sobota, 16 marca 2013

Ogień z lodu - cz. I




Gdy pierwszy raz czytałem książkę Hansa-Otto Meissnera ''Sztuka życia i przetrwania" byłem zachwycony jej zawartością. Od tamtej pory wiedziałem jak nazywa się to, co do tej pory robiłem i co dalej będę robił, książka stała się dla mnie źródłem inspiracji.
Z wielu opisanych tam technik najbardziej zdumiewający był opis rozpalania ognia za pomocą soczewki zrobionej z lodu, podziwiałem umiejętności innych gdyż sam byłem ''zielony''. Bardzo długo żyłem w przekonaniu, że to w ogólne niemożliwe, z zimnego lodu ogień? To jakieś bajki dla małych dzieci, może i komuś się udało uzyskać ogień lodowa soczewką, ale na pewno nie w naszych warunkach przyznaję, że wtedy nawet nie próbowałem.

Jakiś czas temu temat powrócił, znalazłem świetne materiały dotyczące rozpalania ognia za pomocą lodowej soczewki, wiarygodne, dokładne opisy ze zdjęciami, tego mi było trzeba. Uwierzyłem, że to jak najbardziej realne, wprawdzie nie dla mnie, ale da się uzyskać ogień z lodu. Nawet nie marzyłem, że kiedyś sam czegoś podobnego dokonam.

Tego roku całą zimę poświęciłem na zgłębianie wiedzy dotyczącej techniki uzyskiwania ognia za pomocą lodowych soczewek, krok po kroku, od tego jak uzyskać czysty lód do kształtowania powierzchni soczewek. I nadszedł w końcu ten dzień, gdy miałem już odpowiedni kawałek lodu i warunki pogodowe sprzyjały to, co niewiarygodne stało się, dzisiaj uzyskałem żar skupiając promienie słońca w soczewce z lodu.

Chociaż nie jestem przekonany czy zaledwie kilkukrotnie uzyskany żar tą technika mnie upoważnia, pozwolę sobie napisać co wiem o lodowych soczewkach. Bardzo niewiele jest informacji na ten temat w książkach i na stronach internetowych, mam nadzieję, że te skromne dane pomogą i zachęca innych do własnych prób.

Nawiązując do słów pewnego hydraulika, powiem tak, gdzie są wasze soczewki:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz