywa świeża, młoda, soczysta.

 Wykopałem dołek, rozpaliłem ogień i gdy miałem w dołku żar zawiesiłem puszkę z wodą. 

Pokroiłem brukiew w kostkę i wrzuciłem do gorącej wody. Gotowałem około 20 minut aż zmięknie. Dodałem posiekaną pokrzywę, sól i odrobinę margaryny. Po kilku minutach zdjąłem z ognia i odstawiłem do przestygnięcia. 

No to próba, mmm....pachnie kusząco, a jak smak? Dla mnie bomba! :) Warto się samemu przekonać, że brukiew jest naprawdę smacznym warzywem.

sobota, 7 grudnia 2024

Pojemnik na zapałki z łuski myśliwskiej

Patent na wykonanie prostego pojemnika na zapałki i draskę. Trwały, szczelny, łatwy do wykonania. 
Łuski wykonane z tworzywa sztucznego możemy znaleźć na terenach obwodów myśliwskich. Do wykonania potrzebujemy dwóch sztuk. Pierwsza łuska będzie pojemnikiem, a druga po oddzieleniu metalowej części, będzie wieczkiem. Wieczko powinno być dokładnie spasowane aby nie zsuwało się samoistnie z pojemnika. Dla pewności pojemnik można udoskonalić o zawleczkę lub okleić np. taśmą naprawczą.
 
Łuskę myśliwską wykorzystać można również do sygnalizacji. Nic nie trzeba robić szczególnego, wystarczy odpowiednio przyłożyć usta i dmuchać. Gwizdek z łuski ma bardzo donośne brzmienie. 
 

niedziela, 1 grudnia 2024

Nóż Hoko


Nóż Hoko- nazwa pochodzi od od stanowiska archeologicznego w USA nad rzeką Hoko w zachodnim Waszyngtonie. Odkopano tam prosty nóż składający się z małego płatka kamienia osadzonego w cedrowej rękojeści, który był związany korzeniem świerka. Rękojeść miała około 13 cm długości, a ostrze było stosunkowo niewielkie. Prawdopodobnie nóż Hoko używany był głównie do sprawiania ryb.

Do wiązania można użyć oczywiście nie tylko korzeni świerku. Ja do stworzenia noża Hoko wykorzystałem wierzbę, zarówno na rękojeść jak i do wiązania. Prócz tego zastosować można dowolne inne elastyczne włókna. Podobnie z rękojeścią, robimy z dostępnego na miejscu surowca.

Oryginalne ostrze wykonane było prawdopodobnie z bazaltu. Nie musi to być jednak bazalt czy krzemień. Każdy wytrzymały i ostry kawałek skały się nada do tego celu. Ze współczesnych materiałów możemy użyć fragmentu szkła, ceramiki czy metalu. Najlepiej aby ostrze miało długą, prostą krawędź tnącą i płaską powierzchnię, aby łatwiej nam było osadzić je w rękojeści. 

Koniec gałązki rozszczepiamy na pół, w rozcięcie wsuwamy ostrze i całość mocno związujemy. Prosty i szybki do wykonania.

Takim nożem możemy posługiwać się tak samo jak nożem tradycyjnym. Testowałem nóż Hoko przy sprawianiu ryb i uważam, że bardzo dobrze się nim pracuje.

poniedziałek, 25 listopada 2024

Nóż z wieczka metalowej puszki

Kolejny survivalowy patent na nóż. Materiałem na niego jest stalowe wieczko puszki konserwowej. Łatwiejszy do znalezienia niż muszle, szczególnie w otoczeniu człowieka. Szlak ludzi wyznaczają śmieci. 

Wieczko odrywamy od puszki i zaginamy na pół. Zabieg ten usztywni i ułatwi nam używanie improwizowanego noża. Następnie krawędź tnącą ostrzymy poprzez szlifowanie na płaskim kamieniu.

Przygotowanie takiego noża trwa kilka minut. Niektórzy mocują taki nóż w drewnianej rękojeści, wg mnie jest to zbędne. Osobiście wolę pracować nożem bez oprawy. 

