poniedziałek, 29 stycznia 2018

Zimowa noc na wypasie :)


Nasz szałas tipi, który powstał prawie rok temu trzyma się doskonale. Podziwiam po każdej burzy jego solidną konstrukcję. Nie straszne mu ulewy i wichury. To zdecydowanie najlepszy szałas w jakim przyszło mi spać. Zapewnia duży komfort i bezpieczeństwo.

W ostatni weekend wybrałem się do lasu aby zrobić drzwi do szałasu. Był to jeden z ostatnich elementów, którego mi brakowało w tym szałasie podczas zimowych nocy. Wcześniej prowizorycznie zakrywaliśmy wejście kocem. Dzięki temu w szałasie było cieplej. Koc nie jest najlepszym rozwiązaniem podczas dłuższych opadów gdyż bardzo nasiąka. Poza tym nie pasował mi do wizji schronienia zbudowanego w całości z materiałów zebranych w lesie.

Z dwóch giętkich gałęzi zrobiłem ramę w kształcie odwróconego U. Powiązałem ją z krótszymi poprzeczkami i wyplotłem cienkimi witkami brzozowymi. Drzwi uszczelniłem gałęziami sosny. Powstały bardzo stabilne i całkiem szczelne drzwi. Oczywiście miałem zamiar się o tym sam przekonać nocując w szałasie.

Normalnie pomieściło by się w nim 4-5 osób. Ja jednak chciałem pobyć sam, cały szałas do mojej dyspozycji. I nie zamierzałem się umartwiać. Zakładałem noc spędzić w komfortowych warunkach, Żaden survival. Nocleg pod zadaszeniem, w ciepłym i suchym miejscu, normalnie jedzenie, po prostu noc na wypasie :)

Do spania miałem matę z trzciny oraz dwa wełniane koce. Dodatkowo zabrałem ze sobą nowy anorak, też wełniany. Ze znacznie bardziej wytrzymałego materiału niż ten poprzedni a równie ciepły. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie ta prawdziwa zima i będę mógł go przetestować.

Jeszcze zanim się zrobiło ciemno pozatykałem dziury w tipi gdyż w kilku miejscach obsunęła się ściółka. Porąbałem i naznosiłem drew na opał.

Testowałem nowe krzesiwo tytanowe, którym przed szałasem skrzesałem ogień. Jako hubki użyłem brzozowej kory. Płonącą korę przeniosłem do wnętrza szałasu i rozpaliłem ognisko. Siedziałem na macie przy ognisku i przygotowywałem kolację. Bez pośpiechu, bo i nie było się gdzie spieszyć. Zastawiłem drzwi, w środku było bardzo ciepło i przytulnie. Wnętrze oświetlałem dodatkowo lampą naftową. Styczniowe noce są bardzo długie. Piłem herbatę a później jeszcze kilka godzi posiedziałem wpatrując się w ognisko i rozmyślając. Zmęczony wcześniej położyłem się spać. Do ogniska dokładałem drew tylko aby nie całkiem wygasło. Na trzcinowej macie spało się bardzo wygodnie. Miałem ciepło od podłoża i dużo miejsca. Wełniane koce zapewniły mi cieplny komfort.

Wstałem wcześnie, zanim jeszcze zrobiło się widno w lesie. Powoli noc przeszła w dzień. Nasłuchuję. Zimowy las jest bardzo cichy. Nie słychać porannego śpiewu ptaków. Nie, nie tęsknie do wiosny. Proszę o mróz i śnieg. Prawdziwą zimę.
























Więcej można obejrzeć w filmie.


11 komentarzy:

  1. Jest gdzieś relacja/poradnik budowy tego szałasu? Robi wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Więcej o tym jak zbudowaliśmy ten szałas jest we wpisie z 11.3.2017
    http://bushcraftwilson.blogspot.com/2017/03/szaas-tipi-i-zimowe-szkolenie-7-dni-w.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Szałas jest tak klimatyczny, zresztą jak i cały Twój blog .Sama esencja buscraftu.Uwielbiam czytać i nigdzie nie znajduje tyle inspiracji i motywacji do działania w terenie co u ciebie. Pozdrawiam.

    P.S Ale wazelina hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Takie słowa motywują mnie do dalszego działania. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. To dobrze , że nikt nie zniszczył pięknego szałasu.Ani człowiek ani zwierz.Jak oceniasz do jakiej temperatury ( na minusie oczywiście ) można tam spędzić noc ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli w środku stale będziemy palić ognisko, to nie straszne mu żadne mrozy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś pięknego tak pobyć samemu w lesie we własnoręcznym szałasie. Aż się chce rzucić wszystko i uciec do tego szałasu.
    A którędy wydostaje się dym? Przez nieszczelności w szczycie? Tak przynajmniej widać (dym) we wpisie o budowie szałasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niesamowite ile atawizmu przekazują ludziom przodkowie w genach!
      Czytam, czytam, wszyscy chcieli by zamieszkać w szałasie Wilsona!

      Fakt, solidna i trwała konstrukcja (jak materiał). Ogrom włożonej pracy i staranności. Jak też się sprawuje w rzęsiste ulewy?
      O mróz i wiatr nie muszę się pytać, bo to widać na fotografiach (kto ma oczy do patrzenia, zobaczy).
      Nie miałem nigdy okazji bytować w podobnym schronieniu.
      Mój minimalizm i oszczędność wolnego czasu nigdy mi na taki luksus nie pozwoliły (priorytety). Również dołączam się do chwalących, bo co tu ukrywać, ogrom pracy. A pracę trzeba szanować. Pies

      Usuń
    2. Tak, dym wydostaje się przez nieszczelności w szczycie.

      Usuń
  7. Szałas przetrwał kilka lat, w tym solidne ulewy. Nic mu nie straszne. Ogrom pracy, to fakt, ale najlepsze schronienie w jakim miałem okazję bytować. Szałasów zbudowałem setki, to jeden z wielu.

    OdpowiedzUsuń