Ogień mnie jara, kiedyś, dziś i pewnie za 30 lat będzie tak samo, to zainteresowanie wcale nie
słabnie. Ogniem zajmuję się od dawna i ciągle mnie to bawi, widać to po tym, co robię i piszę. Ogień jest najważniejszy, to podstawa bytu, tak jak kilka tysięcy lat temu tak i obecnie, rzecz ponadczasowa.
Dzień słoneczny, gorący, by odrobinę się schłodzić kupiłem loda, nawet smaczny tyle, że bardzo mały. Nauka wymaga poświęceń, kupiłem więc jeszcze jednego, większego, co sobie będę żałował :)
To taki mój pomysł na zabawę dla dzieciaków w słoneczny dzień, tych małych i tych większych :)
Dziś to już mnie totalnie "powaliłeś na ziemię"
OdpowiedzUsuńsuuuper!! :):)
:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
I to się nazywa pomysłowość! Trzeba jednak nawet taki plastik czasem poszanować, bo w sytuacji kryzysowej taka butelka, gdzieś niekulturalnie wyrzucona w lesie się przyda :-)
OdpowiedzUsuńNo rewelacja ! Będę pamiętał o tym patencie..wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńE.. tam, żadna rewelacja, zwykła soczewka.
OdpowiedzUsuńAle dostrzeżona w niezwykłym sprzęcie, przynajmniej ja nie spotkałam się z kupowaniem loda w celu rozpalenia ognia ;) Bardzo ciekawy i prosty pomysł :) Nie wszystkim dzieciom bym go jednak poleciła ;) (mój kuzyn, jak był w podstawówce, spalił kawał spółdzielczego pola obsianego pszenicą, bawiąc się na jego skraju w prażenie ziaren pod lupką :P)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńOgień trzeba kontrolować.