Blacha z której wykonane jest wieczko jest cienka, a stal nie powala twardością. Ostrze jest giętkie i szybko się tępi. Pomimo tego możemy uzyskać całkiem szybko przydatne narzędzie, którym będziemy w stanie przeciąć liny, sznury, przygotować posiłek czy zastrugać patyka.


W terenie mam przy sobie zawsze nóż. Jednak uważam, że warto sprawdzić swoje umiejętności w przypadku jego braku.

wtorek, 19 listopada 2024

Nóż z muszli



Podczas wędkowania nad Wisłą  znalazłem kilka grubościennych muszli. Co można z nich wykonać? Nasunęło mi się kilka pomysłów: pojemnik, miseczka, łyżka, kaganek, skrobak, grot, nóż. 

Aby wykonać nóż należy zeszlifować krawędź na piaskowcu. Dzięki temu uzyskamy ostrą krawędź tnącą. W kilka minut mamy możliwość stworzenia improwizowanego noża z muszli. 



Na ile ostry jest nóż z muszli? Co można takim nożem zrobić? Nożem z muszli sprawimy ryby, pokroimy mięso oraz warzywa. Praca raczej w miękkich materiałach. Twardość muszli jest zbliżona do twardości kości czy poroża. Muszla jest też dosyć kruchym surowcem i przy pracy w twardszych materiałach krawędź ostrza będzie się wykruszać. 


W sytuacji, gdzie nie posiadamy przy sobie noża i nie dysponujemy lepszymi rozwiązaniami materiałowymi, taki naprędce wykonany nóż z muszli ułatwi nam działanie w terenie. Materiał łatwy do pozyskania, wykonanie jest proste i zajmuje mało czasu. Prymitywny a zarazem zaskakująco funkcjonalny. 

wtorek, 12 listopada 2024

Kotlety mielone z opieniek



Opieńki to popularne grzyby jadalne występujące masowo. 

Sposobów na zagospodarowanie takiej ilości zbiorów jest dużo: opieńki możemy marynować, robić z nich zupy, sosy, dodać do jajecznicy, omletów, farszu do pierogów, krokietów, naleśników, zrobić smarowidło na kanapkę czy kotlety.  Kotlety mielone ze świeżych opieniek to dobry pomysł na obiad.

Składniki są takie jak do kotletów mielonych, mięso zastępujemy grzybami: świeże opieńki, cebula, jajko, bułka tarta, sól, pieprz, olej do smażenia.
 
Grzyby czyścimy i obgotowujemy w osolonej (na 1 litr wody 1 płaska łyżka soli) wodzie. Odlewamy na sicie, przelewamy zimną wodą, odsączamy a następnie mielimy w maszynce do mięsa. Cebulę drobno kroimy i lekko podsmażamy. Do masy ze zmielonych opieniek dodajemy cebulę, jajko, bułkę tartą, sól i pieprz. Wyrabiamy masę, formujemy kotlety i obtaczamy w bułce tartej. Smażymy na oleju na  średnim ogniu. 


Najlepiej smakują na ciepło zaraz po usmażeniu, same bądź z kaszą i surówką, to już wedle własnych upodobań. Tu nic nie ma ;)  

wtorek, 22 października 2024

Chleb pieczony w kaflach piecowych


Ludzie pozbywają się pieców kaflowych i lądują one z reguły na śmietniskach. Ja znalazłem kilka części pieca na drodze pośród bagien. Ktoś wywiózł rozebrany piec aby utwardzić drogę. W stercie gruzu wyszukałem dwa całe kafle, wpakowałem do plecaka i zabrałem ze sobą. Przyszedł mi do głowy pomysł na użycie kafli do wypieku chleba.

Ceramiczne kafle piecowe to doskonała forma do wypieku chleba, bułek czy ciast. Ceramika doskonale trzyma ciepło, mniejsze jest też ryzyko przypalenia pieczywa niż w naczyniu metalowym.  

Przygotowania rozpoczynam od rozpalania ogniska. Gdy przybywa żaru zajmuję się myciem kafli i ich wysuszeniem. Dokładnie je suszę aby ograniczyć ryzyko pękania podczas nagrzewania. 


Wyrabiam ciasto, wykładam do kafla i odstawiam do wyrośnięcia. 


