niedziela, 22 października 2017
Gotowanie wody w zaimprowizowanych pojemnikach z łodyg rdestowca
Rdestowiec ma długie, proste łodygi z międzywęźlami, pusty środek oraz dość cienkie i wytrzymałe ścianki. W budowie przypomina bambus. Podobne jest też jego zastosowanie. Wybierając najgrubsze łodygi i odpowiednio je przycinając możemy uzyskać pojemniki, których można użyć do gotowania wody bezpośrednio nad ogniem. To awaryjne, jednorazowe rozwiązanie. Organiczne ścianki łodyg ulegają zwęgleniu. Zanim jednak to nastąpi zagotujemy w nich wodę.
Do gotowania wody nadają się łodygi rdestowca zebrane od końca lata do wiosny. Szukamy prostych, długich łodyg o jak największej średnicy. Chodzi o pojemność pojemnika, im większy, tym więcej wody w nim zagotujemy. Rdestowiec nie osiąga tak dużych rozmiarów jak bambus. Poza tym ustępuje znacznie mu wytrzymałością, jego łodygi są kruche i cienkie.
Gotować w łodygach rdestowca możemy na dwa sposoby. W pierwszym pojemnik z rdestowca wstawiamy jednym końcem w żar, a drugim opieramy o kamień lub większą kłodę aby się nie przewrócił. W drugim sposobie pojemnik zawieszamy poziomo nad ogniem.
W pierwszym sposobie gotowania łodygę rdestowca przycinamy tak, by otrzymać rodzaj tuby, która od dołu jest zamknięta, a od góry otwarta. Odpowiednio przycinamy łodygę na międzywęźlach.
Przy drugim rozwiązaniu przycinamy łodygę dłużej ok. 10 cm z każdej strony za międzywęźlami. W 1/4 przekroju łodygi wycinamy otwór przez który wlewamy wodę. Końce pojemnika opieramy na pionowo wbitych palikach po bokach ogniska. Najprostszy jest pierwszy sposób gotowania, nawet gdy mamy cienkie łodygi bez problemu zagotujemy wodę. Drugi sposób jest wart uwagi tylko w przypadku grubych łodyg.
Najczęściej gotowałem wodę w łodygach o średnicy nie przekraczającej 4-5 cm. Przy wysokości pojemnika 20 cm daje nam to objętość około 0,25 l, taki średniej wielkości kubek. Taka ilość do ugaszenia pragnienia powinna wystarczyć. Kilka razy, przy dużych łodygach rdestowca, udało mi się zagotować 0,5 l wody i więcej w ten sposób. Zwykle, by trud się opłacił, gotuje wodę w kilku łodygach jednocześnie.
Podczas gotowania z łodyg do wody przedostaje się sok roślinny, co wpływa na jej smak. Przy zdrewniałych, uschniętych łodygach jest to mniej odczuwalne, przy zielonych otrzymamy wodę o smaku kompotu z rabarbaru :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To ja wolę puszkę po piwie, lub konserwie.
OdpowiedzUsuńWiem o co chodzi, nic z cywilizacji. Tylko my żyjemy TERAZ w TYCH realiach i ja dziękuję za te tutki.
Zjem za to młode szczytowe liście (bo jak łodygi takie duże, to już lato) i ewentualnie kompocik zrobię z rozdrobnionych łodyg w puszce po konserwie, bo po piwie jest aluminiowa. Pies