Nakładam drug kafel na górę. Taką ''formę piekarską'' kładę na żar i całość obsypuję żarem. Nie palę już na tym ogniska. Na zdjęciu poniżej widoczny jest początek obsypywania żarem kafli. Wnętrze powoli się nagrzewa i ciasto zaczyna się piec. 


Po około 30 minutach patykiem odgarniam żar i odsuwam górny kafel aby sprawdzić stan wypieku. Jest bardzo dobrze. Zakrywam kaflem i pozwalam powoli wystygnąć. 


Jeszcze trochę czekania, wreszcie można kroić i jeść. Kromka posmarowana dżemem z borówek smakuje znakomicie. Taki śmietnikowy pomysł na formę do wypieków. Kto by pomyślał, czy aby w tytule nie ma przejęzyczenia? Chleb pieczony w piecu kaflowym?  Nie! Chleb pieczony w kaflach piecowych :)

środa, 16 października 2024

Hubki (do krzesiwa tradycyjnego) z pojemnikami do ich przechowywania. Zapalniczki sprzed ponad 200 lat


Tradycyjne zapalniczki? No chyba 200 lat temu, albo jeszcze dawniej :) Cztery zestawy do krzesiwa tradycyjnego zawierają hubkę wraz z pojemnikiem na nią oraz w jednym przypadku dodatkowo krzesakiem. Patrząc na zdjęcie od lewej strony widzimy zestaw z hubką z opalonego hubiaka z pojemnikiem z fragmentu kości. Od dołu rzemieniem przywiązany jest krzemienny krzesak. Drugi z lewej zestaw składa się również z hubki z opalonego hubiaka oraz pojemnika z uciętej końcówki krowiego rogu. Trzeci od lewej zestaw to bawełniany knot osłonięty częściowo miedzianą rurką. Ostatni zestaw to mieszcząca się krowim rogu hubka z opalonego bukowego próchna. 

Działanie krzesiwa tradycyjnego opiera się na skrzesaniu iskry na powierzchnię hubki. W tym przypadku jest to opalony koniec hubiaka, bawełny i próchna. Opalona cześć hubki ma małą powierzchnię i wymaga ochrony przez zawilgoceniem i uszkodzeniem (wykruszaniem). Służą temu pojemniki z kości, rogu i miedzianej rurki. 

Rekonstrukcje zestawów widoczne na zdjęciu były dawniej używane do uzyskiwania ognia. Krzesiwo, krzemień, hubka → iskry→ żar. Tak wyglądały elementy zestawu do krzesania za pomocą krzesiwa tradycyjnego 200-300 lat temu, takie tradycyjne zapalniczki. Takie nieco starsze wersje zapalniczek:)

środa, 9 października 2024

Kwiat saletrzany i hubka do krzesiwa tradycyjnego preparowana saletrą naturalnego pochodzenia



Podczas remontu starej obory na zewnętrznej ścianie murów, w dolnej części zauważyłem białe wykwity. Czy to grzyb, sól, a może saletra?

Z saletrą miałem do czynienia podczas preparowania amadou hubiaka pospolitego. Była to dokładnie saletra spożywcza (azotan potasu KNO3), którą stosuje się do peklowania mięsa. Kupiłem w sklepie opakowanie, rozpuściłem w wodzie i namoczyłem hubiaka. Po wysuszeniu działa doskonale, hubka łatwo chwyta iskrę i spala się błyskawicznie.

Saletra jest silnym utleniaczem i z tego powodu jest od dawna stosowana do produkcji czarnego prochu. Do tego celu saletrę pozyskiwano na kilka sposobów:
- ze złóż naturalnych kopalnych w krajach gdzie takie złoża istnieją,
- z ziemi nasączonej azotanami (mogiły, kloaki, gnojowniki),
- ze ścian piwnic (położonych w pobliżu gnojowników).

Kazimierz
Siemienowicz w książce ''Wielkiej sztuki artylerii część pierwsza" szczegółowo opisał gdzie szukać, jak rozpoznać i jak przygotować saletrę z ziemi nasączonej azotanami. Zaś w Encyklopedii staropolskiej mamy zapis jak przygotowywano hubkę do krzesiwa - ” Hubkę żagwiową zdjętą z drzewa krajano w plasterki, moczono w wodzie, warzono w słabym ługu, płókano, suszono, bito dla spulchnienia i zaprawiano saletrą lub prochem ruśniczym''.

Co to jest saletra, a może bardziej właściwe byłoby saletry (z łac. sal petri - sól skalna)? Saletry to nazwa szeregu azotanów, m.in. saletra potasowa, saletra amonowa, saletra sodowa, saletra wapniowa. Związki te znajdują zastosowanie przy produkcji nawozów, środków konserwujących i materiałów pirotechnicznych. 

Sole (azotany, chlorki, siarczany) rozpuszczają się w wodzie i migrują przez ściany. Odparowują na ich powierzchni tworząc krystaliczne osady, tzw. wykwity. To co znalazłem na ścianie obory wyglądało mi właśnie na wykwity saletry. Pozostało potwierdzić moje przypuszczenia. Zeskrobałem do słoika wykwity.


Zalałem wodą i wymieszałem aby rozpuścić. 

W takim roztworze moczyłem kawałki hubiaka oraz papier toaletowy przez kilka minut. Umieściłem do wysuszenia. Próba z krzesiwem tradycyjnym wyszła pozytywnie. 

Białe wykwity na ścianach starej obory okazały się wykwitami saletry. Znalazłem naturalne źródło saletry, które z powodzeniem nadaje się do preparowania hubki. 

czwartek, 26 września 2024

Rekonstrukcje rombów



Bullroarer (bull-roarer - ryczący byk), turndun, romb- najbardziej wg mnie odpowiednia jest nazwa romb, ale można polemizować. Romb w różnych kulturach był używany jako instrument muzyczny używany w ceremoniach, do komunikowania się na duże odległości, do zaganiania zwierząt oraz jako zabawka. Jeden z najstarszych instrumentów muzycznych, znany już od paleolitu. Najstarszy romb znaleziony na Ukrainie datowany jest na 18 000 p.n.e.. W powszechnej świadomości najbardziej znany jest z tego, że używali go australijscy aborygeni, ale udokumentowany również w Europie, Azji, Afryce oraz obu Amerykach.
 
Romb to fragment płaskiej drewnianej deszczułki, kamienia, kości lub poroża, najczęściej pokrytej rytami, przymocowany sznurkiem, który przy poruszaniu po okręgu wydaje ryczący, wibrujący dźwięk (efekt Dopplera). Wysokość dźwięku można zmienić zmieniając długość sznurka i/lub prędkość z jaką jest on obracany.

Tradycyjnie używany w zależności od regionu podczas ceremonii inicjacyjnych, pogrzebów (głos przodka), uzdrawiania oraz sprowadzania deszczu. Dźwięki wydawane przez rąby miały chronić przed uderzeniem pioruna i odstraszać wilki.

Zrekonstruowałem trzy romby:

1. Na podstawie znaleziska z jaskini La Roche we Francji. Późny paleolit, kultura magdaleńska około 14 000 - 12 000 pne. Wymiary 155x35 mm. Materiał - kość i ochra.  Nacięcia. 



2. Na podstawie artefaktów grupy Innuitów z plemienia Sadlermiut (prawdopodobnie?) Wymiary 244x52 mm. Materiał - kość. Nacięcia. 

3. Ostatni romb to nawiązanie do kultury materialnej australijskich aborygenów. Wymiary 285x52 mm. Materiał - drewno. Ryty uzyskane za pomocą krzemienia. 




Zamykam oczy i próbuję sobie wyobrazić brzmienie koncertu na krzemiennych litofonach i rombach :)

niedziela, 15 września 2024

Nad morzem

,,Lubię wracać tam, gdzie byłem już'' Morze poza sezonem jest to dobrym miejscem wypoczynku. Atrakcyjne również pod względem uprawiania bushcraftu. To dlatego w roku ubiegłym i obecnym spędziłem trochę czasu nad polskim morzem. Było zwiedzanie linii umocnień nadmorskich, portów, muzeów, skansenów, wiosek, miast, lasów, wydm itd.  Zobaczyłem spory kawałek wybrzeża, od ujścia Wisły na wschód oraz od Półwyspu Helskiego na zachód. Oba wyjazdy zebrałem w jednym wpisie. 

Molo, przystanie, porty, kina, bary, restauracje i inne lokale, mnóstwo atrakcji stworzonych przez człowieka. Największe atrakcje oferuje jednak natura - słońce, niebo, wiatr, woda, wydmy, las. Jeśli dołączyć do tego możliwość przećwiczenia elementów bushcraftu to urlop uważam za udany. 

Każdy wyjazd nad morze to jakieś wspomnienia. Ten zapamiętałem ze względu na przygodę z arcydzięglem litworem. Piękna, okazała i aromatyczna roślina, względem której miałem pewne plany. Liczne stanowisko tej rośliny odkryłem przy ujściu Wisły i bardzo się z tego powodu ucieszyłem. Zrobiłem zdjęcie, wąchałem, dotlałem ... Dzień upalny i słoneczny. Szczęśliwy i nieświadomy poszedłem dalej. Po kilku godzinach skóra w kilku miejscach zaczęła się czerwienieć, pojawiły się pęcherze, które wypełniały się płynem i powiększały swoje rozmiary...

Oparzenia, po których obecnie nie ma śladu wyglądały groźnie. Mam za swoje...

Żywności zdobytej (i bezpiecznej) było dużo. Zaskoczyła mnie duża ilość dzikiej rukoli w niektórych nadmorskich miejscowościach. Nic tylko rwać i robić sałatki :) 

Objadałem się owocami morwy, porzeczek i dzikich czereśni. Na zdjęciu solanka kolczysta, ciekawa roślina rosnąca na nadmorskich piaskach i solniskach o dużej zawartości soli mineralnych. 

Sprawdzałem przydatność materiałów wyrzuconych przez morze, pod różnymi kątami: uzyskania narzędzi, broni, źródła ciepła, schronienia, wody, pożywienia itd. Sieć rybacka, splątana i porwana ale to potencjalne narzędzie połowu ryb. 

Morze wyrzuca na brzeg różne rzeczy, martwe ryby nie należą do rzadkości. Następnym razem wykupię pozwolenie i spróbuję złowić coś na wędkę. 

Wędrując wzdłuż wybrzeża co chwila pod nogami dostrzegałem jakiś materiał krzemieniarski. Kilka minut i narzędzie gotowe. 

Niektóre odcinki wybrzeża były mocno chronione. Wierze obserwacyjne, bunkry, transzeje i stanowiska dział większego kalibru. Miejsce na odpoczynek/schronienie.



Foliowy worek na śmieci stanowi doskonale ochroni przed wychłodzeniem. 


Martwy rak pręgowany. W niektórych miejscach jest ich naprawdę bardzo dużo. Mogą być potencjalnym łatwym źródłem białka. 


Garść drobnych bursztynów. Jakby udało się na coś wymienić? 


Słodka woda. Pod stromymi klifami łatwo było znaleźć wysięki. W ciągu całego dnia wędrówki napotykałem co najmniej kilka bezpiecznych źródeł wody. 


Schronienie wykonane z tego, co morze wyrzuciło na brzeg. Mam zapewnioną ochronę przed słońcem, wiatrem i deszczem. 


Tego typu schronień w nadmorskich lasach znalazłem bardzo dużo. Zwykle słabo uszczelnione. 


Jak zwykle ćwiczyłem techniki ogniowe: łuk ogniowy, świder ręczny, krzesiwo tradycyjne, butelka z wodą. Zestaw łuku ogniowego wykonany w całości z materiałów znalezionych nad brzegiem morza. Docisk z muszli sprawdza się bardzo dobrze. Problemem może być wiatr, trzeba wtedy znaleźć zaciszne miejsce np. za wydmami.


Ogrodzenie terenu dawnego poligonu.


Wydmy i morze. Miło się zdrzemnąć na ciepłym, miękkim piasku. 


Kamienista plaża u podnóża wysokiego klifu. Pnie drzew zapewniają dobrą osłonę podczas noclegu. 


Port, można zajść i zrobić zakupy np. świeże ryby prosto z kutra.


Dla zachowania równowagi kolejny urlop spędziłem w górach :)